...to znaczy to, że ich nie mam?
Akademia
Akademia Sarlok
Godność
Teava Dargai. Nie ma żadnych ksywek ani pseudonimów, imię ma na tyle krótkie i proste, że nikt jeszcze go nie przerobił ani nie skrócił.
Rasa
Zaklinacz. Nikt z jego rodziny się nie spodziewał, ale oto on, pełnokrwisty zaklinacz we własnej osobie.
Wiek/Płeć/Orientacja/Aparycja
◈ 17 lat
◈ Mężczyzna
◈ Emmm... Uhhhh... Teava? No ja wiem, że kochasz Cyana, ale nie o tego typu miłość chodzi. Nie wiesz? Jak to, nie wiesz? Okej, obecnie Teava jest aseksualny niepewny. Em, nie, Teava, nie powiem ci, co to znaczy.
◈ Niewysoki, ale też nie niski, bowiem mierzący równe 175 cm wzrostu. Posiada szczupłą, całkiem umięśnioną sylwetkę – skutek regularnego trenowania oraz chodzenia na polowania w rodzinnej wiosce. Stosunkowo jasna cera, niezbyt ostre rysy twarzy. Ciemnobrązowe włosy w trochę chaotyczny sposób okalają głowę: prawa część grzywki puszczona jest luzem, reszta zaczesana do tyłu, pozostałe kosmyki związane są w prosty, mały kucyk. I tak jednak nikt nie zwraca na to uwagi, za bardzo pochłonięty przez oczy. Duże, jarząco niebieskie, niemal czarne wokół. Z początku wydają się z chłodem wszystko obserwować, lecz jak się dłużej im przyjrzeć to da się zauważyć, że wbrew pozorom potrafią bez większego problemu okazywać pozytywne emocje. W przeciwieństwie do tych, należących tak właściwie do demona, prawdziwe oczy Teavy są nad wyraz przeciętne. Zwykłe zielone z brązowym wokół źrenic, białe dookoła plus mała ciemna plamka w dolnej części prawej tęczówki. Jedynie uwagę może przykuć ich ruch. Nigdy nie spoglądają bezpośrednio w dany punkt. Choć okazjonalnie skaczą to tu, to tam, choć skierowane są mniej więcej w stronę rozmówcy, bardziej pasującym określeniem byłoby, że zaglądają gdzieś w dal. A w rzeczywistości nie widzą nic.
Jeśli ktoś dostanie okazję, ujrzy niezbyt przyjemną bliznę ciągnącą się przez lewe ramię i przedramię chłopaka. Duża, lekko szarpana, wygląda jak ślad po ugryzieniu. Stanowi pozostałość po pewnym niefortunnym zdarzeniu, w którym... a zresztą, jak ktoś jest ciekawy to niech zapyta Teavę. Raczej nie będzie miał sprzeciwu i opowie. To nie jakieś tabu czy coś.
Warto też wspomnieć, że Teava nie rozstaje się ze swoim fioletowo-niebieskim szalem, który dostał od matki na piąte urodziny. Nawet do mundurku go założy, mimo że nie pasuje, a nauczyciele już się z nim o to nie kłócą. Wierzy, że szal ochrania go przed niebezpieczeństwem... to znaczy, tak głęboko to nie, ale jak raz go zgubił to spadł z klifu, więc pozostał mu nawyk. No i przecież to prezent od matki, a ten trzeba cenić.
Pochodzenie/Status/Specjalizacja
◈ Azeberg, dokładniej wioska Rostwalk
◈ Nie należy do najlepszych uczniów, ale widać, że się przykłada do nauki. Łatwo można z nim porozmawiać bez problemu, ma trochę znajomych i nie spędza samotnie przerw, więc wyrzutkiem z pewnością go nie nazwiemy. To taki w sumie przeciętny uczeń.
◈ Za bardzo nie wie, co będzie robił po ukończeniu akademii; zapisał się do niej głównie po to, żeby nauczyć się kontroli nad swoimi zdolnościami oraz podszkolić się w byciu zaklinaczem. Po graduacji pewnie wróci do rodzinnego Rostwalk i tam będzie pracował na rzecz utrzymania oraz rozwoju wioski.
Demon/Znak szczególny
◈ Cyan, bo tak brzmi to jakże oryginalne imię, to najlepszy przyjaciel Teavy. Chłopak mógłby godzinami opowiadać, jakie z niego wspaniałe stworzenie. A co widzimy gdy się już pojawi? Wielką i straszną bestię. Cyan to duży stwór, któremu Teava czubkiem głowy sięga nieco ponad grzbiet. Swymi cyjanowymi ślepiami groźnie spogląda z góry na innych, od razu można dostrzec w nich chłód i gotowość do ostrzegawczego kłapnięcia zębami. A kłapać to ma czym, bowiem częścią pancerza przypominającego czaszkę i chroniącego głowę są tzw. zęby zewnętrzne, co daje mu dwa ładne rzędy do odgryzienia wścibskiej kończyny górnej.
Większość ciała porasta futro, wbrew pozorom miękkie i przyjemne w dotyku. W odpowiednim świetle zaczyna się mienić niczym nieudeptany jeszcze śnieżny puch, ale to taki szczegół. Z tylnej części grzbietu wystają kostne wyrostki, podobne znajdują się na ogonie, ale tamte są większe, twardsze i naprawdę nikt nie chciałby nimi oberwać, zwłaszcza kiedy są dodatkowo wzmocnione warstwą lodu. Jedną z charakterystycznych cech są długie... em... wąsy? Teava czasami nazywa je antenkami. Ładnie delikatnie świecą w ciemności, podobnie jak oczy – co prawda nie pozwalają za bardzo na schowanie się gdzieś, ale reguły to nie przeszkadza nikomu. Zresztą, jakoś nigdy jeszcze nie było potrzeby chowania się przed kimkolwiek.
Cyan bardzo dobrze operuje lodem; jakby wielkość, siła i nastraszenie mu nie starczyły. Poza tworzeniem go w pobliżu w formie zabójczych sopli czy śliskiego podłoża i ziania mroźnym oddechem (to bardziej dla popisywania się) potrafi też wytworzyć dla siebie zbroję, która go ochroni przed atakami. Kreowanie przeróżnych konstrukcji to dla niego żadna sztuka; może nie zabłysną one detalami i dbałością jak ludzkie rękodzieło, ale nadal zrobią wrażenie. Również jak się pojawia to temperatura nieco spada – bardziej w czasie walki, aczkolwiek nie jest to drastyczna różnica.
Wbrew mrożącemu krew w żyłach – w przenośni i dosłownie – ogólnemu wrażeniu Cyan to dobre stworzenie. Co zaskakuje innych, jest bardzo opiekuńczy (czasami nawet za bardzo) wobec Teavy: chroni go na niemal każdym kroku, za nim bez namysłu rzuciłby się w ogień. Pomocny i obecny na każde zawołanie, szczególnie że gdy on jest wypuszczony, chłopak nic nie widzi i trzeba go pilnować. Aczkolwiek nadal zdarzają się sytuacje kiedy trochę się droczą, bywają dni gdy Cyan ma swoje humorki. A mimo tego, że Teava nie widzi swojego towarzysza, dzięki przeróżnym wydawanym przez demona dźwiękom wie dokładnie co w danym momencie czuje lub co chce przekazać.
◈ Nie trzeba szukać demona, by wiedzieć, czy jest zapieczętowany, czy nie, widać to na pierwszy rzut oka – chłopak przejmuje po nim oczy, nie tylko wygląd, bowiem to nimi spogląda na świat. Tak, niestety bez pomocy Cyana za wiele nie zobaczy; okazuje się, że jego własne nie mają zdolności widzenia.
Charakter
Pierwsze wrażenie: cóż... na początku niektórzy mogą trochę niepewnie do niego podejść ze względu na oczy, które część osób może uznać za demoniczne, ale Teava to dobry chłopak, nie doszukamy się u niego diabelskich rogów. Podchodzimy, witamy się, pytamy o imię i widzimy stoika z lekkim uśmiechem na twarzy, który bez przeszkód zdradza, jak się nazywa. Oczy to tylko przykrywka, w rzeczywistości jak trochę lepiej się im przyjrzymy, nie zauważymy w nich negatywnych emocji... No może trochę przesada, bo Teava to tylko chyba człowiek; bywa zirytowany, zniesmaczony czy po prostu zmęczony, ale na pewno w jego oczach nie da się dostrzec furii, a już zwłaszcza żądzy mordu i zniszczenia. Nie wiem, co trzeba by było mu zrobić, żeby to ujrzeć. Nawet podczas prawdziwej walki w oczach – i tych od Cyana, i jego własnych – widać co najwyżej powagę i skupienie. Jakby nie myślał o ranieniu kogokolwiek (nie mam pojęcia czy to dobrze, czy źle jak on się nie waha podczas kaleczenia przeciwników, ale wróg to wróg, okej?).
Choć nie należy do typów, co od razu, tak o podejdą do grupy i wyciągną rękę, zakolegowanie się z nim to żadna sztuka. Niby bez problemu spędza czas sam lub w akompaniamencie swojego demona, a jednak towarzyska z niego dusza, lubiąca porozmawiać na w zasadzie dowolny temat czy po prostu spacerować tu i tam z kimś. Nie trzeba się męczyć, by dowiedzieć się o nim to i owo; nadal jednak nie zdradzi największych sekretów, swoich i cudzych.
Ma trochę specyficzne poczucie humoru: trudno natrafić na żarty, które go rozśmieszą, ponieważ części nie rozumie, a inna część go jakoś nie bawi. Jaki to próg, ciężko stwierdzić. Jedne dobre dowcipy go rozbawią, inne nie, podobnie jest z sucharami i grami słów; naprawdę w tym przypadku nie ma żadnego schematu. Albo mamy szczęście, albo nie.
To typ osoby, która ukazuje wiele emocji, a nawet ma całkiem bogatą mimikę, co jest zaletą, ale też jednocześnie wadą. Musiałby być naprawdę zmęczony lub znajdować się transie bitewnym by trudno było odczytać jego uczucia, a tak to mamy go prawie jak na tacy. Z tym też poniekąd wiąże się jego nieumiejętność kłamania. Jak ma skłamać, plącze mu się język, zaczyna mówić szybko i bez ładu, dodać do tego mimikę i od razu wiemy, że coś tu jest nie tak. W takich sytuacjach lepiej, żeby nic nie mówił; tak też robi gdy musi, bo to mu o wiele sprawniej idzie. Jeśli nie pomęczymy się trochę z jego targowaniem i go nie przekupimy to nic nie powie.
Sarkastyczny i trochę wredny, ale tylko w uzasadnionych sytuacjach oraz ma większą tendencję do autodestrukcji (no tak, bo ja jestem ten gorszy, oczywiście). Nieodpowiednie teksty związane z jego ślepotą, których większość nie odważyłaby się na nim użyć on rzuca w samego siebie. Ja tam nie widzę problemu. Czasami pojawiają się reakcje i zachowania, na które niekoniecznie jesteśmy gotowi, ale powinniśmy wiedzieć tyle, że wbrew skwaszonej minie i niezbyt miłym odpowiedziom na zamierzony lub nie atak chłopak ma całkiem spory dystans do siebie. Cóż, w pewnym momencie człowiek się przyzwyczaja. Nawet jeśli specjalnie spuścimy na niego obraźliwy żart – o ile to można żartem nazwać – on nie weźmie go do serca. Takie rzeczy po prostu spływają po nim jak po kaczce, tylko na moment wywołując niezadowolenie czy podirytowanie. Ale oczywiście, wszystko ma swoje granice, nawet jego cierpliwość, a obrażać bliskie mu osoby to on nikomu nie pozwoli.
Z chęcią wysłucha, pomoże, doradzi, a spędzanie z nim czasu okazuje się być naprawdę przyjemne. Może nie jest kimś, kto na bieżąco robi szalone rzeczy i wpada w sam środek chaosu ani nie skacze pierwszy w przygody, jednakże nie trzeba go długo namawiać, by udał się z nami na niezwykłą wyprawę. Co jak co, ale on również lubi raz na jakiś czas poczuć dreszczyk emocji oraz daleko mu do niszczyciela dobrej zabawy.
Relacje
◈ Hanvil Dargai – ojciec, zastępca sołtysa. Kiedyś ciągle wyruszał na niebezpieczne wyprawy, lecz po założeniu rodziny postanowił prowadzić spokojniejszy tryb życia. Poza pomaganiem sołtysowi chodzi na polowania i testuje wyrabianą w kuźni broń. Hanvil to autorytet Teavy, który zawdzięcza mu wiele – od niego nauczył się niemal wszystkiego, co dzisiaj umie i samodzielnie doskonali. Chłopak nawet się upodobnił do rodzica: włosy związane w mały kucyk, zbliżony styl ubioru, zresztą, co tu dużo mówić, Teava po prostu się w niego wdał. Ojciec ogromnie się cieszy, że jego syn każdego dnia rośnie w siłę i dojrzewa, wspiera go w każdej chwili oraz chętnie służy dobrą radą. Żeby tylko syn tak nie owijał przy nim w bawełnę. Może jednak był dla niego trochę za surowy gdy ten jeszcze uczył się pisać i czytać?
◈ Eliena Dargai – matka, zajmuje się domem, wolny czas poświęca na szycie i spotkania z koleżankami. A ma o czym z nimi rozmawiać, bo kiedyś, gdy Teava był jeszcze mały, inne mieszkanki wsi jakoś szczególnie nie chciały z nią urządzać pogaduszek. Teraz na szczęście nie ma czym się przejmować. Ludzie z wioski przekonali się, że jej syn to wspaniały chłopak, więc jeśli ją zapytamy jak życie, odpowie, że bardzo dobrze. Kocha syna równie mocno co córkę, choć trzeba przyznać, że kiedyś bardzo się o niego martwiła i z powodu owianego jeszcze tajemnicą odmiennego wyglądu w pewnym momencie sama nie wiedziała, jak ma sobie poradzić.
◈ Mellie Dargai – młodsza o trzy lata siostra. Kochane dziecko, istny aniołek... to znaczy słucha się tak naprawdę tylko dwóch osób: mamy i starszego brata. Jeśli chodzi o tatę, czasami udaje, że nie słyszy co mówi, a z kuzynem zawsze musi się droczyć. Ale to dobra dziewczynka, dba o innych, pomaga zwierzakom i jest niezwykle tolerancyjna (cóż, ciężko nie być jak ma się brata, którego przez długi czas wioska nie potrafiła strawić i który już na pierwszy rzut oka różni się od innych). Teavę traktuje jak najlepszego, i przy okazji jedynego, brata pod słońcem. Mówi, że w razie czego ochroni go, ale jak na razie to tylko Teava ją chroni i wyciąga z tarapatów. Mellie po prostu wszędzie pełno. I jeszcze ta aspiracja na wojowniczkę...
◈ Casden Dargai – wujaszek, to on zajmuje najwyższe stanowisko w wiosce, czyli sołtysa. Z powodu jego obowiązków Teava już za dziecka nie widywał go często, ale nadal darzy go szacunkiem i bardzo lubi. Mimo braku czasu wujek zawsze znajdzie chociaż chwilę, by zamienić z nim parę słów, nie zna go jednak tak dobrze jak jego brat, więc wstrzymuje się od doradzania (chyba że to proste sprawy).
◈ Uraen Dargai – syn Casdena, a zatem starszy o cztery lata kuzyn Teavy, ale też jego dobry przyjaciel. Z początku Uraen trochę niepewnie podchodził do chłopaka, ale gdy przekonał się o jego czystym sercu, postanowił, jak na dobrego kuzyna przystało, zaprzyjaźnić się z nim. Dotychczas jeszcze nie odwrócił się od niego; wręcz przeciwnie, wykorzystywał swoją pozycję syna sołtysa, by odstraszać inne dzieciaki, które wtedy dokuczały małemu Teavie. Kuzyni nierzadko docinają sobie, ale zawsze jeden stanie w obronie drugiego.
◈ Babka Halier – wioskowa znachorka i wszechwiedząca, przez wielu nazywana po prostu babcią Halier, bo taką jest właśnie postacią. Teava darzy ją szczególną więzią, bowiem odkąd staruszka zajęła się jego sprawą, sporo czasu z nim spędziła. To ona zresztą zabrała go na wyprawę do dużego świata, gdzie trafił do Sarlok. Jeśli chodzi o jakiekolwiek nadnaturalne rzeczy, Teava wie, że zawsze może liczyć na jej pomoc i rady.
Umiejętności
Dzięki ojcu walka nie jest mu obca: potrafi sprawnie posługiwać się toporkiem, poradzi sobie ze sztyletem, a także upoluje jakieś zwierzę za pomocą łuku, ale również nieźle sobie radzi w walce wręcz. Nauczył się poruszać możliwie jak najciszej, by móc nasłuchiwać otoczenie i wyćwiczył sztukę skupiania się na kilku rzeczach naraz, dlatego nie lekceważmy go nawet gdy jest ślepy, bowiem chłopak może nas zaskoczyć. Niby nic nie widzi, a wydaje się, że dokładnie wie, gdzie jesteśmy i co w danym momencie robimy.
Życie w azeberskiej wiosce sprawiło, że Teava posiada wiedzę i zdolności potrzebne mu do przetrwania. Dodatkowo, babcia Halier przyłożyła się do jego nauki w kierunkach wyglądających poza górskie tereny, a nawet granice jego ojczyzny, dzięki czemu potrafi nie tylko zabłysnąć językiem, ale też innymi przydatnymi umiejętnościami. Łącząc to wszystko w jedno mamy chłopaka, który przetrwałby wszędzie; czy to w wielkim mieście na drugim końcu kontynentu, czy w środku puszczy. Poradziłby sobie nawet na zamku królewskim (choć na żadnym jeszcze nie był i podczas pierwszej wizyty towarzyszyłby mu ogromny stres).
Zapożyczone od Cyana moce pozwoliły mu na tworzenie lodu. Nie jest to łatwa sztuka, zdecydowanie lepiej wychodzi mu zamrażanie wody niż wytwarzanie lodowych konstrukcji od podstaw, co i tak momentami robi bardziej instynktownie, ale radzi sobie lepiej niż można by przypuszczać. A przynajmniej nie jest amatorem. Najlepiej mu idą trzy tricki: tworzenie ochronnych, choć niezbyt trwałych, ścian, znaczne zwiększenie zasięgu broni poprzez dodanie do niej lodu (ta sztuczka mu się szczególnie podoba) i stworzenie lodowej powłoki na podłożu, zmieniając otoczenie w lodowisko – jak już przy tym jesteśmy to świetnie sobie radzi z utrzymaniem równowagi, nie tylko na lodzie.
Żeby Teava czasem nie zamarzł, Cyan dał mu odporność na niskie temperatury. Jego organizm normalnie funkcjonuje nawet na śnieżnym szczycie góry i dobrze znosi spadek własnej temperatury przy korzystaniu z lodowych zdolności; wtedy też swoją drogą przy każdym wydechu z ust i nosa ulatuje zimna para – coś jak chmurka towarzysząca ludziom w mroźnej pogodzie. Taka ciekawostka.
Historia
Statystyki
◈ Siła: 29
◈ Zwinność: 23
◈ Inteligencja: 51
◈ Odporność: 21
◈ Wytrzymałość: 58
◈ Magia: 18
Inne
◈ Od urodzenia jest ślepy... to znaczy tak i nie. O swojej wadzie dowiedział się gdy w wieku siedmiu lat po raz pierwszy przywołał Cyana; znak szczególny znikł, podobnie jak cały świat w oczach Teavy. Trzeba przyznać, że bardzo to chłopak przeżywał, ale po okresie żałobnym uznał, że nie może tak tego zostawić i postanowił szkolić się w walce i funkcjonowaniu bez pomocy wzroku; w końcu nie wiadomo co się wydarzy. Jak sobie obecnie radzi? Całkiem dobrze. Nieźle rozwinął sobie słuch, dzięki czemu jego uszy potrafią wychwytywać więcej dźwięków i lepiej je odróżniać od siebie, ale cóż... nie wszystko wydaje dźwięk, a jeśli pogubi kierunki to tylko większe problemy będzie miał z odnalezieniem się.
◈ Książkowy przykład obserwatora, który dokładnie wzrokiem bada każde miejsce, w jakim się znajduje: oczy wszędzie biegają, mierzą odległości wyimaginowaną miarką, próbują zapamiętać możliwie jak najwięcej szczegółów. W ten sposób Teava się szykuje w razie gdyby trzeba było przywołać demona, bo Cyan się nie rozdwoi i nie będzie jednocześnie walczył i chronił swego właściciela, a chłopak musi sam sobie jakoś radzić. To, jak dobrze mu idzie to już sprawa drugorzędna. Przynajmniej z Cyanem mają wspólną taktykę. Bogaty zasób zróżnicowanych dźwięków wydawanych przez bestię naprawdę się przydaje.
◈ Pomniejszy fan wypieków. Choć nie zna się za bardzo na pieczeniu, uwielbia jeść chleb, bułki, ciastka i babeczki, a już w szczególności ciasta oraz torty, najlepiej bogate w krem. Szkoda tylko, że jego organizm nie potrafi pomieścić w sobie dużo słodkiego. To prawie jak zakazana miłość...
◈ Miłośnik zwierząt. Nawet mając przed sobą niebezpieczną bestię wpierw próbuje zawiązać z nią sojusz, a dopiero potem ewentualnie ucieka, nie myśląc nawet o skrzywdzeniu jej. Chyba że zagraża ona życiu bliskich mu osób. Wtedy niestety trzeba stanąć naprzeciw i przyjąć pozycję obronną. Też wyjątek stanowi polowanie w celu zdobycia pożywienia. Kocha zwierzęta, ale łańcuch pokarmowy to rzecz zupełnie inna.
◈ Taka mała ciekawostka: nigdy na własne oczy nie widział Cyana. Wygląd demona zna jedynie z obrazu niedawno namalowanego przez Uraena i tego, co poznał zmysłem dotyku.
◈ Ma ładne pismo, ale ciężko spodziewać się czegoś innego, kiedy pisze tyle listów. Do rodziców, do siostry, do Uraena, do babci Halier... na tym poziomie to już jego hobby.
◈ Uwielbia herbatę i napary ziołowe.
◈ Nie licząc akademickich sali i korytarzy stara się wszędzie zabierać ze sobą niewielki toporek, który dostał od ojca na trzynaste urodziny. Broń trzyma ładnie za plecami, w specjalnej pochwie oraz ze skórzaną osłonką na ostrzu. I tu warto dodać, że Teava czasami jej nie ściąga do walki – głównie gdy uzna, że nie ma sensu lub nie powinien ranić mocno wroga. Ale oberwanie nadal boli.
Sterujący
Keiem#5665
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz