Powiem tak - może i byłem mężczyzną (młodym, ale nadal), więc powinienem generalnie… ogarniać, ratować ludzi i radzić sobie z rzeczami. Jednakże trzeba było jeszcze brać poprawkę na to, że - co tu dużo mówić - byłem raczej pierdołą i to mnie trzeba było ogarniać i ratować, a z rzeczami raczej sobie nie radziłem. Dlatego może sam fakt tego, że udało się wyciągnąć naukowców z zalanej pieczary, zaś podziękowania dostałem i ja, i Isagomushi (te od Neriny), a potem ja i Nerina (tym razem od samych zainteresowanych) był co najmniej… egzotyczny. Ale nie powiem, bardzo miły - mógłbym zacząć się przyzwyczajać. Isa już się chyba przyzwyczaił - po całej akcji demon czuł się trochę oklapnięty, ale widać buziak od Neriny wrócił mu wszystkie siły.
I gdy wydawało mi się, że całość jest już zakończona, wtedy padły te słowa:
— Dziękujemy wam, nasi bohaterowie. Co możemy w zamian dla was zrobić?
Mnie - zatkało. Nerina okazała się nieco przytomniejsza.
— Naprawdę, nie potrzeba nam niczego. Sama wdzięczność wystarczy. Cieszymy się, że są panowie cali — odpowiedziała uprzejmie, jednak naukowcy okazali się równie uparci w swych postanowieniach, co w swoich próbach ochrony próbek i sprzętu.
— Uratowanie życia to zbyt poważna rzecz, by samo podziękowanie starczyło. Poza tym - jest jeszcze kwestia sprzętu i naszej pracy. Gdyby nie wy, wszystko to by przepadło — wyjaśnił jeden z mężczyzn. — Już trudno powiedzieć, co byłoby gorsze.
Dobór priorytetów już mnie nawet nie zdziwił, skoro naukowiec właśnie powiedział, że nie wie, czy gorsza byłaby utrata życia czy próbek z porostami.
Popatrzeliśmy na siebie z Neriną, ale nic nie przychodziło nam do głowy. Nie wiedzieliśmy, czego sobie życzyć, zaś jakieś banalne poproszenie o wynagrodzenie pieniężne zwyczajnie nie wydawało się nam stosowne. To byłoby tak, jakbyśmy wyznaczali cenę tego, ile jest warte życie danej osoby. Próbowaliśmy jeszcze przez chwilę walczyć z uporem mężczyzn, ale oczywiście na próżno.
— Już wiem — powiedział jeden z nich, otwierając swoją torbę. Rzeczy w niej już wyschły, naukowiec przegrzebał wrzucone tam bibeloty. — Jest pewna rzecz…
Uniosłem brew, znów wymieniliśmy z Neriną porozumiewawcze spojrzenia, czekając na to, co mężczyzna wymyśli.
Tymczasem zaś naukowiec dobył czegoś, czego się kompletnie nie spodziewaliśmy. Były to dwie muszelki na krótkich rzemykach. Mężczyźni wyciągnęli je w naszą stronę.
— Proszę - to zaklęte muszle. Na pewno przydadzą się wam w przyszłości — powiedzieli zgodnie, ja zaś nie miałem nawet czasu by dopytać, jak dokładnie te muszle są zaklęte i co takiego robią.
Z wdzięcznością przyjęliśmy z Neriną podarunki, a naukowcy zaczęli się zastanawiać, jak wynagrodzić też Isagomushiego. Demon, słysząc swoje imię, poderwał się znad mojego ramienia, z zaciekawieniem patrzył na obu mężczyzn. Isa jakoś nie próbował wymówić się od podarku i był bardzo szczęśliwy, gdy dostał do zjedzenia strzępek jakiegoś niemożliwie egzotycznego i rzadkiego porostu. Trochę mnie zaskoczyło, że naukowcy postanowili podzielić się z demonem częścią swojej pracy, ale cóż - nie zawsze byłem w stanie przewidzieć, co im chodziło po głowie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz