Obiektywnie patrząc nie minęło wiele czasu od momentu, gdy opuściłem Nerinę wtedy, w jaskini, do momentu, gdy obaj naukowcy znaleźli się bezpiecznie poza obrębem zalanej wodą jaskini. Przykazałem im, żeby trochę odpoczęli i spróbowali chociaż się wysuszyć. Byłem pewien, że cała ta „przygoda" w jaskini wyczerpała obu mężczyzn, a teraz, kiedy cały stres związany z jaskinią zaczął powoli odpływać, zmęczenie powinno zaatakować ich podwójnie. Mimo to nie mogłem im dłużej towarzyszyć i czekać na to, by zobaczyć, czy któremuś z nich nie zrobi się słabo. Czułem, że muszę wrócić pod Nerinę.
Jeśli dziewczynie by się w końcu poprawiło, zapewne już dawno by do nas dołączyła. Jednak im dłużej czekałem, tym bardziej Nerina się nie pojawiała, a niepokój narastał w moim sercu. W końcu postanowiłem, że dłużej tak być nie może i znów skierowałem swoje kroki w stronę zatopionych w mroku i lodowatej wodzie korytarzy.
Isagomushi miał lepszą pamięć, niż ja - był w końcu żółwiem, a żółwie znane były z tego, że dużo pamiętają i długo żyją. Chyba. W każdym razie - demon poprowadził mnie bezbłędnie do miejsca, gdzie zostawiłem Nerinę.
Miałem nadzieję, że po tak długim czasie dziewczyna doszła już do siebie, ale niestety - paraliż okazał się silniejszy, niż myślałem i Nerina potrzebowała mojej pomocy, by w ogóle wydostać się z tych jaskiń. Cóż, nie byłem ani specjalnie silny, ani duży, zaś rybi ogon syreny zdawał się w tym momencie bardziej ciężarem, niż pomocą. Jednak z pomocą Isagomushiego udało nam się wydostać - zdawało się, że jaskinie są już tylko złym wspomnieniem.
Oczywiście odszedłem tak, jak Nerina mnie prosiła - nie zamierzałem przecież naruszać jej prywatności. Jednak pozostawałem na tyle blisko, by mogła mnie zawołać. Naukowcy jakoś się pozbierali i wysuszyli. Powiedziałem im, aby ruszyli już w stronę miasta. Chyba nie było sensu, by i oni czekali, aż paraliż przejdzie Nerinie i dziewczyna będzie w stanie się ruszyć. Zaś w mieście czekali na nich ich towarzysze - na pewno ucieszyliby się, gdyby dowiedzieli się, że jednak nic się im nie stało, a jedyne straty, jakie poniesiono, to te nieszczęsne, rozbite próbki.
Odczekałem nieco, zaś Isagomushi, zmęczony całą akcją w jaskiniach, położył mi się na ramieniu i zamknął oczy.
— Nerina? — zawołałem głośno, nie odwracając się w stronę dziewczyny. — Wszystko w porządku? Mogę ci jakoś pomóc?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz