Nim stanąłem na nogach, przeciągnąłem się. Kilka poduszek osunęło się i poturlało po podłodze. Westchnąłem, podnosząc się. Pozbierałem przedmioty, które starannie poukładałem na swoim posłaniu. Zebrałem niezbędne rzeczy, udałem się do łazienki, a po porannej toalecie zapakowałem książki. Czas ruszać do szkoły.
Zerknąłem na śpiącego jeszcze Axela. Nie wydawało się, że dzisiaj zaszczyci nas swoją obecnością na lekcjach. Wzruszyłem ramionami. Jego sprawa.
Chwyciłem torbę i wyszedłem z pokoju. Ruszyłem znajomym korytarzem w stronę wyjścia z akademiku. Co chwilę drzwi otwierały się, a widocznie niechętni uczniowie dołączali do mnie i innych.
Wiosna nadchodziła szybkimi krokami. Na zewnątrz owiał mnie ciepły wiatr. Ptaki wesoło śpiewały, rozwiewając ponure nastroje. Planty obrosły zieloną trawą. Gdzieniegdzie dostrzegłem małe kwiaty.
Do sali, w której miały się odbywać lekcje dotarłem kilka minut przed czasem. Byłem pierwszy. Przysiadłem przy drzwiach. Bycie centaurem posiadało jeden plus. Mogłem usiąść gdziekolwiek i to nie wyglądało dziwnie. Chociaż, jestem jednym centaurem w tej szkole. To jednak wygląda dziwnie.
Po chwili czekania pod drzwiami zebrała się już spora grupka, aż wreszcie przyszła nasza nauczycielka. Czekała nas jedna z najlepszych, moim zdaniem lekcji - astronomia.
Przepuściłem w wejściu wszystkich, wchodząc do sali na samym końcu i zajmując swoje typowe miejsce na tyle. Wyjąłem podręczniki i oparłem się o blat ławki. Głosy ucichły. Lekcję czas zacząć.
Sporządzałem notatki, rysowałem mapy. Astronomia jest cudowna. Dzisiejsze zajęcia to właściwie czysta teoria - za dwa dni będziemy oglądać nocą gwiazdy.
Spokój lekcji zakłóciło nagłe otworzenie się drzwi. Do sali wszedł nieznany mi wcześniej młodzieniec i sekretarka dyrektora. Nowy uczeń? Najwyraźniej.
Nasza nauczycielka przedstawiła się. Z jej ust padło kilka słów zachęty oraz "Mam nadzieję, że ci się tutaj spodoba!".
- Dobrze, zajmij teraz miejsce, przedstawisz się pod koniec lekcji.
Wzruszyłem ramionami. To nie moja sprawa. Nowy rozejrzał się po sali, najwyraźniej szukając miejsca dla siebie. Spojrzałem na stojące obok siebie wolne krzesło. Cholera. Teoretycznie, należało ono do Axela. Elf jednak pojawiał się na lekcjach na tyle rzadko, że dzieliłem ławkę sam ze sobą.
Chłopak, choć zaproszony do dzielenia biurka z kilkoma osobami, spokojnym krokiem skierował się w głąb sali. Wybredny.
Serce zabiło mi mocniej, kiedy nowy dosiadł się właśnie do mnie. Skierowałem wzrok w innym kierunku. Kontakty z obcymi są trudne. Wystarczył mi Axel na głowie.
Otworzyłem podręcznik na poleconej przez nauczycielkę stronie.
- Czy mógłbym...? - Głos chłopaka przerwał moją lekturę. O fakt, nie ma książki. Bez słowa przesunąłem tom na środek ławki. Sąsiad podziękował i nachylił się nad tekstem.
Lekcja zbliżała się do końca, więc nasza nauczycielka zgodnie z obietnicą, zaprosiła nowego na środek, aby się przedstawił.
- Lucien Vanserra - odparł, niby od niechcenia. Dalej opowiadał trochę o swoich zainteresowaniach czy wymijająco o pochodzeniu. Mówił krótko i zwięźle. Bardzo nie chciał tu być.
Miałem jednak chwilę czasu, aby przyjrzeć się nowemu. Chłopak był wysoki. Miał średniej długości, czarne włosy. Jego twarz przyjmowała poważny wyraz. Nie rozpoznałem jednak rasy. Wampir? Demon? Właściwie, nie obchodzi mnie to.
W końcu zadzwonił dzwonek. Spakowałem książki do torby i skierowałem się w stronę drzwi. Historia magii. Przeczytałem już kilka tematów na zaś, więc nie mogłem się doczekać na nadchodzące zajęcia.
- Poczekaj! - Usłyszałem znajomy głos. Lucien dołączył do mnie i uśmiechnął się nieznacznie. - Co teraz mamy?
- Sala 236. Historia magii - wyjaśniłem. Chłopak, kiedy stał obok, wydawał się wyższy. Poczułem się nieswojo.
Lucien pokiwał powoli głową, a po chwili wzruszył ramionami.
- Nie mam pojęcia, gdzie to jest - przyznał. Westchnąłem. No tak. Dlaczego musiał uczepić się mnie? Poprawiłem włosy.
- W takim wypadku, chodź za mną.
Lucien?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz