Niedługo po tym, jak rozstałem się z Hyo, zacząłem swoje poszukiwania. Cieszyłem się, że chłopak zgodził się mi pomóc. Sam pewnie też dałbym radę, ale dobrze jest mieć kompana do podzielenia się spostrzeżeniami.
Sprawę zaginionego dziecka zacząłem w jego sypialni. Wiedziałem, że nie mogę przegapić nawet najmniejszego szczegółu. Przez wielu zgromadzonych gapiów nie potrafiłem niestety odnaleźć odpowiedniego zapachu. Wszystkie wonie mieszały się ze sobą. Mogłem więc jedynie polegać na wzroku.
Rozejrzałem się po pokoju. Wszystko było normalne. Przynajmniej tak mi się wydawało na pierwszy rzut oka. Podszedłem do kołyski. Kolorowa kołdra i poduszeczka dawno przestała być ciepła. Dziecko zaginęło dawno temu. Spojrzałem w stronę okna. Delikatnie uchylone. To właśnie przez nie najpewniej dostał się porywacz. Stanąłem przy ścianie i jeszcze raz rzuciłem okiem po pomieszczeniu. Wtedy też dostrzegłem symbol, który znajdował się na jednej z deseczek kołyski. Przyjrzałem mu się z bliska.
- Może ktoś mu przynieść kartkę i pióro? - poprosiłem, odwracając się do zgromadzonej służby. Chwilę później otrzymałem przedmioty.
Jak najdokładniej potrafiłem przerysowałem symbol. Nieszczególnie potrafiłem stwierdzić, co właściwie przedstawia ten rysunek. Był naprawdę dziwny, ale wierzyłem, że na pewno ma powiązanie z zaginiętym noworodkiem.
- Czy ktokolwiek wie, co to oznacza? - Uniosłem kartkę papieru do góry. Zgromadzona służba przyjrzała się zapiskowi. Nikt niestety nie wiedział, co on oznacza.
Nie mając innego punktu zaczepienia udałem się do biblioteki. Mieliśmy tam zbiory z całego świata. Obejmowały one wiele informacji z wielu wieków, więc uznałem, że to właśnie tam znajdę odpowiedź na nurtującą mnie sprawę symbolu.
Rozsiadłem się pomiędzy książkami i rozpaliłem lampkę. Wziąłem tomiska, w którym mogłem znaleźć informacje na temat różnego rodzaju rycin czy symboli.
Po dłuższym czasie udało mi się odnaleźć podobną grafikę. Zacząłem o nim czytać, aby dowiedzieć się wszystkiego, na jej temat.
- Alchemiczny symbol siarki... - przeczytałem na głos. Niestety nie znalazłem żadnej wzmianki o porwaniach czy dzieciach.
Gdyby nie to, że mój kodeks moralny zabraniał przeklinania, najpewniej w tym momencie kląłbym pod nosem jak szewc. Oprócz poznania znaczenia symbolu nie wiedziałem nic więcej. Oparłem się o stół, kładąc na nim głowę. Stukałem palcami o blat, próbując pozbierać myśli. Siarka. Symbol życia. Co ma życie do porywania dzieci?! Jeśli jest to czyjeś hobby to nie jest najlepsze!
Wtedy usłyszałem kroki. Automatycznie spoważniałem, doprowadzając się do porządku. Chwilę później pojawił się przy mnie Hyo. Ku mojemu zdziwieniu, chłopak trzymał w ramionach noworodka, a kilkoro starszych dzieci chowało się za jego plecami.
- Co to ma znaczyć? - zapytałem, unosząc krwi, nie próbując nawet kryć zaskoczenia. Hyo wyjaśnił mi wszystko. Dopiero teraz spostrzegłem, że jego ubrania pokryte były krwią.
- Nie musiałeś się do niczego zmuszać... - szepnąłem, nie przykładając uwagi na to, czy dosłyszał. Czułem się źle z powodu, że chłopak narażał swoje życie. Naprawdę byłem jego dłużnikiem.
- Niech matka nie zdejmuje amuletu. Chyba, że chce, by ponownie zostało zabrane. To ty je znalazłeś, nie ja - powiedział Hyo, wręczając mi śpiące dziecko. Odwrócił się, aby odejść. Chciałem go zatrzymać, ale wtedy zbliżył się i uciszył mnie pocałunkiem.
Nim zdążyłem zareagować, chłopak zniknął. Nie miałem szansy go nawet gonić. Dziecko zaczynało się budzić.
Ku radości matki, bezpiecznie oddałem jej potomka. Przekazałem też informację, którą dostarczył mi Hyo o amulecie. Będę się musiał później dowiedzieć, skąd chłopak wiedział, gdzie szukać dzieci. Póki co zbywałem pytania innych, nie dając im jasnej odpowiedzi, skąd syn kobiety ponownie znalazł się na dworze.
Miałem inne, poważniejsze zmartwienia. Oprócz potomka służki, musieliśmy odnaleźć rodziny innych dzieci. Wysłałem kilku innych służących w tym celu. Do tej pory sam postanowiłem mieć te pociechy na oku. Dopóki nie zasnęły, bawiłem się z nimi czy opowiadałem bajki. Sam byłem już naprawdę zmęczony. Czułem, jak powoli opadam z sił.
Miałem nadzieję, że pobyt w domu będzie dla mnie spokojny. Liczyłem na wypoczynek, a tu nagły problem spadł mi na głowę. Musiałem go szybko rozwiązać. Najpewniej sprawa nie została jeszcze rozwiązana. Wierzyłem oczywiście w umiejętności Hyo, jednak nieprzyjemne uczucie nie dawało mi spokoju. Cała układanka nie została jeszcze ułożona. Muszę porozmawiać z wampirem i dowiedzieć się wszystkiego, co wie.
- Nie spuszczajcie tych dzieci z oka przez całą noc - poleciłem kilku strażnikom. Postanowiłem poszukać Hyo. Niestety nie zastałem go w przeznaczonej dla niego sypialni. Przez chwilę zastanawiałem się, gdzie powinienem sprawdzić dalej. Wtedy też usłyszałem odgłos wody z pokoju obok. Wampir najpewniej brał właśnie kąpiel. Przypominając sobie jego zniszczone ubrania, wpadłem na pewien pomysł. Zajrzałem do pokoju braci. Z jednej z szaf wyjąłem czysty komplet ciemnych szat. Odłożyłem je w pokoju Hyo. Nie dałem mu swoich ubrań, ponieważ obawiałem się, że będą za małe. Wprawdzie chłopak nie był wiele wyższy ode mnie, ale mógłby czuć się skrępowany za małym kompletem.
Nim udałem się do swojego pokoju, zajrzałem jeszcze, co u dzieci. Strażnicy nie dostrzegli niczego niepokojącego. Na szczęście.
Ze spokojem wróciłem do siebie. Okazało się, że Hyo skończył się kąpiel. Siedział na kanapie, bawiąc się łańcuchem z białych koralików.
- Muszę ci podziękować za pomoc. - Uśmiechnąłem się, dosiadając się obok wampira. - Naprawdę jestem ci wdzięczny. Samemu zeszłoby mi znacznie dłużej. Jeśli w ogóle by mi się udało.
Hyo zaśmiał się cicho. Wygodniej rozsiadając się na kanapie. W klasycznych szatach, typowych dla mojej kultury, wyglądał naprawdę dobrze.
- Mógłbyś mi więcej odpowiedzieć o tym wszystkim? - zapytałem, odrzucając włosy do tyłu. Usiadłem też wygodniej, przyciskając kolana do piersi i kładąc na nich głowę. Byłem naprawdę zmęczony, ale musiałem dowiedzieć się wszystkiego, co wiedział Hyo.
Hyo?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz