Już od kilku dni poszukiwałem pewnej książki, której nie mogłem nigdzie znaleźć. Temat ten nie był zbyt powszechny, a nie w każdej bibliotece znajdowały się książki opowiadające o magii. Było wiele osób, które nadal jej nie akceptowali, dlatego nie było to aż tak dziwne.
- Dzień dobry - powiedziałem do kobiety siedzącej za biurkiem, gdy tylko dzwoneczek przy drzwiach oznajmił, że ktoś wszedł do środka. Uśmiechnęła się do mnie delikatnie i położyła palec na usta pokazując kilku uczniów, którzy pracowały na stolikach w głębi pomieszczenia. Pokiwałem głową ze zrozumieniem i ruszyłem do regału na którym ostatnio skończyłem swoje poszukiwania. Oczywiście nie 100% nie wiedziałem czego szukałem. Uzdrawianie wśród aniołów było dość częste, jednak nikt nigdy nie zostawił żadnych zapisów na ten temat. Jednak bardzo teraz tego potrzebowałem, nikt nigdy nie nauczył mnie niczego o moich zdolnościach, byłem samoukiem, który denerwował się, gdy tylko coś mu się nie udawało, chciałem jak najszybciej ratować ludzi. Właśnie dlatego zgłosiłem się by w wolnej chwili pomagać w miejskim szpitalu, gdzie brakowało ludzi do pracy.
- Hej - kątem oka spojrzałem na Nerine, która stała kilka kroków ode mnie. Nie spodziewałem jej się tutaj, ale jeśli tu weszła, znaczyło to, że mnie szukała. Miło. Nasza rozmowa była dość krótka i miła, jakbyśmy się znali już od dłuższego czasu. Nie chciałem zbytnio opowiadać jej o swojej przeszłości co zrozumiała. Byłem jej za to wdzięczny, nie chciałem by ktoś uciekł ode mnie z powodu mojego pochodzenia. W końcu nie narodziłem się naturalnie. Nie mogłem przyrównać się do mieszańców rasowych, gdzie w ich krwi znajdowały się dwie rasy. Przy ich mocach, ciele, mózgu nikt nie grzebał, nie przeprowadzał eksperymentów i nie kłamał na temat świata zewnętrznego.
Jej pytanie mnie zdziwiło. Odłożyłem książkę, którą akurat przeglądałem i odwróciłem się w końcu w jej stronę. Nie lubiłem morza, moje wilcze ja próbowało mnie trzymać od niego najdalej. Kilka moich podróży statkiem utwierdziło mnie w tym, że posiadam chorobę morską. Dostałem kilka porad jak się jej pozbyć co oczywiście ułatwiło mi pływanie, jednak jeśli nie musiałem, starałem się trzymać stałego lądu. Jednak patrząc na nią, widziałem w jej oczach prośbę i nadzieję. Najpewniej nie miała kogo zaprosić, więc byłem osobą, która wpadła jej na myśl. Musiałem przyznać, że zrobiło mi się miło.
- Z wielką chęcią z tobą pójdę - odparłem. Pomimo niepokoju, który czułem wewnątrz, postanowiłem, że zgodę się jej towarzyszyć. Musiałem się tylko ubrać.
~*~
Spojrzałem na siebie w lustrze, z lekkim westchnięciem. Wiedziałem jak ubierać się na różne okazje, nawet niewolnicy zostawali na nie zabierani by służyć swoim panom, jednak bałem się, że akurat trochę przesadziłem. Choć wiedziałem, że syreny uwielbiają się wystrajać, ja nie lubiłem dużej ilości ozdób. Spiąłem włosy, zaplatając je w krótkie warkocze znajdujące się po bokach mojej głowy. Grzywka oczywiście nie chciała ze mną współpracować, nie chciałem zbyt dużo nad nią pracował, dlatego też pozwoliłem jej opaść na moje czoło i skronie. Obroża znajdująca się na mojej szyi błyszczała na w świetle świec, jednak omiotłem ją obojętnym wzrokiem. Nerina jeszcze jej nie widziała, bo skrywałem ją pod kołnierzem, ale nie mogłem ukrywać tego w nieskończoność. Półprzezroczysta koszulka, złote kolczyki i pierścionki nadawały mi szlacheckiego wyglądu, a spodnie z długim stanem podkreślały moją talię. Wiedziałem, że nie należałem do mężczyzn barczystych, choć krew fae sprawiała, że chodziłem pewnym siebie i dostojnym krokiem. Na ramiona zarzuciłem haftowany płaszcz, by blizny na moich plecach nie były widoczne. Całość wyglądała dość elegancko i...pociągające. Wiedziałem, że w takim stronu nie przyniosę dziewczynie wstydu.
- Powinienem już iść. - mruknąłem. Umówiłem się z nią przy bibliotece spod której się rozeszliśmy. Dlatego tam właśnie ruszyłem, nie chcąc by zbyt długo czekała. Nie miałem tam blisko, Ardem znajdowało się na obrzeżach miasta, dlatego czekała mnie dość długa droga na piechotę.
<Nerina?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz