- Idź pierwszy. Zajmę się tyłami i cię dogonię. - rzekłem. Chłopak chciał coś powiedzieć, ale mu to uniemożliwiłem. Nie było teraz czasu na sprzeciwianie się ani pogaduszki. Zająłem się pobliskimi bestiami, po czym pomogłem Enie, w dostaniu się do schodów. Wyminęliśmy martwe bestie, po czym popchnąłem Enę w stronę groty. Musiał iść pierwszy, resztą zajmę się ja. Stanąłem w pozycji obronnej, by nikt nie zaatakował chłopaka, który stara się uwolnić. Wchodził powoli po schodach, w tym czasie ja miałem czas, by podpalić ciała martwych bestii i w razie czego wytępić te poczwary. Może znajdę też coś drogocennego albo gdy zabije ich królową, wówczas inne też padną.
Wiedziałem, co muszę zrobić, gdy Ena zabrał nasze tobołki, wówczas mogłem zawalić przejście, by owe potwory się nie wydostały. Jednakże nie mogłem iść schodami, gdyż musiałem je zatrzymać, zanim się wydostaną i zrobią coś złego chłopakowi.
Walka z nimi dłużyła się niewyobrażalnie. Musiałem ją skończyć i znaleźć drogę na powierzchnię. Coś jednak przykuło moją uwagę. Były to dwa jaja. Nie były one za duże. Ich wygląd i barwa różniła się całkowicie od tych bestii. One nawet chyba nie wykluwały się z jajek. Po pozbyciu się wszystkich robaków, w końcu mogłem wytrzeć się z krwi i obejrzeć jajka. Schowałem oba do torby, która miałem ze sobą. Miałem tam ręcznik i podręczne przedmioty, typu sztylet, zaczarowane fiolki, księgę.. Jajka były na tyle drobne, że łatwo się pomieściły. Ich barwa i zapach był szczególny. Drogę na powierzchnię znalazłem chwilę później. Dokładniej to podczas szukania oraz słuchania skąd dobiega szum wiatru. Szczelinę łatwo znalazłem, potem było pod górkę. Gdyż droga wyżej była znacznie cięższa i śliska. Po kilku dobrych minutach, a może i godzinach udało mi się wydostać. Byłem w zupełnie innym miejscu niż Ena. Jednakże znalezienie go było teraz już znacznie łatwiejsze. Dosłownie, gdy się wydostałem, znalazłem i jego.
Gdy tylko go zobaczyłem, wpadłem w jego ramiona i zaciągnąłem się jego zapachem.
- Musimy znaleźć wioskę, byś się ogrzał i odpoczął. Nim ci się zdrowie pogorszy. - rzekłem i dotknąłem jego czoła swoim. Owinąłem go kocem, by było mu cieplej. Gdy usadowił się na koniu. Pociągnąłem za lejce, by go wyprowadzić. Będzie lżej koniu, gdy będzie jedna osoba na nim oraz kilka tobołków. Nie mamy czasu na kolejne przystanki. Trzeba się pospieszyć i znaleźć coś ciepło i bezpiecznego dla partnera w podróży, inaczej może się to źle skończyć.
***
Skierowanie się do niej i pokazanie medalionu ze znakiem wiedźmy, dało jasny znak. Najwyraźniej ktoś go rozpoznał i zabrał nas. Chłopakiem zajęli się medycy, koniem stajenny, a ja musiałem się napić krwi. Potrzebowałem jej teraz, by nabrać sił. Oczywiście, gdy zajrzałem do odpoczywającego chłopaka, w pewnej chwili mnie wyprosili i pogonili do kąpieli.
Coś wspomnieli, że muszą się nim zająć i mam nie przeszkadzać. Opowiedziałem po kąpieli, co się wydarzyło, najwyraźniej kopalnia była jakimś ważnym miejsca dla osadników. Jednakże, gdy wspomniałem o jajkach, byli przerażeni. Chciałem je wyciągnąć, ale nie chcieli ich widzieć. Wzruszyłem ramionami i ruszyłem zobaczyć co u Eny.
Dowiedziałem się, że musi odpocząć przez najbliższe dwa dni. Nie może się przemęczać ani wędrować nigdzie. Ciężko będzie go zatrzymać, jego bliscy czekają, jednakże droga się nieco wydłużyła. Gdy przy nim siedziałem, jajka zostały ze mną.
Noc nadeszła szybko, przy świecy czytałem księgę, która miałem w torbie, zająłem się też oglądaniem i badaniem jaj, by móc się czegoś dowiedzieć. Muszę czekać, aż ocknie się chłopak. Gdy to zrobi, będzie trzeba poczekać, aż wydobrzeje, a potem ruszymy dalej.
<Ena?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz