Tablica

Nadeszła zima, jakiej nawet nasi dziadkowie nie widzieli. Zapasy powoli się kończą, państwa patrzą na siebie coraz bardziej podejrzanym wzrokiem. Uczniowie muszą siedzieć w zimnych i rzadko ogrzewanych pokojach, bo akademię robią wszystko by nie zamknąć swych wrót przez brak pieniędzy. Ludzie w miastach wspierają się jak tylko mogą, jednak nawet to nie pomaga w wyżywieniu rodziny. Wcześniej ludzie nie zwracali uwagi na dziwne zachowanie zwierząt, jednak być może był to zwiastun czegoś nowego? Może ptaki przestały migrować, a stworzenia leśne zbierać zapasów na zimę z powodu jakieś większej sprawy? Pomimo ciężkich warunków, zimy i głodu, niektórzy chcą znaleźć przyczynę całego tego chaosu i szaleństwa. Próbują dotrzeć do miejsca, w które zdaje się, idą wszystkie magiczne stworzenia zamieszkujące nasz świat. Czy jednak jest to bezpieczne?

sobota, 12 czerwca 2021

Od Hyo cd Ena

Nie odzywając się do chłopaka, ruszyłem, by wkroczyć do pokoju, który należał do niego. To był zaledwie początek tego, co ma nastąpić. Nawet jeśli mają strategię, to tamci są zdecydowanie sprytniejsi. Najwyżej się wymknę w nocy, gdy Ena zaśnie.Tak też się stało, Ena zasnął prędzej, niż bym się spodziewał, miałem przed sobą długą noc. Dlatego też bezszelestnie wydostałem się przez okno z pokoju chłopaka. Udałem się w pewne miejsce.
- Któż zawitał w naszych skromnych progach. - odezwał się koszmarnie nieznośny głos.
- Zjawiłem się, gdyż widzę wam przysługę. Dlatego macie tutaj strategię. Polują na was. Przyszykujcie się na ciekawą zabawę. - zaśmiałem się i wysunąłem kły, wbiłem je w jednego z nowicjuszy. Wyssałem z niego całą krew, po czym jego ciało zmieniło się w proch.
- Wiemy. - rzekli zgodnie i klękli. Najwyraźniej wiedzieli, co się stanie, gdy przegną. Zanim jednak wyszedłem, spotkałem się ze starszą kobietą, by przekazać jej coś, co przyda się w nadchodzącym starciu oraz pomocy, pewnej rodzinie.
***
Zanim wróciłem do akademika, odwiedziłem pewne miejsce. Kiedyś spoczywały tam ciała, teraz rosną kwiaty. Osoby, z którymi się spotkałem, są odłamem rodu wampirów. Podlegają mnie, a jako że dałem im wolną rękę, to muszą pamiętać, kto sprawuje władzę. Na "łące dusz", bo tak teraz nazywają to miejsce. Mówi się, że te kwiaty posiadają dusze, tych co dawno temu byli zakopani w tym miejscu.
Nie mogłem się rozwodzić, gdyż zjawili się zabójcy. Zabawa z nimi była na tyle zabawna, że powoli i nieco szybkie zakończenie było niezwykle przyjemnie. Ciała i tak były wchłaniane przez łąkę. Pojawiły się Elfy, z każdego rodu, a nawet pojawił się gwiezdny, który zazwyczaj się nie zjawia. Tym razem jednak była poważna sprawa, którą trzeba było omówić.
***
Do akademika wróciłem przed wschodem słońca. Wziąłem prysznic, by pozbyć się zapachu krwi. Do tego ubrałem luźną wygodną szatę. Mogłem, patrzeć na chłopaka wyglądał tak zmysłowo. Sprawy na dzisiaj załatwiłem, jednakże zapewne ktoś się dziś pojawi. Ciekawe, czy Ena będzie chciał się włączyć.
Zwinnym ruchem, rozwiązałem szatę chłopaka. Mogłem odkryć jego blade ciało. Gładziłem je, ale w końcu zacząłem wodzić zarówno wargami, jak i językiem po nagiej klatce piersiowej chłopaka. Zajęcia i tak później zaczynam, także możemy się zabawić. Drażniłem niektóre miejsca na jego torsie, liżąc je i przygryzając. Ena oczywiście się obudził. Próbował mnie odsunąć, dlatego też związałem jego ręce tuż nad jego głową, by mi nie przeszkadzały. Wróciłem do poprzedniej czynności, zostawiając po sobie masę różowo-czerwonych śladów. Dłońmi sunąłem po jego udach. Spiął się, gdy chciałem przejechać dłońmi gdzieś indziej.
Był przestraszony, chociaż starał się nie pokazać tego po sobie, że jego oddech przyśpieszył i jest cały czerwony. Westchnąłem i rozwiązałem jego dłonie. Zanim jednak zabrałem swoje dłonie oraz siebie, by mógł wstać i odejść. To zrobiłem jeszcze coś. Wplotłem palce w jego, by nie miał jak poruszyć dłońmi. Malinki pozostawiłem na jego szyi. Chociaż gdy spotkałem spojrzenie chłopaka. Jego oddech drżał, a głosu nie mógł wydostać. Wsunąłem język do ust chłopaka, by zachęcić go, albo nawet zmusić, by także się włączył. Im dalej będę go popychać, tym łatwiej i przyjemniej będzie się czuć.
Ugryzł mnie. Dlatego też go puściłem. Posłałem mu uśmiech i wygodnie zająłem jego łóżko. Pomięta szata, wilgotne od potu czoło i poprzyklejane włosy. Jego odsłonięte ciało oraz czerwień, która była aż za urocza.
- Apetycznie się prezentujesz. - mruknąłem, gdy zamknął drzwi. Zapach Eny odurzał dlatego też wygodnie, się ułożyłem. Nie chciałem nigdzie iść, ale zajęcia mam niedługo. Gdy Ena wyszedł z łazienki, wciąż był zawstydzony, tym co zaszło. - Teraz jesteś mój. - dodałem. Najwidoczniej nie kierował się do drzwi.
- Czemu zniknąłeś w środku nocy? Gdzie byłeś? - dodał jedno, po czym kolejne pytanie. Uśmiechnąłem się i podniosłem się na łokciach, by być bliżej chłopaka.
- Pocałuj mnie, a ci powiem. - rzekłem. Wiedziałem, że nie zrobi tego. Jednakże wtedy niczego się nie dowie.
Ku mojemu zaskoczeniu, pocałował mnie. Nie zmuszałem, a pocałunek Eny nie był chwilowy. Zrobił to, co ja. Dlatego też wplotłem palce we włosy chłopaka, by zbyt szybko się nie odsunął. Najwyraźniej musiał ułożyć dłoń obok mojego ciała, by nie spaść na mnie. Pieszczota jednak została przerwana i pierwszy pocałunek ze strony Eny także. Dzwonek na zajęcia zadzwonił. Ena musiał iść.
- Po zajęciach ci powiem. Chyba że zechcesz ponowić czynność. - spojrzałem na niego i dotknąłem palcem ust. Najwyraźniej moje zachowanie, speszyło chłopaka, który bez słów czym prędzej wyszedł.
***
Sam także dotarłem na zajęcia. Były one mieszane na podwórku. Było wiele miejsca, by się popisać. Jednakże nie widziałem w tym żadnej ochoty. Usiadłem pod drzewem, cień akurat był miły. Po kolei dosiadały się do mnie kolejne osoby, to z klasy, albo spoza niej. Przeciągnąłem się, po czym dziewczyna zwróciła, że guziki w luźnej koszuli są nie tak zapięte. Najwyraźniej chciała mnie dotknąć, dlatego też rozpiąłem koszule, by odkryć swój nagi tors. Widziałem, po twarzach, że ślinka im spływała. Czyżby numerek chcieli. Czyżby orgia się zbliżała. No w sumie muszę pozbyć się swojego libido, gdyż Ena nie da. Nie chce go też tylko zaliczyć raz. Wole wielokrotnie. Kurcze, gdy tylko o nim myślę, to mi staje. Dlatego też wziąłem sobie osoby, które chciały na szybki numerek w lasek, by tam je zaliczyć. Po kolei albo grupowo.
***
Zeszło się znacznie dłużej, niż przewidziałem. Musiałem ich wymęczyć oraz, jako że była duża grupa zdecydowanie łatwiej się pozbyć nadmiaru podniecenia, który trzeba szczelnie zamknąć, by przy Enie nie wyskoczyć z czymś. To, co zdarzyło się w bibliotece, było właśnie czymś takim. To nie powinno się zdarzyć. Jednakże przynajmniej wiem, jak dużego ma, oraz gdzie są jego wrażliwe punkty. Nawet jeśli widziałem jego przestraszoną, choć oddech chłopaka zostawiał wiele do życzenia, to i tak chyba za szybko do tego doszło. Miło, że zapomniał o tym zdarzeniu i nasza relacja się nie zmieniła. Jestem wdzięczny mu za to, nawet jeśli uległa, by zmianie to i tak zapewne nie zmieniłbym się za wiele.
***
Wziąłem prysznic i odświeżyłem się u siebie w pokoju. Do tego wziąłem termos z krwią oraz kilka użytecznych rzeczy, gdy ponownie zanocuje u chłopaka. Chyba że odkrył, iż się spóźniłem, gdyż musiałem się wyszaleć. Odetchnąłem, po czym zapukałem, a następnie wszedłem do pokoju chłopaka. Uczył się, może trochę był zawiedziony i zły, ale nie pokazał tego po sobie. Nie spojrzał na mnie ani się nie odezwał. Usiadłem na blacie w kuchni, po czym napiłem się świeżej krwi z termosu, w ciągu dnia muszę pić dużo więcej.
- Ja nie muszę spać. Jednakże skoro i tak długo żyje, to babcia zdecydowała, że powinienem udawać przynajmniej człowieka. - zacząłem. Dalej żadnej reakcji. Westchnąłem i kontynuowałem. - Wymknąłem się, gdyż przekazać, by mój odłam rodowitych wampirów oraz przemienionych zajęli się zarówno pilnowaniem twojej rodziny, jak i polowaniem na szefa organizacji czczącej. - tymi słowami, zwróciłem jego uwagę, jednakże starał się ponownie to ukryć. Najwyraźniej wciąż był zły. - Na łące dusz, spotkałem się z Elfami, gdyż potrzebowałem informacji. - ponownie przerwałem. Musiałem się napić krwi z termosu. Wówczas mogłem, dostrzec jak Ena się mi przygląda. - Twoja rodzina dale sobie radę, jednakże prędzej czy później dowie się, że tak łatwo jest ich zabić. Nie zniszczą całej organizacji, gdyż tam jest jedynie odłam, który wykonuje polecenia przywódcy. Gdy byłem młodszy, spotkałem go dwa razy. Dopiero za drugim razem pozbawiłem go umiejętności chodzenia. - przerwałem. Wstałem i się przeciągnąłem. Otworzyłem okno, by wpadło świeże powietrze do pokoju. Moja torba leżała przy łóżku, termos ułożyłem tuż przy łóżku. Był zakręcony. Sam także położyłem się na miękkim łóżku.

Ena?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
Pandzika
Kernow