Słowa Hyo naprawdę mnie przestraszyły. Moja rodzina nie miała przed sobą tajemnic. Bracia zawsze mówili mi o wszystkim. Z tego też powodu wiedziałem, że ponownie wyruszają na misję. W najgorszych snach nie myślałem jednak, że cokolwiek mogłoby im się stać. Mimo wątpliwości, wolałem dmuchać na zimne i samemu sprawdzić, w jakim stanie znajdują się moi bliscy.
Faktycznie, kiedy dotarłem do pokaźnej wielkości polany, zastałem pobojowisko. Z tą różnicą, że moim braciom nic nie było. Stali pośrodku pola walki, widocznie zmęczeni, ale wcale nie ranni. Bez większego problemu wykończyli wszystkich przeciwników. Właściwie, nie wiedziałem, z czym musieli się zmierzyć, ale w żadnym wypadku nie wyglądało, aby przegrali.
- Ena?! Co tutaj robisz?! - Taigen nie krył swojego zdziwienia. Podszedł do mnie i zmierzył mnie wzrokiem. - Nie miałeś przypadkiem wrócić do domu?
- Słyszałem, że stała wam się krzywda i chciałem pomóc - odpowiedziałem, tracąc pewność.
- I sądziłeś, że sam dasz radę, jeśli nam by się nie udało? - zakpił Taigen. I miał rację. Moi bracia byli absolwentami Ardem - wyuczeni wojownicy, którym żadna misja nie wydawała się straszna. Ja dopiero zaczynałem naukę. W porównaniu z nimi, nie miałbym najmniejszych szans.
Wbiłem wzrok w ziemię. Zachowałem się naprawdę bezmyślnie. Zaufałem Hyo, ponieważ jest dla mnie ważny i często ma rację. Teraz jednak jego zmartwienie nie miało żadnej podstawi. Moim braciom nie groziło niebezpieczeństwo. Rodzicom zapewne również są bezpieczni. Ojciec bywa despotyczny, ale zawsze ma wszystko pod kontrolą, a żaden przeciwnik nie stanowi dla niego zagrożenia.
- Taigen tylko się martwi - wtrącił Yukio. - Nie powinno cię tutaj być. Czy tata nie kazał ci wrócić do akademii?
- Właściwie to kazał... - powiedziałem nieśmiało. I wtedy wszystko im wyjaśniłem. Taigen wrogo marszczył brwi z każdym moim kolejnym słowem. Yukio jedynie kiwał potakująco głową.
- Czyli po prostu zaszło nieporozumienie - stwierdził na sam koniec. - Wróćmy do domu i wyjaśnijmy to.
Zgodziłem się na to i ruszyłem za braćmi. Byłem na tyle roztrzęsiony, że nie patrzyłem nawet, gdzie stawiam nogi. Oczywiście musiałem się potknąć, wpadając idealnie w kałużę krwi. Białe szaty zabarwił lepki szkarłat. Yukio pomógł mi wstać.
- Uważaj na siebie, dobrze?
Tablica
Nadeszła zima, jakiej nawet nasi dziadkowie nie widzieli. Zapasy powoli się kończą, państwa patrzą na siebie coraz bardziej podejrzanym wzrokiem. Uczniowie muszą siedzieć w zimnych i rzadko ogrzewanych pokojach, bo akademię robią wszystko by nie zamknąć swych wrót przez brak pieniędzy. Ludzie w miastach wspierają się jak tylko mogą, jednak nawet to nie pomaga w wyżywieniu rodziny. Wcześniej ludzie nie zwracali uwagi na dziwne zachowanie zwierząt, jednak być może był to zwiastun czegoś nowego? Może ptaki przestały migrować, a stworzenia leśne zbierać zapasów na zimę z powodu jakieś większej sprawy? Pomimo ciężkich warunków, zimy i głodu, niektórzy chcą znaleźć przyczynę całego tego chaosu i szaleństwa. Próbują dotrzeć do miejsca, w które zdaje się, idą wszystkie magiczne stworzenia zamieszkujące nasz świat. Czy jednak jest to bezpieczne?
piątek, 11 czerwca 2021
Od Eny cd. Hyo
***
Dotarliśmy do domu. Na całym dworze panowało niemałe poruszenie. Hyo siedział w salonie wraz z rodzicami. Wszyscy wpatrywali się w siebie wrogo. Gęstą atmosferę niemal dało się kroić mieczem. Wszyscy zasługiwaliśmy na wyjaśnienia. Po krótkim przywitaniu z Hyo, które nieszczególnie podobało się wszystkim członkom mojej rodziny, młody wampir zostawił nas samych. W końcu mogliśmy spokojnie porozmawiać.
- Czy przypadkiem nie kazałem ci wracać do akademii? - rzucił od razu ojciec.
- Miałem taki zamiar, ale...
- Nie widzę żadnych wyjaśnień. - Próba mojego wytłumaczenia się została przerwana. - Wydałem ci rozkaz. Jako przyszły wojskowy powinieneś słuchać się swojego przełożonego.
- Tak, wiem o tym, jednak...
- Skoro o tym wiesz, to powinieneś stosować się do zasad! Posłuszeństwo jest najważniejsze w wojsku - prychnął ojciec. - Nie mam pojęcia, co ten wampir ci nagadał, ale nie powinieneś robić wszystkiego, czego on ci powie. Jesteś naiwny.
Przełknąłem głośno ślinę, opuściłem głowę i wbiłem wzrok w ziemię. Miał rację. Jestem naiwny. Złamałem rozkaz. To wyłącznie moja wina. Powody nie były w żaden sposób istotne.
- Przepraszam - wydukałem. - Nigdy więcej tak nie postąpię.
- Wiem o tym - odparł ojciec, prostując się. - Dziś w nocy wrócisz jeszcze do szkoły. Pamiętaj jednak, że kara cię nie ominie.
Pokiwałem zgodnie głową. Głowa naszego rodu ma doskonałą pamięć. Mój następny powrót do domu zapamiętam na pewno na długo.
- A więc, dlaczego wróciłeś?
W końcu miałem szansę na wytłumaczenie się. Powiedziałem o podejrzeniach Hyo i o tym, jak martwiłem się o swoich bliskich. To był mój główny powód. Po prostu nie chciałem, aby komukolwiek stała się krzywda.
- Sądzisz, że dwóch uczniów naprawdę mogłoby nam pomóc? - zakpił ojciec, zaplatając ramiona.
- Właściwie bylibyście jedynie kulą u nogi - dodał Taigen. Yukio szturchnął go w bok, uciszając.
- Teraz jak o tym pomyślę, to był naprawę głupi powód - westchnąłem cicho.
- Do momentu, w którym nie postanowiliście nam przerwać, wszystko mieliśmy pod kontrolą - wyjaśnił ojciec. Ruchem ręki pokazał mi mapę, na której rozrysowany został plan. - Nie mówiłem ci o tym, ponieważ powinieneś skupić się na edukacji. Skoro się jednak dowiedziałeś, nie ma już sensu ukrywać.
Rzuciłem okiem na schematy. Były naprawdę dobrze rozpisane. Mój ojciec to naprawdę dobry strateg. Jego plan nie miał żadnych luk. Problemem, nieoczekiwaną przeszkodą, stałem się ja i Hyo.
- Wszystko jest więc pod kontrolą...? - zapytałem niepewnie.
- Było - mruknął ojciec. - Ale postanowiliście nam przeszkodzić.
Poczułem zawstydzenie. Nikomu nie stałaby się krzywda. Wszyscy byli bezpieczni. Moje przewrażliwienie jedynie mogło sprowadzić na nich prawdziwe niebezpieczeństwo. Wyszkoleni wojownicy nie są niańkami. Ja i Hyo to jedynie uczniowie, którzy niewiele wiedzą o świecie.
Po krótkiej rozmowie i dalszych wyjaśnieniach, wróciłem do wampira, który czekał na mnie w moim pokoju.
- Czy wszystko już wyjaśnione? - zapytał, kiedy tylko przekroczyłem próg.
- Tak, teraz już tak - odpowiedziałem. Moja twarz była kamienna. Westchnąłem cicho. - Wracajmy do karocy. Rano muszę być na zajęciach.
- Ale organizacja...
- Nie ma "ale" - przerwałem mu, chociaż doskonale zdawałem sobie sprawę, że jest to niekulturalne. - To rozkaz mojego ojca.
- Nie rozumiem. - Hyo wydawał się być zdziwiony.
- Dziękuję za twoją troskę - mówiąc to, uśmiechnąłem się na chwilę łagodnie. - Ale naprawę nikomu nie dzieje się krzywda. Mój ojciec ma wszystko pod kontrolą.
- Wierzysz w to?
- To moja rodzina, tak - odpowiedziałem. Hyo zaniemówił.
Bez słowa opuściliśmy dworek. Pośpiesznie pożegnałem się z bliskimi. Chciałem zdążyć jeszcze na poranne zajęcia. Przez całą drogę do szkoły mało rozmawiałem z wampirem. Dopiero, kiedy już późną nocą dotarliśmy pod Ardem, zaproponowałem chłopakowi, że jeśli chce, może zostać u mnie do rana.
Hyo?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Szablon
Pandzika
Kernow
Kernow
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz