Dawno temu, wraz z resztą klanu, szukaliśmy odpowiedniego miejsca, by się osiedlić. Podróżowanie i zwiedzanie świata, było na porządku dziennym, sprawiało ono frajdę i czystą przyjemność. Więcej zabawy, nauki o świecie oraz pożywienia. Jakiejś pobliskie wioski, były nam dłużne, a inne zwyczajnie wybite. Krwiożercze wampiry, krwiopijcy i potwory.. Takie miana słyszałem, gdy babcia opowiadała historię, które słyszałem tak wiele razy. Choć wszystkie były różne, te przydomki się nie zmieniły. Może raz czy dwa byśmy wybawicielami, strażnikami i czcicielami. Jednak to i tak za mało. Wypiłem kilka łyków krwi, której ze sobą zabrałem. Oczywiście, gdy ona się skończy, skorzystam z Eny, albo zwyczajnie zapoluje. Od czasu do czasu i to powinienem robić, by nie wypaść z obiegu. Nie polujący wampir, to żaden wampir. Ena też musi jeść, dlatego trzeba będzie coś dla niego wyszykować no, chyba że będzie wolał spać w jakiejś wiosce.
Pogładziłem wierzchowca po grzywie, po czym, gdy akurat miałem wyciągnąć książkę do poczytania, Ena gdzieś mi przepadł wraz z koniem. Zatrzymałem konia, po czym zacząłem przeszukiwać otoczenie. Nim się obejrzałem, byliśmy już daleko za Kernow. Możliwe, że chłopak do mnie mówił, ale byłem pogrążony we własnych myślach i zwyczajnie coś przegapiłem. Rozkojarzyłem się, przez co taka sytuacja mogła się wydarzyć.
Pogładziłem wierzchowca po grzywie, po czym, gdy akurat miałem wyciągnąć książkę do poczytania, Ena gdzieś mi przepadł wraz z koniem. Zatrzymałem konia, po czym zacząłem przeszukiwać otoczenie. Nim się obejrzałem, byliśmy już daleko za Kernow. Możliwe, że chłopak do mnie mówił, ale byłem pogrążony we własnych myślach i zwyczajnie coś przegapiłem. Rozkojarzyłem się, przez co taka sytuacja mogła się wydarzyć.
Zamknąłem oczy, by przypomnieć, co działo się kilka minut temu.
~Kilka minut temu~
- Wybrałeś odpowiednią drogę, jednak nie możesz przewidzieć, co się wydarzy, podczas niej. - odpowiedziałem.
- Poczekaj tutaj, muszę coś sprawdzić. Zaraz wrócę. - powiedział.
Właśnie wtedy gdzieś wraz z koniem ruszył.
~Teraz~
- Miałeś poczekać. - wyraz twarzy Eny był zmartwiony, zły i zmęczony. Najwyraźniej coś sknociłem.
- Zamyśliłem się i popsułem spokój. - powiedziałem, po czym zsiadłem z konia i podszedłem do chłopaka, by go z niego ściągnąć. Lepiej zrobić sobie krótką przerwę oraz dać odpocząć koniom, na dalszą część drogi. Chłopak wziął konie za lejce. Pociągnąłem go za rękę, na pobliską polano strumyk. Jeśli można określić to miejsce. Jego zaludnienie i zagęszczenie powoli się zmieniało na bardziej piaszczyste i z brakiem roślinności. Zabawa w piasku jest przyjemna, ale...
- Coś znalazłeś? - spytałem, gdy przysiadłem sobie w cieniu drzew, mogłem złożyć parasolkę, która nie była jedynie przyjemnym schronieniem, ale i bronią.
Westchnąłem, by chłopak na mnie spojrzał, ale on jedynie podszedł napełnić poidło na wodę.
- Gdy cię nie było, widziałem nas.. - zamilkłem na krótką chwilę, by Ena w końcu na mnie spojrzał. Chciałem też, by powiedział albo zwyczajnie mnie obwinił, że nie słucham i bujam w obłokach.
<Ena?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz