Jasnowłosy był lekko rozbawiony zaistniałą sytuacją. Zmartwił go jednak widok który ujrzał po wstaniu z brudnej podłogi. Czego ten gościu chciał od Zaklinacza? Znali się? Bardzo prawdopodobne, nienawiść aż wisiała w powietrzu, praktycznie można było jej dotknąć. Sytuacja nie stała po stronie ciemnowłosego, wręcz przeciwnie, wyglądał jakby wpadł w sytuacje bez wyjścia. Co prawda po straży nie było ani śladu jednak kto wie jakie sztuczki wykorzystuje ten mężczyzna. Wyglądał na bardzo zdeterminowanego i zadowolonego z obecności 17- latka. Było to nie mało podejrzane.
- Nie przeszkadzajcie sobie - wymruczał po czym oparł się o ręcznie malowaną ścianę, nie chciał przeszkadzać a w razie potrzeby być w stanie atakować. Gotowość to podstawa.
Obaj mężczyźni spojrzeli na niego trochę inaczej, Zaklinacz - pełen zakłopotania wymieszanego z gniewem wzrok tylko chwilowo skupiony na istocie Armina, pewien siebie mężczyzna - spojrzenie wypełnione irytacją, rozbawieniem zarówno jak i ostrym jadem. Jednak ta chwila trwała naprawdę chwilę, zaledwie kilka sekund. Oboje od razu przeszli do przerwanej rozmowy.
- Wiesz kim jestem? - spytał kpiąco, z rozbawieniem dużo starszy mężczyzna.
Czarnowłosy prychnął po czym odpowiedział
- Rotrudis, władca Dworu Jesieni - zdawał się być lekko zdezorientowany ale za wszelką cenę nie chciał tego ukazywać.
Nieznajomy okazał się jednak znajomy. Armin świetnie znał to imię chociażby ze szkoły, nigdy nie widział tego człowieka na oczy… tak, właśnie dlatego go nie rozpoznał… przecież on się świetnie uczy.
Gdy on w myślach hańbił się za swoją nieuwagę rozmowa została wznowiona.
- Wiesz dlaczego tutaj jesteś? - ponownie zadał pytanie.
Tym razem Maven nie odezwał się, widocznie nie znał odpowiedzi. Sam zapewne od dłuższego czasu zadawał sobie to pytanie a wyjaśnień wciąż brak. Rotrudis zaśmiał się kpiąco i wstał by następnie się wyprostować, podobnie zrobił chłopak o kocich źrenicach. Oboje wyglądali naprawdę dumnie, przepełnieni emocjami, gniewem stali naprzeciw prowadząc rozmowę której końca nie dało się bliżej określić. Wszystko mogło się wydarzyć, bo czego on tak naprawdę chciał? Na co mu Zaklinacz i ten cały cyrk? Prawdopodobnie była to sprawa naprawdę sporej wagi co bardzo niepokoiło Armina. Koci chłopiec próbował grać wyluzowanego jednak wewnątrz aż drżał, nie bał się śmierci, bał się widzieć śmierć drugiej osoby. Był przerażony od początku, mimo iż nie było tego widać nawet w najmniejszym stopniu. Taka gra aktorska jest naprawdę przydatna, zwłaszcza w sytuacjach takich jak ta.
- Czego chcesz - wywarczał poznany wcześniej przez kitsune młodzieniec marszcząc brwi w złości.
- Czyżby Lara naprawdę nic Ci nie powiedziała?
Maven?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz