Razem z Hyo leżeliśmy w łóżku jeszcze dłuższą chwilę. Nie potrafiłem się jednak skupić na ów pozbawionych problemów momencie. Moja głowa pękała od nadmiaru informacji. Sytuacja komplikowała się z dnia na dzień, przyjmując naprawdę niebezpieczny kierunek. Westchnąłem ciężko i podniosłem się do siadu. Hyo nie wydawał się być zadowolony, posyłając mi pytające spojrzenie.
- Więcej niewiadomych niż wiadomych - westchnąłem. - Nie lubię sytuacji, w których nie potrafię odnaleźć punktu zaczepienia.
- Niestety nie jesteśmy w stanie aktualnie dowiedzieć się czegokolwiek więcej - przypomniał wampir. - Musimy czekać na ich ruch.
- Niekoniecznie - wtrąciłem pośpiesznie. - Możemy to wywołać. Przynajmniej spróbować to zrobić.
Hyo posłał mi pytające spojrzenie. Ja już całkowicie rozbudzony budowałem w myślach nowy plan. Jeśli dobrze rozumiałem naszą sytuację, możliwe, że to, co przyszło mi do głowy, mogłoby zadziałać.
- Co chcesz przez to powiedzieć?
- Powiem ci niedługo, najpierw muszę coś sprawdzić - odpowiedziałem tajemniczo. - Niedługo wrócę!
Pozostawiając chłopaka bez konkretów, opuściłem pokój. Wcześniej jednak pochwyciłem podłużny płaszcz, który wisiał na wieszaku w pobliżu drzwi. Otuliłem się miękkim materiałem i wyszedłem na zewnątrz.
Nie było jeszcze późno. Wszelkiego rodzaju przybytki pozostawały jeszcze otwarte. Szybko odszukałem ten, którego właśnie potrzebowałem.
Gołębiarnia. Zwykłe miejsce do wysyłania gołębi pocztowych. Takie, które można spotkać bez problemu w każdym mieście.
Wszedłem do budynku i po krótkiej rozmowie z pracownikiem, skleciłem pośpieszny list. Napisałem go do swoich braci. Jeśli ktokolwiek mógł mi pomóc, to właśnie oni. Już dawno temu zostali przeszkoleni wszelkiego rodzaju trudnych sytuacjach. Może spotkali się z czymś takim już wcześniej? Wiedziałem, że w każdej potrzebie mogłem liczyć na ich doświadczenie i wiedzę.
Wykupiłem najszybszego gołębia i posłałem wiadomość do swoich braci. Wystarczyło poczekać na odpowiedź. Znając bliźniaków, nadejdzie ona niezwłocznie. Przy dobrych wiatrach ptak dotrze tam za kilka dni. Do tego czasu wystarczyło mieć oczy szeroko otwarte i unikać problemów. Brzmiało wykonalnie.
Wróciłem do Hyo. Niestety nie zastałem chłopaka w pokoju. Możliwe, że po moim nagłym zniknięciu postanowił zająć się śledztwem na własną rękę. Nie miałem mu tego za złe. Po prostu nie mogłem mu jeszcze opowiedzieć o swoim planie, ponieważ nie wiedziałem czy ma szanse na powodzenie. Nie lubię rzucać słów na wiatr.
Obiecałem wyjaśnić Hyo wszystko, kiedy tylko dowiem się, co sądzą o tym moi bracia.
Z niezwykłym skupieniem poświęcałem się ćwiczeniom. Trenowałem te łatwiejsze, jak i również te bardziej skomplikowane pchnięcia mieczem czy inne ruchy.
Jednego z właśnie takich mroźnych zimowych dni mój gołąb powrócił. Biały ptak o lśniących w słońcu piórach wylądował na moim ramieniu. Do jego drobnej różowej nóżki przywiązany był liścik.
Odłożyłem na ziemię miecz i szybko odpiąłem wiadomość.
Jak się spodziewałem, moi bracia nigdy nie zostawiliby mnie w potrzebie. Odpowiedzieli tak szybko, jak było to możliwe.
Wiadomość zwrotna streszczona została do krótkiej informacji na temat ich pobytu. Stanowiła też swoiste, proste zaproszenie na tereny Me Shi, a właściwie do jej stolicy. To właśnie tam stacjonowali moi bracia. Nie mogli zjawić się osobiście, więc poprosili o moje przybycie. Była to propozycja właściwie nie do odrzucenia. Spotkanie z bliźniakami zdecydowanie rozjaśni trochę sytuację. A nawet jeśli nie rozwiąże jej znacząco, chociaż trochę ją ułatwi.
Moi bracia są doskonałymi wojownikami i strategami. W swoim życiu przeżyli już naprawdę wiele. Z tego powodu niezwłocznie posłałem list do Hyo. Musiałem go poinformować o swoich planach. To od niego zależało czy będzie chciał wybrać się ze mną w tak długą podróż.
Sam od razu wróciłem do akademika, gdzie zacząłem się pakować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz