Tej nocy Hyo spał u mnie w pokoju. Właściwie, prawie nieświadomie, przyzwyczaiłem się do bliskości chłopaka. Dawniej czyjaś całkowita uwaga i zainteresowanie były mi kompletnie obce. Znaczy się, mieszkając na bogatym dworze, wszyscy poświęcali mi czas chociażby z samego obowiązku. Służba właściwie nie spuszczała mnie z oka. W końcu - szlachetnie urodzony panicz nie mógł ubrudzić swoich rąk.
Ale uznawałem to za trochę inny sposób poświęcania uwagi. Raczej z czystego obowiązku, nie sympatii. Przyzwoitość nie pozwalała im spuścić z oka dzieciaka, który w tym wielkim i niebezpiecznym świecie na każdym kroku mógł zrobić sobie krzywdę. Pierwsze lata swojego życia wspominam głównie jako dmuchanie na zimne. Najmłodszy syn w rodzinie wymagał specjalnej opieki. Zawsze najbardziej rozpieszczany ze strony pracowników i dalszej rodziny.
Od bliskich rzadko otrzymywałem aż tyle zainteresowania. Oczywiście, nigdy nie mogłem narzekać na brak miłości czy sprawy tego typu. Jednak zarówno matka, jak i ojciec, mieli ręce pełne roboty. Zarządzanie całym klanem pochłaniało mnóstwo czasu. Z tego powodu widywaliśmy się nie tak często, jak chciałem. Zwykle przy większych rodzinnych okolicznościach czy późnymi wieczorami, kiedy wszyscy skończyli już swoje obowiązki.
Z takowych powodów większość doby, oprócz służby, spędzałem z braćmi. Kiedy nie byli akurat na treningu czy zajęciach, nie rozstawaliśmy się na krok. Nawet trochę tęskniłem za tamtymi czasami. Odkąd przeprowadziłem się do akademika, właściwie brakowało mi osób, do których mogłem się zbliżyć. Z natury miałem problem z nawiązywaniem relacji. Kontakty międzyludzkie są trudne. Zbyt skomplikowane.
Wtuliłem się w chłopaka. Korzystałem z ciepła i jego bliskości. Nie umiałem jednak zasnąć przez dłuższą chwilę. Gnębiła mnie sprawa związana z naszą podobną obecnością w różnych miejscach. Takie coś nie miało prawa się zdarzyć.
Wyplątałem się z uścisku chłopaka. Tak, aby nie przeszkadzać mu w odpoczynku, cicho wstałem i usiadłem przy biurku. Zapaliłem jedną świeczkę, wyciągnąłem kartkę i ołówek. Zacząłem szybko kreślić plan miasta i szkoły. Kolejno z pamięci zacząłem zaznaczać miejsca, w których podobno się pojawiliśmy. Dopisywałem również prawdopodobne godziny. Wiele z nich się pokrywało.
- Niedorzeczne - mruczałem pod nosem. Przygryzłem ołówek. Ta sytuacja była skomplikowana i pozbawiona sensu.
Zakończyłem robić notatki. W przypływie chaotycznego twórczego szału zapisałem z trzy strony. Mimo pośpiechu i późnej godziny na każdej z kartek pojawiło się eleganckie i staranne pismo. Nawet w takiej chwili mimowolnie dbałem o takie szczegóły. Każda praca musiała zostać wykonana doskonale. Taka pośpieszna również.
Odłożyłem w końcu przedmioty na biurku. Z trudnym do odczytania wyrazem twarzy spojrzałem na swoje dzieło. Rano pewnie będę tego żałować. Nocne notatki nigdy się nie kleją.
Położyłem się ponownie na łóżku. Było zimno, typowo jak na takie zimowe noce. Otuliłem się szczelnie ciepłą kołdrą i przytuliłem do chłopaka.
Zacząłem od kąpieli. Zagotowałem wodę, którą później wlałem do dużej miski. Dolałem swój ulubiony zapachowy płyn i mydło. Para unosiła się po całym pomieszczeniu.
Z ręcznikiem na głowie opuściłem łazienkę i wróciłem do pokoju. Przypomniałem sobie o notatkach z nocy. Ponownie zasiadłem do biurka, aby przejrzeć zapiski. Tak jak przypuszczałem. Utworzone późno streszczenia wydarzeń posiadały wiele niewiadomych, ale ciągle stanowiły naprawdę dobry materiał do pracy. Na czystym arkuszu rozpisałem wszystko po raz kolejny.
Wtedy rozległo się pukanie do drzwi.
- Proszę!
Nie odrywałem wzroku od swojej pracy. Dopiero, kiedy do pomieszczenia weszła osoba, poświęciłem jej chwilę uwagi. Był to Hyo.
Uśmiechnąłem się na jego widok i przywitałem chłopaka. Pokazałem mu zapiski.
- Co sądzisz o tej całej sytuacji? - zapytałem, lekko zmartwiony. Ciągle nie potrafiłem rozgryź tej sprawy. Nawet, kiedy tyle nad nią pracowałem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz