Nie było jeszcze specjalnie późno, ale pogoda mocno dawała w kość. Ciepłe letnie dni pozostały jedynie ustęsknionym wspomnieniem. Wyłącznie dzięki bluzie pożyczonej od Hyo nie trząsłem się z zimna. Pocieszałem się faktem, że po przekroczeniu granicy z Me Shi zrobi się znacznie cieplej. Tropikalne klimaty gorących lasów wydawały się teraz tak niezwykle odległe. Choć upalne dni były naszą codziennością jeszcze tak niedawno, teraz nie potrafiłem sobie nawet przypomnieć, jak przyjemne one były.
- Nie uważasz, że lato trwa zbyt krótko? - rzuciłem w kierunku Hyo pytanie. Spojrzałem na niego dopiero po chwili, kiedy żadna odpowiedź nie nadeszła.
Ciemnowłosy chłopak szedł w ciszy. Miał zmarszczone brwi i wyglądał na pochłoniętego we własnych myślach. Nie odzywał się słowem.
- Czy coś się stało? - zapytałem, nie kryjąc swojego zmartwienia. Co dziwne, tym razem Hyo również nie uraczył mnie odpowiedzią. Poczułem zaniepokojenie. Młody wampir wydawał się być całkowicie zatopiony w myślach. Zastanawiałem się, co tak zajęło go doszczętnie, że utracił cały kontakt ze światem dookoła niego.
Hyo szedł przed siebie pewnie, choć wpatrywał się jedynie w jakiś punkt przed sobą. Nie spuszczał z niego wzroku, jakby kierował się w ów nicość. Nie zmieniał też tempa ruchu. Cały ten czas równo maszerował obok konia. Wydawał się całkowicie niczym niewzruszony.
- Hyo? Wszystko w porządku? - Mój głos przybrał poważniejszy ton. Nie chciałem mu przeszkadzać, ale zwyczajnie martwiłem się o niego. Nie było to do niego podobne, by tak odpływać. Już ja częściej ginąłem w odmętach swojego umysłu.
Dopiero, kiedy zapytałem głośniej, chłopak otrząsnął się z zamyślenia. Spojrzał na mnie zaskoczony, jakby w pierwszej chwili całkowicie nie wiedział, co się dzieje i gdzie się teraz znajduje.
- Całkiem odpłynąłeś - stwierdziłem, nie kryjąc napływającego rozbawienia. - Sądzę, że to dobra pora na odpoczynek.
Zatrzymałem konia, obserwując, jak Hyo rzuca mi pytające spojrzenie.
- Przecież jest jeszcze widno, moglibyśmy iść dalej - stwierdził. Nie krył swojego zaskoczenia.
Szybko przypomniałem mu więc o spotkaniu. Miało się ono w końcu odbyć w pobliskiej gospodzie.
- Co za spotkanie mamy tutaj? - Chłopak wydawał się szczerze zdziwiony.
Wtedy zdałem sobie sprawę z tego, że prawdopodobnie wypadło mi z głowy, aby powiedzieć mu o swoich planach. Faktycznie zbierałem się do podróży w pośpiechu. Nic dziwnego, że całkowicie zapomniałem podzielić się z Hyo o tym, o swoich zamiarach.
Zbliżyłem się do niego. W razie, gdyby ktoś miał podsłuchać naszą rozmowę.
- Podróż przez Nevadę, nawet krótka, może być naprawdę niebezpieczna - przypomniałem. - Potrzebujemy przewodnika, dlatego wynająłem jednego.
- Sami nie dalibyśmy rady? - Młody wampir wydawał się być sceptyczny. - Wcześniej podróżowaliśmy przez niemal całą Nevadę i nie obawiałeś się problemów.
- To prawda. Ale tutaj jest inaczej. Zbliżamy się do części militarnej Nevady. Tej bardziej. Skomplikowanej. W związku z tym więcej kłopotów może nas zastać - wyjaśniłem. - Dlatego potrzebujemy tubylca, osoby, która zna się na rzeczy. Przeprowadzi nas najszybszą drogą, gdzie szanse na spotkanie nieprzyjemności będą najmniejsze.
- Poradzilibyśmy sobie równie dobrze sami. Do tej pory wszystko szło dobrze.
- Nie wątpię! - zaśmiałem się. - Ale nie kuśmy losu. Nie chcę narażać nas na żadne kłopoty. Te okolice będą znacznie bardziej niebezpieczne, niż te, które już minęliśmy. Musimy mieć się na baczności.
Hyo, choć niechętnie, w końcu zgodził się wstąpić do gospody. Tam po krótkiej rozmowie z właścicielem lokalu, zameldowaliśmy się w jednym z pokoi.
- Nasz przewodnik będzie czekał o zmroku na dole w jadalni - poinformowałem w czasie rozpakowywania najpotrzebniejszych rzeczy. - A jutro o świcie ruszymy razem przez Nevadę do Me Shi.
Młody wampir przytaknął zgodnie. Kolejne minuty spędziliśmy na ogarnianiu się. Wziąłem szybką kąpiel, wyczesałem włosy i przebrałem się w wygodniejsze ubrania.
Kiedy Hyo także skończył swoją toaletę, wspólnie udaliśmy się na dół, aby spotkać się z naszym przewodnikiem. Szybko rozpoznałem siedzącego pod ściana mężczyznę.
Berick współpracował już z naszą rodziną od lat. Dlatego też to właśnie jemu powierzyłem naszą dalszą podróż. Potrafił on przeprowadzić podróżnych najbezpieczniejszą i najszybszą trasą. Miałem do niego duże zaufanie.
- O, Ena, jak wyrosłeś! - zawołał na przywitanie mężczyzna. Wprawdzie bardzo dawno się nie widzieliśmy. Ostatnio widział mnie, kiedy byłem jeszcze małym chłopcem. Odwiedził nas wtedy, ponieważ ojciec miał jakąś wyprawę i potrzebował jego pomocy.
- Dobrze cię widzieć, Borick - powiedziałem, dosiadając się się do starszego mężczyzny. - To Hyo. Bardzo mi pomaga podczas podróży - przedstawiłem młodego wampira, uśmiechając się delikatnie.
- Planujesz spotkanie z braćmi, prawda? - zgadywał. - Odprowadzałem ich do granicy niedługo wcześniej. Domyślam się więc, że zmierzacie w podobnym kierunku.
- Dokładnie tak - przytaknąłem. - Chciałbym cię prosić o wskazanie nam miejsca, w którym się rozstaliśmy. Dalej jakoś sobie poradzimy.
- W porządku, w porządku! - Mężczyzna wydawał się być bardzo szczęśliwy. - Jutro wyruszymy z samego rana!
- Cieszę się, że tak szybko zgodziłeś się nam pomóc. Dziękuję.
Przez kolejne kilka minut omawialiśmy plan dalszej podróży. Borick na szczęście doskonale znał drogę i zapowiadało się, że do Me Shi dojdziemy już kolejnego dnia. Nie mogłem doczekać się spotkania z braćmi!
- Nie uważasz, że lato trwa zbyt krótko? - rzuciłem w kierunku Hyo pytanie. Spojrzałem na niego dopiero po chwili, kiedy żadna odpowiedź nie nadeszła.
Ciemnowłosy chłopak szedł w ciszy. Miał zmarszczone brwi i wyglądał na pochłoniętego we własnych myślach. Nie odzywał się słowem.
- Czy coś się stało? - zapytałem, nie kryjąc swojego zmartwienia. Co dziwne, tym razem Hyo również nie uraczył mnie odpowiedzią. Poczułem zaniepokojenie. Młody wampir wydawał się być całkowicie zatopiony w myślach. Zastanawiałem się, co tak zajęło go doszczętnie, że utracił cały kontakt ze światem dookoła niego.
Hyo szedł przed siebie pewnie, choć wpatrywał się jedynie w jakiś punkt przed sobą. Nie spuszczał z niego wzroku, jakby kierował się w ów nicość. Nie zmieniał też tempa ruchu. Cały ten czas równo maszerował obok konia. Wydawał się całkowicie niczym niewzruszony.
- Hyo? Wszystko w porządku? - Mój głos przybrał poważniejszy ton. Nie chciałem mu przeszkadzać, ale zwyczajnie martwiłem się o niego. Nie było to do niego podobne, by tak odpływać. Już ja częściej ginąłem w odmętach swojego umysłu.
Dopiero, kiedy zapytałem głośniej, chłopak otrząsnął się z zamyślenia. Spojrzał na mnie zaskoczony, jakby w pierwszej chwili całkowicie nie wiedział, co się dzieje i gdzie się teraz znajduje.
- Całkiem odpłynąłeś - stwierdziłem, nie kryjąc napływającego rozbawienia. - Sądzę, że to dobra pora na odpoczynek.
Zatrzymałem konia, obserwując, jak Hyo rzuca mi pytające spojrzenie.
- Przecież jest jeszcze widno, moglibyśmy iść dalej - stwierdził. Nie krył swojego zaskoczenia.
Szybko przypomniałem mu więc o spotkaniu. Miało się ono w końcu odbyć w pobliskiej gospodzie.
- Co za spotkanie mamy tutaj? - Chłopak wydawał się szczerze zdziwiony.
Wtedy zdałem sobie sprawę z tego, że prawdopodobnie wypadło mi z głowy, aby powiedzieć mu o swoich planach. Faktycznie zbierałem się do podróży w pośpiechu. Nic dziwnego, że całkowicie zapomniałem podzielić się z Hyo o tym, o swoich zamiarach.
Zbliżyłem się do niego. W razie, gdyby ktoś miał podsłuchać naszą rozmowę.
- Podróż przez Nevadę, nawet krótka, może być naprawdę niebezpieczna - przypomniałem. - Potrzebujemy przewodnika, dlatego wynająłem jednego.
- Sami nie dalibyśmy rady? - Młody wampir wydawał się być sceptyczny. - Wcześniej podróżowaliśmy przez niemal całą Nevadę i nie obawiałeś się problemów.
- To prawda. Ale tutaj jest inaczej. Zbliżamy się do części militarnej Nevady. Tej bardziej. Skomplikowanej. W związku z tym więcej kłopotów może nas zastać - wyjaśniłem. - Dlatego potrzebujemy tubylca, osoby, która zna się na rzeczy. Przeprowadzi nas najszybszą drogą, gdzie szanse na spotkanie nieprzyjemności będą najmniejsze.
- Poradzilibyśmy sobie równie dobrze sami. Do tej pory wszystko szło dobrze.
- Nie wątpię! - zaśmiałem się. - Ale nie kuśmy losu. Nie chcę narażać nas na żadne kłopoty. Te okolice będą znacznie bardziej niebezpieczne, niż te, które już minęliśmy. Musimy mieć się na baczności.
Hyo, choć niechętnie, w końcu zgodził się wstąpić do gospody. Tam po krótkiej rozmowie z właścicielem lokalu, zameldowaliśmy się w jednym z pokoi.
- Nasz przewodnik będzie czekał o zmroku na dole w jadalni - poinformowałem w czasie rozpakowywania najpotrzebniejszych rzeczy. - A jutro o świcie ruszymy razem przez Nevadę do Me Shi.
Młody wampir przytaknął zgodnie. Kolejne minuty spędziliśmy na ogarnianiu się. Wziąłem szybką kąpiel, wyczesałem włosy i przebrałem się w wygodniejsze ubrania.
Kiedy Hyo także skończył swoją toaletę, wspólnie udaliśmy się na dół, aby spotkać się z naszym przewodnikiem. Szybko rozpoznałem siedzącego pod ściana mężczyznę.
Berick współpracował już z naszą rodziną od lat. Dlatego też to właśnie jemu powierzyłem naszą dalszą podróż. Potrafił on przeprowadzić podróżnych najbezpieczniejszą i najszybszą trasą. Miałem do niego duże zaufanie.
- O, Ena, jak wyrosłeś! - zawołał na przywitanie mężczyzna. Wprawdzie bardzo dawno się nie widzieliśmy. Ostatnio widział mnie, kiedy byłem jeszcze małym chłopcem. Odwiedził nas wtedy, ponieważ ojciec miał jakąś wyprawę i potrzebował jego pomocy.
- Dobrze cię widzieć, Borick - powiedziałem, dosiadając się się do starszego mężczyzny. - To Hyo. Bardzo mi pomaga podczas podróży - przedstawiłem młodego wampira, uśmiechając się delikatnie.
- Planujesz spotkanie z braćmi, prawda? - zgadywał. - Odprowadzałem ich do granicy niedługo wcześniej. Domyślam się więc, że zmierzacie w podobnym kierunku.
- Dokładnie tak - przytaknąłem. - Chciałbym cię prosić o wskazanie nam miejsca, w którym się rozstaliśmy. Dalej jakoś sobie poradzimy.
- W porządku, w porządku! - Mężczyzna wydawał się być bardzo szczęśliwy. - Jutro wyruszymy z samego rana!
- Cieszę się, że tak szybko zgodziłeś się nam pomóc. Dziękuję.
Przez kolejne kilka minut omawialiśmy plan dalszej podróży. Borick na szczęście doskonale znał drogę i zapowiadało się, że do Me Shi dojdziemy już kolejnego dnia. Nie mogłem doczekać się spotkania z braćmi!
<Hyo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz