Westchnąłem.
- Zanim dołączyłem do gruby, która była wzburzona tym nagłym zniknięciem dziecka. Zobaczyłem osobę w kapturze, miała w rękach coś. Nie do końca wiedziałem, gdyż zobaczyłem cię i wtedy się dowiedziałem, co się stało. - przerwałem. Wyczekujące spojrzenie Eny chciał, bym kontynuował.
- Jak odnalazłeś dzieci? Gdzie były? - dodał dwa pytania, na które miałem zaraz odpowiedzieć.
- Idąc śladem zakapturzonej postaci, po tym ja się rozdzieliliśmy. Doszedłem do domku tuż za miastem. Woń krwi unosiła się w powietrzu. Była zarówno ludzka, jak i zwierzęca. Dlatego też musiałem.. Zmieniłem się w krwiożerczego wampira, którego we wnętrzu ukrywam. Dopadłem porywaczy, musiałem z nimi walczyć, by ocalić dzieci. Miały zostać oddane w ofierze jako dar dla ich bóstwa. - przerwałem, by przyjrzeć się chłopakowi. Najwyraźniej powoli stracił kontakt. Jednakże starał się trzymać i słuchać co mam dopowiedzenia na ten temat.
- Nie śpię. Co było dalej? - spytał. Naprawdę starał się nie zasnąć. Starał się być twardy, jednakże zmęczenie i no wiele się dziś działa. Także nie ma co udawać, że było inaczej.
- Na czołach miały znak Alchemicznego symbolu siarki narysowany krwią. Wręczyłem im amulety. Zabrałem je do ciebie, a potem spaliłem domek wraz z trupami. Nie mogłem pobyć tam dłużej, gdyż mieszkańcy się zjawili i musiałem zniknąć. - skończyłem. Przyjrzałem się Enie. Zasnął. Kilka kosmyków przesunęło się na jego twarz, dlatego też znalazłem gumkę i zaplotłem mu warkocz, by mu nie przeszkadzały.
Powoli się podniosłem i wziąłem go na ręce, by spał w swoim miękkim łóżku i się nie zaziębił. Każdy się zaziębić może, nawet ja. Jest to nietypowe, jednakże żyjąc jak człowiek, przyjąłem do siebie ich zwyczaje i tak już miewam. Mogą to być też wymówki.
Zdjąłem z niego wierzchnią szatę, po czym ułożyłem na łóżko. Delikatnie i powoli, go przykryłem. Ja także się położyłem na jego łóżku. Tuż obok chłopaka. Jego łóżko, było zdecydowanie miększe, cieplejsze i wygodniejsze. Z miłym towarzystwem tuż obok mnie.
Tak naprawdę to nie lubię spać sam, jednakże przyzwyczaiłem się do tego już. Ułożyłem dłoń na jego policzku, delikatnie gładziłem jego policzek. Kilka razy się poruszył, dlatego też, gdy się zbliżałem do niego. Chciałem go pocałować, chociaż musnąć jego wargi, które się aż prosiły o drobną pieszczotę. Poczułem rękę na swoim ciele. Należała ona do chłopaka. Dlatego też, zamiast się odsuwać, przysunąłem go na środek łóżka. Chciałem mieć go bliżej oraz swobodnie mogłem obserwować.
Długie rzęsy, mały słodki nosek, Ponętne usta, które przyciągają moją uwagę i chęć pocałowania go. Piękne długie włosy, teraz upięte w warkocz. Ciepłe ciało chłopaka tuż przy moim zimnym. Nie obchodziło mnie to, co inni pomyślą, jedynie chciałem być i patrzeć na moją bratnią duszę. Pięknego chłopaka, bez którego odczuwam nudę, a z nim jest od razu weselej. Przyciągnąłem go leciutko do siebie i przytuliłem chłopaka. Sam także przymknąłem oczy. Mogłem pomedytować, gdyż sen nie jest mi potrzebny, ale medytacja, jest swego rodzaju snem.
Ena?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz