Wyrocznia robiła swoje, ja w tym czasie byłem zajęty piciem i odpoczywaniem, oraz w międzyczasie słuchałem, wszystkiego. Im lepszy słuch, tym łatwiej wszystko wyłapiesz. Mogłem wyczuć niespokojny oddech Horaizon i przyśpieszone bicie jej serca. Biedna, a może nawet uda się ją złapać na gorącym uczynku. Zapewne Nikolai ja śledził, ale zniknęła mu z oczu. Chłopak się musi jeszcze wiele nauczyć.
***
- Horaizon się boi. - powiedziałem od niechcenia.- To część tej roli, którą gra. Gdy prawda wyjdzie na światło dzienne, ona także tego pożałuje. - dodała od siebie Wyrocznia.
- Mówisz o... - spojrzałem na dziewczę, by to ona dokończyła. Jeśli mamy to samo na myśli, chyba że coś innego.
- Mówię o kamieniach, zaklęciach i instrumencie. Może być to jej siostra albo to ona sama to robi nieświadomie. Pamiętasz, co się wtedy stało. - kontynuowała swoje eksperymenty. Kiwnąłem jedynie głową i wstałem z wygodnego bujanego krzesła. Ruszyłem, by zobaczyć, jak idzie dziewczynie. Gdy ukryłem się za ścianą, wówczas do środka przedostała się Horaizon. Chociaż na zewnątrz znajdował się Nicolai. Wyrocznia zamaskowała moją obecność, po czym poszła do zdrajcy.
- Nie możesz tego zrobić. Moja siostra. Tak mało mi brakuje do jej wybudzenia. - rzekła Horaizon. Jej głos drżał, serce wydawało nieregularne bicia, wyczuwalna była woń spalenizny. Coś uczyniła.
- Twoja siostra już dawno nie żyje. Przestań się łudzić. Wchłonęłaś ją. Gdy spełnisz to, co chcesz, ty także zginiesz. - rzekła chłodno. Tak jakby jej wzburzenie było niczym.
Sytuacja się zmieniła, jaskinia się zatrzęsła, nie tylko ona. Horaizon została odrzucona i wyrzucona z jaskini. W powietrzu unosiła się woń krwi. Gdy wyjrzałem, udało mi się złapać wyrocznie w ostatniej chwili, przed upadkiem. Do jaskini wpadł Nicolai. On także został wypchnięty z natychmiastowymi poleceniami od pojawiających się strażników.
- Ścigajcie zbiega, złapcie ją żywą albo martwą. - takie słowa wypowiedziała wyrocznia. Jej ton był silny, mocny i miał w sobie coś z żalu. Nie chciała, by coś takiego miało miejsce. Jednakże nie było wyboru.
***
Kolejne godziny były decydujące. Wyleczenie Wyroczni poszło gładko, ale dalsza część została zamaskowana i zmieniona. Walczyliśmy naprzeciw Horaizon, a z boku wyglądało jakbyśmy, walczyli ze sobą, albo z własnym ja. Koniec tego miłego spotkania przerodził się w kolejną masakrę. Ostatnie co pamiętam to, jak Horaizon zamieniła się w kamień, a Wyrocznia go rozbiła na kawałki i zmieniła w popiół.Ocknąłem się gdzieś w lesie. Było południe. Gdy się podniosłem, leżałem w wodzie, nawet nie wiem ile. Nikolaia nie wyczuwałem. Przez chwilę go szukałem, choć nawet starałem się zorientować, gdzie jestem. Jednakże udało mi się to po prawie trzech godzinach. Wówczas spostrzegłem, że znajduję się w ogrodach akademii. To było naprawdę dziwne. Jednakże zignorowałem to i wróciłem do pokoju, by na spokojnie się wykąpać, przebrać, napić oraz poukładać całą tę dziwaczną historię. Zawsze też mógł być to sen, ale raczej, gdyby tak było to większość mojego życia, byłaby snem, z którego się nie wybudzę.
Ciekawił mnie też fakt gdzie podział się ten dzieciak.
Nikolai?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz