- Jak mógłbym o tobie nie pomyśleć? - zapytałem z uśmiechem na ustach, kiedy tylko skończyłem się pakować. Hyo cały ten czas siedział na moim łóżku uważnie mnie obserwując.
- Me Shi, tak? - zapytał, jako przypomnienie. Usiadłem obok niego, lekko opierając się o jego ramię. - Nie wziąłeś dużo rzeczy, jak na taką podróż.
Chłopak miał rację. Wprawdzie zapakowałem tylko jedną większą torbę podróżną.
- Tak... Stwierdziłem, że tyle wystarczy - odpowiedziałem, a chwilę później przechyliłem się do tyłu i opadłem plecami na miękki materac. - W końcu, czeka nas daleka droga. Większy bagaż będzie jedynie utrudniał przemieszczanie się.
- Nie masz zamiaru wynajmować karocy?
- Zorganizowałem dla nas dwa konie - wyjaśniłem. - Powóz za bardzo rzuca się w oczy. Rumaki w zupełności wystarczą. Jutro rano odbierzemy je z pobliskiej stajni.
- Wszystko dobrze zorganizowałeś - powiedział Hyo, nie kryjąc podziwu. Położył się obok mnie. Ja odwróciłem się bokiem w jego kierunku.
- Haha, starałem się. W końcu czeka nas długa droga.
To była prawda. Aby dostać się do Me Shi, na początku będziemy musieli pokonać zdradliwe tereny Nevady. Nie zapowiada się to na bezpieczną podróż. Restrykcyjny ustrój, pełne zawiłości trasy i podejrzani mieszkańcy znacząco nie ułatwią tej sprawy. To były powody, dla których zdecydowałem się na podróż konną. Szybko pokonamy zwodnicze terytorium i dostaniemy się na spokojniejsze tereny Me Shi. Przynajmniej taką miałem nadzieję.
- Me Shi, tak? - zapytał, jako przypomnienie. Usiadłem obok niego, lekko opierając się o jego ramię. - Nie wziąłeś dużo rzeczy, jak na taką podróż.
Chłopak miał rację. Wprawdzie zapakowałem tylko jedną większą torbę podróżną.
- Tak... Stwierdziłem, że tyle wystarczy - odpowiedziałem, a chwilę później przechyliłem się do tyłu i opadłem plecami na miękki materac. - W końcu, czeka nas daleka droga. Większy bagaż będzie jedynie utrudniał przemieszczanie się.
- Nie masz zamiaru wynajmować karocy?
- Zorganizowałem dla nas dwa konie - wyjaśniłem. - Powóz za bardzo rzuca się w oczy. Rumaki w zupełności wystarczą. Jutro rano odbierzemy je z pobliskiej stajni.
- Wszystko dobrze zorganizowałeś - powiedział Hyo, nie kryjąc podziwu. Położył się obok mnie. Ja odwróciłem się bokiem w jego kierunku.
- Haha, starałem się. W końcu czeka nas długa droga.
To była prawda. Aby dostać się do Me Shi, na początku będziemy musieli pokonać zdradliwe tereny Nevady. Nie zapowiada się to na bezpieczną podróż. Restrykcyjny ustrój, pełne zawiłości trasy i podejrzani mieszkańcy znacząco nie ułatwią tej sprawy. To były powody, dla których zdecydowałem się na podróż konną. Szybko pokonamy zwodnicze terytorium i dostaniemy się na spokojniejsze tereny Me Shi. Przynajmniej taką miałem nadzieję.
- Coś cię martwi?
Moje chwilowe zmartwienie nie uszło uwadze Hyo.
- Nic szczególnego - zapewniłem pośpiesznie. - Wybiegłem trochę myślami w przyszłość.
Nie kontynuowaliśmy tego wątku dłużej. Rozmawialiśmy o dniu jutrzejszym.
- Jeśli los będzie nam sprzyjał, jutro wieczorem będziemy w połowie drogi do granicy Kernow z Nevadą - stwierdziłem. Podałem Hyo mapę. Zbliżyłem się, aby pokazać mu najwygodniejszy dla nas przebieg trasy.
- Będziemy musieli pokonać całą Nevadę? - dopytywał wampir, studiując rysopis.
- Niestety - przyznałem. - Proponuję podróżować tędy, aby dostać się do Kanzway - wskazałem palcem trasę. - Nadrobimy trochę drogi, ale pokonamy ją zdecydowanie bezpieczniej.
Hyo przyznał mi rację. Niedługo później nawiązaliśmy niezobowiązującą rozmowę na każdy temat, jaki właściwie przyszedł nam do głów. Później chłopak wrócił do siebie, aby się spakować. Umówiliśmy się na spotkanie z samego rana w okolicy wskazanej przeze mnie stajni. Ostatni raz sprawdziłem, że zabrałem wszystkie niezbędne rzeczy. Wykorzystałem też okazję na zadbanie o mój miecz. Wypolerowałem go dokładnie i odłożyłem w pobliżu podróżnej torby, aby rano o nim nie zapomnieć. Miałem jednak nadzieję, że nie będę zmuszony go użyć.
Moje chwilowe zmartwienie nie uszło uwadze Hyo.
- Nic szczególnego - zapewniłem pośpiesznie. - Wybiegłem trochę myślami w przyszłość.
Nie kontynuowaliśmy tego wątku dłużej. Rozmawialiśmy o dniu jutrzejszym.
- Jeśli los będzie nam sprzyjał, jutro wieczorem będziemy w połowie drogi do granicy Kernow z Nevadą - stwierdziłem. Podałem Hyo mapę. Zbliżyłem się, aby pokazać mu najwygodniejszy dla nas przebieg trasy.
- Będziemy musieli pokonać całą Nevadę? - dopytywał wampir, studiując rysopis.
- Niestety - przyznałem. - Proponuję podróżować tędy, aby dostać się do Kanzway - wskazałem palcem trasę. - Nadrobimy trochę drogi, ale pokonamy ją zdecydowanie bezpieczniej.
Hyo przyznał mi rację. Niedługo później nawiązaliśmy niezobowiązującą rozmowę na każdy temat, jaki właściwie przyszedł nam do głów. Później chłopak wrócił do siebie, aby się spakować. Umówiliśmy się na spotkanie z samego rana w okolicy wskazanej przeze mnie stajni. Ostatni raz sprawdziłem, że zabrałem wszystkie niezbędne rzeczy. Wykorzystałem też okazję na zadbanie o mój miecz. Wypolerowałem go dokładnie i odłożyłem w pobliżu podróżnej torby, aby rano o nim nie zapomnieć. Miałem jednak nadzieję, że nie będę zmuszony go użyć.
***
Nastał świt. Zabrałem swoje rzeczy i opuściłem akademicki pokój. Po drodze porozmawiałem jeszcze ze swoim wychowawcą, aby poinformować go o kilkudniowej nieobecności. W związku z tym polecił mi ciągłe czytanie podręcznika. Po powrocie chciał zbadać poziom mojej wiedzy. Nie stanowiło to dla mnie najmniejszego problemu. Nie zapomniałem wziąć książek do nauki. W wolnej chwili będę na bieżąco uzupełniać wiadomości. Wszelkie dziwne sprawy, jakie spotkały mnie i Hyo były tak samo istotne, jak moja edukacja. Po to w końcu przybyłem do Kernow.
Zjawiłem się pod stajnią na czas. Hyo jeszcze nie dotarł. Wykorzystałem okazję i odebrałem konie. Dwa pokaźniej budowy rumaki już na nas czekały. Jeden był kasztanowy, drugi całkowicie szary.
Pogładziłem wierzchowce po głowach. W tym czasie młody wampir zdążył do mnie dołączyć.
- Jesteś gotowy? - zapytałem z lekkim uśmiechem na ustach.
- Jak nigdy - odparł, siadając na brązowym koniu. Ja wspiąłem się na szarego. Wcześniej jednak sprawnie dowiązałem do jego siodła swoje rzeczy.
- Ruszajmy - powiedziałem i chwyciłem za lejcie. - Czeka nas daleka droga.
Pogładziłem wierzchowce po głowach. W tym czasie młody wampir zdążył do mnie dołączyć.
- Jesteś gotowy? - zapytałem z lekkim uśmiechem na ustach.
- Jak nigdy - odparł, siadając na brązowym koniu. Ja wspiąłem się na szarego. Wcześniej jednak sprawnie dowiązałem do jego siodła swoje rzeczy.
- Ruszajmy - powiedziałem i chwyciłem za lejcie. - Czeka nas daleka droga.
<Hyo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz