Pokiwałam głową. Hiromaru miał rację z tym, że te jaskinie mogą być ogromne. Zastanawiałam się tylko, czy jest do nich przejście tylko pod wodą, czy było też jakieś na lądzie. Był czas przypływu, więc wejście prawdopodobnie było zalane.
Przeszliśmy się wokół klifu, aby poszukać wejścia. U podnóża, tam gdzie o klif uderzały fale morza, zauważyliśmy jaskinie. Byłam ciekawa, czy ta jaskinia jest tak zalana, że ją przepłynę, czy też sięga tylko do kostek. Liczyłam na tą pierwszą opcję, bo inaczej wyglądałabym jak ryba w kałuży. Gdy podeszliśmy bliżej, okazało się, że wejście do jaskini jest całkowicie pod wodą. Mieliśmy, więc mało czasu.
Kazałam chłopakowi się obrócić. On zaskoczony zrobił to, co kazałam. Wtedy zaczęłam ściągać z siebie ubrania i weszłam do wody. Dałam mu znać, że może się już odwrócić do mnie, gdy moje ciało zostało pokryte łuskami, a nogi zamieniły się w ogon.
Chłopak obrócił się w moją stronę i zamrugał parę razy zaskoczony, ale w tym zaskoczeniu kryło się coś jeszcze, jakby zachwyt. Widocznie rzeczywiście pierwszy raz widział syrenę. W sumie to mu się nie dziwiłam. Sama wiedziałam, że jako syrena wyglądam zjawiskowo. Zazwyczaj to mroczne syreny z głębin miały czarne ogony. No i one były brzydsze i bardziej przerażające. Mój jednak był taki jak mojej mamy, tylko czarnej barwy ze złotymi plamkami. Iście królewsko to wyglądało.
Hiromaru zdjął z siebie spodnie i wszedł powoli do wody. Gdy już się cały zanurzył, popłynęłam do jaskini.
Rzeczywiście normalnemu człowiekowi dostanie się tam sprawiłoby problem, jednak dla mnie i chłopaka nie było to takie trudne. Jaskinia była do połowy wypełniona wodą. Na najwyższym miejscu w niej znaleźliśmy oznaczenie na ścianie. Byłam pewna, że zostawili je mężczyźni, których szukamy. Pewnie chcieli oznaczyć drogę w razie powrotu. Musiało być ich więcej, ale resztę zmyła pewnie droga.
W jaskini mieliśmy do wyboru trzy przejścia: po lewej, po środku i po prawej. Nie chciałam się rozdzielać, ponieważ mogliśmy się zgubić. Sieć tych jaskiń była bardzo skomplikowana. Kazałam Hiromaru zostać na miejscu, a sama popłynęłam na początek lewego korytarza. Szukałam jakiś znaków, że mężczyźni tędy szli, jednak nie znalazłam żadnej. Widocznie woda już się podniosła o tyle, że je zmyła.
- Co teraz robimy? - zapytałam. - Masz jakiś pomysł, jak znajdziemy właściwą drogę? Mamy aż trzy możliwości, a jeśli źle trafimy woda może się podnieść jeszcze bardziej do tego czasu.
<Hiromaru?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz