W końcu mogłam wrócić na kilka dni do morza, do moich młodszych sióstr. Sądziłam, że spędzę z nimi przyjemnie czas. Nie było jednak tak świetnie, jak myślałam, ponieważ zamiast zainteresować się moją osobą, większość z nich była zainteresowana tym, jacy chłopcy przebywają w Kernow i czy widuje tych, z innych akademii. Odpowiadałam zdawkowo na te pytania.
- Nie zapytacie, jak ja sobie radzę? - zapytałam.
- Na pewno idzie ci znakomicie – powiedziała Adella.
- Co prawda, nie narzekam, ale nie jest też wcale tak idealnie – powiedziałam. - Ale wy chyba wolicie słuchać o chłopakach.
Na te słowa, kilka z moich sióstr pokiwało głowami. Westchnęłam i wróciłam do opowiadania tego, czego ode mnie oczekiwały. Wydawały się być uradowane, a skoro one były ucieszone, to moja złość powoli znikała. Lubiłam, gdy były w dobrym humorze.
- Pewnie znalazłaś tam sobie jakiegoś chłopaka! - wykrzyknęła Adella. - Szczęściara z ciebie!
Chciałam już odpowiedzieć, że nie znalazłam sobie nikogo, ale wtedy syreny zaczęły się kłócić między sobą, wymieniając jakiś chłopaków, których widziały na wybrzeżu lub na statkach, czy też tych, którzy byli trytonami. Dałam, więc sobie spokój i odpłynęłam.
- Jak się czujesz Nerino w Corvine? - zapytał mnie Tryton, podpływając do mnie. - Jeśli by ci nie odpowiadało, zawsze możesz wrócić do szkoły w oceanie.
- Corvine jest cudowną akademią – odpowiedziałam. - Poznałam wiele osób, nie tylko z niej, ale ogólnie z Kernow. Najbardziej denerwujące jest jednak to, że nie mam tak łatwego dostępu do morza, a nie jestem w stanie wytrzymać tak długo bez słonej wody.
- To zrozumiałe – powiedział. - W końcu nie jesteś tylko elfem, ale jesteś też syreną.
Uśmiechnęłam się delikatnie i popłynęłam z ojczymem do jego tronu, gdzie usiadłam obok niego. Zazwyczaj rozmawialiśmy tak, gdy miał dla mnie jakieś ważne sprawy do obgadania. Miałam nadzieję, że nie stało się nic poważnego. Obawiałam się, o czym chce jeszcze pogadać.
- Słyszałaś o księciu Drake'u?
- Co nieco słyszałam od moich sióstr. Jest synem króla części oceanu niedaleko Rere. Jest najstarszy ze swojego rodzeństwa. O ile się nie mylę, jest o rok starszy ode mnie.
- Masz rację.
- Stało się coś, że pytasz o niego? - zapytałam. - Myślisz nad sojuszem?
- Owszem.
- To wspaniale.
- Jednak ten sojusz jest możliwy tylko poprzez małżeństwo.
- Więc która z twoich córek jest tą szczęściarą?
- Ty, Nerino.
- Ja? - zapytałam zaskoczona, mrugając parę razy oczyma.
- Tak, ty. Może i nie jesteś moją prawdziwą córką z krwi i kości, ale właśnie tak cię traktuje. Zresztą król i książę przystali na tą propozycję.
- Ja... - Nie wiedziałam, co powiedzieć, więc odpłynęłam.
Ojczym krzyczał za mną, ale ja wypłynęłam szybko z zamku, a następnie na powierzchnie, gdzie przemieniłam się w ludzką formę. Miałam ochotę się rozpłakać. Nie chciałam wychodzić za kogoś, kogo nie znałam. To musiał być jakiś żart, jakaś pomyłka.
Był wieczór. Ja jednak nie chciałam wracać do królestwa. Nie po tym, co usłyszałam. Chciałam, jak najszybciej wrócić do Corvine. Jednak moja orientacja w terenie okazała się masakryczna, szczególnie wieczorem. Kompletnie nie wiedziałam, w którą stronę mam iść.
Szłam jednak tak, jak tylko zapamiętałam. Zajęło mi to może z dwie godziny. Zaczęły mnie aż boleć nogi. Nie byłam w stanie iść dalej, szczególnie, że nie wiedziałam czy dobrze idę. W dodatku zaczynało się coraz bardziej ściemniać, a ja nie lubiłam ciemności. Przydałby mi się jakiś towarzysz.
Wokół mnie kręciło się trochę osób, więc postanowiłam zapytać pierwszą lepszą osobę.
W oczy rzucił mi się chłopak o jasnych włosach i ciemnej karnacji. Wyglądał na młodego, więc może on też był z jednej z akademii w Kernow.
- Przepraszam – powiedziałam, nieśmiało chwytając go za rękę, a następnie puszczając ją, gdy zwrócił na mnie swoją uwagę. - Jestem Nerina. Wybacz, że cię zaczepiłam szanowny panie, ale chciałam się upewnić, czy dobrze idę do Akademii Corvine. Zazwyczaj nie spaceruję wieczorami, a w dodatku mam bardzo słabą orientację w terenie. Przyznam się też, że boję się trochę iść sama i potrzebowałabym jakiegoś towarzysza, ale jeśli to za dużo, to proszę tylko o wskazanie drogi.
- Nie zapytacie, jak ja sobie radzę? - zapytałam.
- Na pewno idzie ci znakomicie – powiedziała Adella.
- Co prawda, nie narzekam, ale nie jest też wcale tak idealnie – powiedziałam. - Ale wy chyba wolicie słuchać o chłopakach.
Na te słowa, kilka z moich sióstr pokiwało głowami. Westchnęłam i wróciłam do opowiadania tego, czego ode mnie oczekiwały. Wydawały się być uradowane, a skoro one były ucieszone, to moja złość powoli znikała. Lubiłam, gdy były w dobrym humorze.
- Pewnie znalazłaś tam sobie jakiegoś chłopaka! - wykrzyknęła Adella. - Szczęściara z ciebie!
Chciałam już odpowiedzieć, że nie znalazłam sobie nikogo, ale wtedy syreny zaczęły się kłócić między sobą, wymieniając jakiś chłopaków, których widziały na wybrzeżu lub na statkach, czy też tych, którzy byli trytonami. Dałam, więc sobie spokój i odpłynęłam.
- Jak się czujesz Nerino w Corvine? - zapytał mnie Tryton, podpływając do mnie. - Jeśli by ci nie odpowiadało, zawsze możesz wrócić do szkoły w oceanie.
- Corvine jest cudowną akademią – odpowiedziałam. - Poznałam wiele osób, nie tylko z niej, ale ogólnie z Kernow. Najbardziej denerwujące jest jednak to, że nie mam tak łatwego dostępu do morza, a nie jestem w stanie wytrzymać tak długo bez słonej wody.
- To zrozumiałe – powiedział. - W końcu nie jesteś tylko elfem, ale jesteś też syreną.
Uśmiechnęłam się delikatnie i popłynęłam z ojczymem do jego tronu, gdzie usiadłam obok niego. Zazwyczaj rozmawialiśmy tak, gdy miał dla mnie jakieś ważne sprawy do obgadania. Miałam nadzieję, że nie stało się nic poważnego. Obawiałam się, o czym chce jeszcze pogadać.
- Słyszałaś o księciu Drake'u?
- Co nieco słyszałam od moich sióstr. Jest synem króla części oceanu niedaleko Rere. Jest najstarszy ze swojego rodzeństwa. O ile się nie mylę, jest o rok starszy ode mnie.
- Masz rację.
- Stało się coś, że pytasz o niego? - zapytałam. - Myślisz nad sojuszem?
- Owszem.
- To wspaniale.
- Jednak ten sojusz jest możliwy tylko poprzez małżeństwo.
- Więc która z twoich córek jest tą szczęściarą?
- Ty, Nerino.
- Ja? - zapytałam zaskoczona, mrugając parę razy oczyma.
- Tak, ty. Może i nie jesteś moją prawdziwą córką z krwi i kości, ale właśnie tak cię traktuje. Zresztą król i książę przystali na tą propozycję.
- Ja... - Nie wiedziałam, co powiedzieć, więc odpłynęłam.
Ojczym krzyczał za mną, ale ja wypłynęłam szybko z zamku, a następnie na powierzchnie, gdzie przemieniłam się w ludzką formę. Miałam ochotę się rozpłakać. Nie chciałam wychodzić za kogoś, kogo nie znałam. To musiał być jakiś żart, jakaś pomyłka.
Był wieczór. Ja jednak nie chciałam wracać do królestwa. Nie po tym, co usłyszałam. Chciałam, jak najszybciej wrócić do Corvine. Jednak moja orientacja w terenie okazała się masakryczna, szczególnie wieczorem. Kompletnie nie wiedziałam, w którą stronę mam iść.
Szłam jednak tak, jak tylko zapamiętałam. Zajęło mi to może z dwie godziny. Zaczęły mnie aż boleć nogi. Nie byłam w stanie iść dalej, szczególnie, że nie wiedziałam czy dobrze idę. W dodatku zaczynało się coraz bardziej ściemniać, a ja nie lubiłam ciemności. Przydałby mi się jakiś towarzysz.
Wokół mnie kręciło się trochę osób, więc postanowiłam zapytać pierwszą lepszą osobę.
W oczy rzucił mi się chłopak o jasnych włosach i ciemnej karnacji. Wyglądał na młodego, więc może on też był z jednej z akademii w Kernow.
- Przepraszam – powiedziałam, nieśmiało chwytając go za rękę, a następnie puszczając ją, gdy zwrócił na mnie swoją uwagę. - Jestem Nerina. Wybacz, że cię zaczepiłam szanowny panie, ale chciałam się upewnić, czy dobrze idę do Akademii Corvine. Zazwyczaj nie spaceruję wieczorami, a w dodatku mam bardzo słabą orientację w terenie. Przyznam się też, że boję się trochę iść sama i potrzebowałabym jakiegoś towarzysza, ale jeśli to za dużo, to proszę tylko o wskazanie drogi.
Fenrys?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz