Z trudem złapałem oddech, kiedy w końcu udało nam się wydostać z kabiny. Rzuciłem niepewne spojrzenie w stronę Hyo. Zastanawiałem się, o co w tym wszystkim chodziło. Czekałem na wyjaśnienia, delikatnie marszcząc brwi.
Młody wampir wziął głęboki oddech. Wydawało się, że nieszczególnie wie, co powiedzieć. Rzadko widziałem go w takiej rozsypce. Zaczynałem się martwić. Na pierwszy rzut oka widziałem, że coś zdecydowanie jest nie tak.
- Przepraszam, za to, co wtedy zrobiłem. Nawet jeśli na to pozwoliłeś, samoistnie powinienem się opanować. To nie twoja wina, że zapach, który cię otacza, mnie zwabia i kusi. Twoja krew jest pyszna. Lubię twoją blisko, ale też dotykać cię, nawet jeśli cię to zawstydza i sprawia mi swego rodzaju frajdę z tego. Miło mi, że twoje ciało tak oddziałuje na mój dotyk, jednakże nie chcę cię do niczego zmuszać. Jeśli czegoś nie chcesz, powiedz mi zwyczajnie. Dlatego przepraszam. Pociągasz mnie i naprawdę mi się podobasz. Już tak wiele razy cię skrzywdziłem, a mimo to i tak pozwalasz mi być przy sobie.
Z każdym kolejnym słowem, jak osuwa mi się ziemia pod nogami. Właściwie nie wiedziałem, jak zareagować na podobne wyzwanie. Otworzyłem usta z zaskoczenia, próbując zebrać myśli. Nie zdążyłem jednak nic powiedzieć, kiedy chłopak wyprostował się i rzucił na odchodne:
- Przemyśl to, wróć do pokoju i możemy później porozmawiać.
Nie mówiąc nic więcej, pociągnął mnie za sobą i zaprowadził pod moją sypialnię. Odwrócił się na pięcie i odszedł, nie czekając na odpowiedź. Przegryzłem policzek ze zmartwienia. Chciałem powiedzieć tak wiele, ale nie potrafiłem.
Do tego czasu żyłem spokojnie, w niewielkiej bańce, odcinającej mnie od problemów świata zewnętrznego. Zejście na ziemię wcale nie było tak proste, jak dotychczas sądziłem. Ludzie na co dzień zmagali się z wieloma trudnościami, których nie rozwiążą doradcy czy profesorowie. W tym wszystkim jesteśmy skazani wyłącznie na siebie. Wyjątkowo nie mogłem liczyć na niczyją pomoc, którą w domu oferowano mi na skinienie dłoni. Musiałem rozwiązać to wszystko sam.
Z głębokim westchnieniem opadłem na łóżko. Na szczęście pokój był pusty. Nikt nie przeszkadzał mi w pozbieraniu myśli.
Oceniałem swoją relację z Hyo na skomplikowaną. Był dla mnie naprawdę ważny. W żaden sposób nie chciałem zrywać z nim kontaktu, ani nic podobnego. Nie wyobrażałem sobie tego, że wampir przestałby być częścią mojej codzienności.
Przewróciłem się na drugi bok. Zacząłem się zastanawiać, czego oczekuje ode mnie Hyo. Właściwie nawet nie wiedziałem, jak wyglądają związki. Przez wiele lat żyłem pod kloszem. Jak powinna działać zdrowa relacja?
Pokręciłem się jeszcze chwilę na łóżku, próbując ułożyć w swojej głowie jakiś plan działania. Przez cały czas miałem nieprzyjemne wrażenie, że w jakiś sposób ranię Hyo. Nie wiedziałem, co mogę zrobić, aby chłopak poczuł się lepiej. Właściwie starałem się ze wszystkich sił okazać mu swoją sympatię. Tylko, że widocznie nie potrafiłem tego zrobić dobrze.
- Dlaczego wszystko nie może być tak proste jak szermierka - jęknąłem do siebie. W tym momencie walka wydawała mi się znacznie łatwiejsza od zaistniałej sytuacji z młodym wampirem. Naprawdę nie chciałem go skrzywdzić.
W końcu zebrałem się w sobie. Z motywacją wstałem z łóżka. Doszedłem do wniosku, że nie rozwiążę problemu, jeśli nie porozmawiam z Hyo. Wprawdzie - ta sytuacja dotyczyła nas obojga.
Chłopaka odnalazłem tam, gdzie wcześniej. Siedział na dachu, skulony, obejmując kolana ramionami. Zerknął w moim kierunku, kiedy podszedłem bliżej.
- Przemyślałem to wszystko - zacząłem, raczej niepewnie. - Nie chcę cię stracić - powiedziałem stanowczo. - Ale nie wiem, co mógłbym zrobić, aby naprawdę to okazać. Nie jestem pewien, czy słowa są wystarczające - dodałem, już mniej pewnie. - Chciałbym więc, abyś bez ogródek powiedział mi, jak mam to udowodnić.
Młody wampir wziął głęboki oddech. Wydawało się, że nieszczególnie wie, co powiedzieć. Rzadko widziałem go w takiej rozsypce. Zaczynałem się martwić. Na pierwszy rzut oka widziałem, że coś zdecydowanie jest nie tak.
- Przepraszam, za to, co wtedy zrobiłem. Nawet jeśli na to pozwoliłeś, samoistnie powinienem się opanować. To nie twoja wina, że zapach, który cię otacza, mnie zwabia i kusi. Twoja krew jest pyszna. Lubię twoją blisko, ale też dotykać cię, nawet jeśli cię to zawstydza i sprawia mi swego rodzaju frajdę z tego. Miło mi, że twoje ciało tak oddziałuje na mój dotyk, jednakże nie chcę cię do niczego zmuszać. Jeśli czegoś nie chcesz, powiedz mi zwyczajnie. Dlatego przepraszam. Pociągasz mnie i naprawdę mi się podobasz. Już tak wiele razy cię skrzywdziłem, a mimo to i tak pozwalasz mi być przy sobie.
Z każdym kolejnym słowem, jak osuwa mi się ziemia pod nogami. Właściwie nie wiedziałem, jak zareagować na podobne wyzwanie. Otworzyłem usta z zaskoczenia, próbując zebrać myśli. Nie zdążyłem jednak nic powiedzieć, kiedy chłopak wyprostował się i rzucił na odchodne:
- Przemyśl to, wróć do pokoju i możemy później porozmawiać.
Nie mówiąc nic więcej, pociągnął mnie za sobą i zaprowadził pod moją sypialnię. Odwrócił się na pięcie i odszedł, nie czekając na odpowiedź. Przegryzłem policzek ze zmartwienia. Chciałem powiedzieć tak wiele, ale nie potrafiłem.
Do tego czasu żyłem spokojnie, w niewielkiej bańce, odcinającej mnie od problemów świata zewnętrznego. Zejście na ziemię wcale nie było tak proste, jak dotychczas sądziłem. Ludzie na co dzień zmagali się z wieloma trudnościami, których nie rozwiążą doradcy czy profesorowie. W tym wszystkim jesteśmy skazani wyłącznie na siebie. Wyjątkowo nie mogłem liczyć na niczyją pomoc, którą w domu oferowano mi na skinienie dłoni. Musiałem rozwiązać to wszystko sam.
Z głębokim westchnieniem opadłem na łóżko. Na szczęście pokój był pusty. Nikt nie przeszkadzał mi w pozbieraniu myśli.
Oceniałem swoją relację z Hyo na skomplikowaną. Był dla mnie naprawdę ważny. W żaden sposób nie chciałem zrywać z nim kontaktu, ani nic podobnego. Nie wyobrażałem sobie tego, że wampir przestałby być częścią mojej codzienności.
Przewróciłem się na drugi bok. Zacząłem się zastanawiać, czego oczekuje ode mnie Hyo. Właściwie nawet nie wiedziałem, jak wyglądają związki. Przez wiele lat żyłem pod kloszem. Jak powinna działać zdrowa relacja?
Pokręciłem się jeszcze chwilę na łóżku, próbując ułożyć w swojej głowie jakiś plan działania. Przez cały czas miałem nieprzyjemne wrażenie, że w jakiś sposób ranię Hyo. Nie wiedziałem, co mogę zrobić, aby chłopak poczuł się lepiej. Właściwie starałem się ze wszystkich sił okazać mu swoją sympatię. Tylko, że widocznie nie potrafiłem tego zrobić dobrze.
- Dlaczego wszystko nie może być tak proste jak szermierka - jęknąłem do siebie. W tym momencie walka wydawała mi się znacznie łatwiejsza od zaistniałej sytuacji z młodym wampirem. Naprawdę nie chciałem go skrzywdzić.
W końcu zebrałem się w sobie. Z motywacją wstałem z łóżka. Doszedłem do wniosku, że nie rozwiążę problemu, jeśli nie porozmawiam z Hyo. Wprawdzie - ta sytuacja dotyczyła nas obojga.
Chłopaka odnalazłem tam, gdzie wcześniej. Siedział na dachu, skulony, obejmując kolana ramionami. Zerknął w moim kierunku, kiedy podszedłem bliżej.
- Przemyślałem to wszystko - zacząłem, raczej niepewnie. - Nie chcę cię stracić - powiedziałem stanowczo. - Ale nie wiem, co mógłbym zrobić, aby naprawdę to okazać. Nie jestem pewien, czy słowa są wystarczające - dodałem, już mniej pewnie. - Chciałbym więc, abyś bez ogródek powiedział mi, jak mam to udowodnić.
<Hyo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz