Możliwe, że moje zachowanie w takim momencie jest niewłaściwe, niestosowne, zbyt intymne i klejące. Jednakże słuchając ich rozmowy, nie mogłem zwyczajnie sobie iść i ich pozostawić sobie. Przecież już niedługo pojawimy się, by spotkać się z jego braćmi. Zbliżyłem się do chłopaka i trochę taki znudzony, przejechałem wolną dłonią po udzie Eny. Zbliżyłem swe wargi do jego uszka, po czym delikatnie przygryzłem jego płatek, trochę też zwilżyłem językiem, a na końcu wyszeptałem.
- Ena jestem głodny. - mruknąłem, by tylko on słyszał. Moja wędrowna dłoń sunęła dalej, jednakże została ona strzepnięta i zabrana przez dłoń chłopaka. Najwyraźniej moje czyny powodowały rumieńce i speszenie. Może wolałby to robić, gdy jesteśmy sami albo moje pragnienie jego krwi stało się dużo większe, mocniejsze i przyciągające. Nie można się powstrzymać, chce się go dotknąć, ugryźć, wyssać, czy nawet posunąć się dalej. Nawet zwykłe spędzanie czasu, rozmowa, przytulanie, jest jak tlen, jak oddech, którego potrzebuje. Chyba się uzależniłem od niego.
- Poczekaj. Zaraz do ciebie, przyjdę. - rzekł Ena. Mruknąłem i podniosłem się, chciałem zostawić ich samych i wrócić do naszego pokoju. Jednakże, zanim ich opuszczę, nie mogę ot, tak sobie iść. Uniosłem podbródek chłopaka, po czym złączyłem nasze wargi w krótkim pocałunku. Po tej czynności zniknąłem, by nie miał jak mnie trzepnąć, za moje czyny.
Gdy znalazłem się w pokoju, dotknąłem palcami swoich ust, gdyż już dawno nie czułem jego na swoich, albo swoich na jego. Brakowało mi naszej bliskości. Padłem wygodnie na łóżko, sięgnąłem po książkę, której jeszcze nie przeczytałem, zacząłem od momentu, na którym skończyłem. Powiedźmy sobie, że przeczytałem może z dwa całe rozdziały i dopiero gdy sobie tak leżałem na łóżku i czekałem na swojego partnera, to wtedy się pojawił.
Nie był zbyt zadowolony, tym co zrobiłem, ale też wydawał się obrażony. Przechyliłem głowę na bok, po czym czekałem aż do mnie podejdzie. To jednak nie nastąpiło.
- Ena? - spytałem. Gdy chciałem coś dodać, zostało mi to przerwane przez pukanie do drzwi. Piękniś otworzył i wyszedł. Ponownie zostałem sam. Westchnąłem i położyłem się na łóżku, przymknąłem powieki, tylko po to, by móc odnaleźć charakterystyczny dźwięk tylko i wyłącznie dla mojego promyka. Odnalazłem go, gdy z kimś rozmawiał, to był chyba ten jego znajomy. Jednakże nie chciałem go zostawić samego, dlatego też zwyczajnie wstałem z wygodnego łózka i w dosyć szybkim tempie odnalazłem swojego księcia. Ukryłem się w cieniu, by móc go obserwować. Wolałem go pozostawić, ale mieć go na oku w razie problemów.
***
Aktualnie moje położenie było dosyć typowe. Udało mi się pogodzić z Eną, obiecałem, że się będę zachowywać, aż w końcu dał mi się posilić. Tym razem naciął sobie rękę, po czym, gdy zacząłem zlizywać krew, moje oczy poczerwieniały. Kły się wysunęły, a ja starałem się jak najdelikatniej w świecie wbić się i móc pożywić. Spoglądałem w oczy Eny, który głaskał mnie po głowie. Jego policzki zaróżowiły się, a ja nie potrafiłem przestać. Pragnąłem więcej.
- Więcej. - mruknąłem, gdy zlizałem spływająca krew z kącików swoich ust i ręki chłopaka. Nie mogłem się powstrzymać, dlatego też, gdy moja górna część garderoby powędrowała na podłogę, wówczas niemalże rozerwałem ubrania Eny, by móc się dobrać do jego delikatnego ciała. Badałem je kłami i w poszukiwaniu odpowiedniego miejsca, by je ugryźć. Odnalazłem takie miejsce. Było to udo chłopaka. Gdy wbiłem swe kły, wtem niemalże zostałem pociągnięty za włosy i poczułem jak mnie drapie. Powoli powędrowałem palcami do zakamarków ciała partnera, do których nie miałem wcześniej dostępu. Kolejne ugryzienia, kolejne partie ubrań padały na podłogę. Oczywiście pytałem o zgodę, starałem się być bardzo delikatny i powolny. Jednakże to, co nastąpiło później, zmieniło to, co nas łączy. Możliwe, że za daleko się posunąłem.
Jednakże, gdy obudziłem się u boku swojego partnera, który wyglądał naprawdę cudownie, z moimi śladami na swoim ciele. Musnąłem wagami jego policzek, nos, czoło i wargi. Nie mogłem spać, gdyż wolałem czuwać i móc obserwować jak mój partner słodko śpi. Przyciągnąłem go do siebie, by móc mieć go bliżej. Móc go przytulić i nie chciałem go puścić, gdyby się dało, zostałbym z nim w łóżku przez kilka godzin albo i dłużej.
- Słońce trzeba wstawać. - rzekłem blisko jego uszka.
- Jeszcze pięć minut. - mruknął chłopak i się wtulił we mnie.
- Czyli chcesz powtórkę? - mruknąłem, zwisając nad nim. Akurat, gdy usłyszał moje słowa, otworzył oczy i spojrzał na mnie.
- Na drugi raz nie gryź tak mocno. Zostaną ślady. - rzekł. Przygryzł wargę, wydawał się, jakby chciał czegoś od mojej osoby. Zbliżyłem się, by dotknąć jego ust, jednakże mnie zatrzymał.
- Nie chcesz? - spytałem zasmucony.
- Chce. Na tym się to jednak nie skończy, a nie mamy zbyt wiele czasu. - rzekł chłopak.
Uśmiechnąłem się i musnąłem jego wargi, pocałunek został odwzajemniony. Chwilkę przedłużałem, nim wstałem, by się ubrań. Oczywiście to jak mnie drapał oraz gryzł mój słodki partner, ślady się zagoiły.
- Kiedy spędzimy wspólną noc, by przypieczętować naszą pasję, uczucie i może po niej będziesz odważniejszym chłopcem. Ciekawie byłoby spędzić którąś noc razem pod dachem twoich rodziców. Wspólną noc. - zachichotałem, za co mi się oberwało po głowie. Gdy moje słowa najwyraźniej były jednocześnie szczere, zawstydzające i może zbyt otwarte. Jednakże jeśli lubię i chce spędzić wspólną noc, to czemu, by tego nie zrobić. Muszę mieć też na uwadze uczucia mojego kochasia.
Ena jest moim słabym punktem. Wiem o tym i zdaje sobie sprawę z tego, że już nie raz wystawiłem mojego malucha na niebezpieczeństwo.
- Przepraszam, że wystawiam cię na niebezpieczeństwo, zamiast cię chronić. - rzekłem i przytuliłem go do siebie, by wiedział, iż się obawiam przed jego utrata.
<Ena?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz