Tablica

Nadeszła zima, jakiej nawet nasi dziadkowie nie widzieli. Zapasy powoli się kończą, państwa patrzą na siebie coraz bardziej podejrzanym wzrokiem. Uczniowie muszą siedzieć w zimnych i rzadko ogrzewanych pokojach, bo akademię robią wszystko by nie zamknąć swych wrót przez brak pieniędzy. Ludzie w miastach wspierają się jak tylko mogą, jednak nawet to nie pomaga w wyżywieniu rodziny. Wcześniej ludzie nie zwracali uwagi na dziwne zachowanie zwierząt, jednak być może był to zwiastun czegoś nowego? Może ptaki przestały migrować, a stworzenia leśne zbierać zapasów na zimę z powodu jakieś większej sprawy? Pomimo ciężkich warunków, zimy i głodu, niektórzy chcą znaleźć przyczynę całego tego chaosu i szaleństwa. Próbują dotrzeć do miejsca, w które zdaje się, idą wszystkie magiczne stworzenia zamieszkujące nasz świat. Czy jednak jest to bezpieczne?

poniedziałek, 24 stycznia 2022

Od Eny CD. Hyo

Hyo zniknął z mojego punktu widzenia. Westchnąłem przeciągle, zmuszając konia do przyśpieszenia kroku. 
- Hyo? - nawoływałem chłopaka. Dopiero po dłuższej chwili odnalazłem go odpoczywającego pod drzewem. 
Ulżyło mi na jego widok, ale to nie zmieniało to faktu, że chłopak odszedł bez słowa. Poprosiłem go, aby poczekał. Z lekką i pewnie widoczną irytacją ruszyłem w jego kierunku. Nie miałem jednak zamiaru wytaczać chłopakowi kłótni, ponieważ to i tak nie miało większego znaczenia. Czekała nas jeszcze daleka droga. Sprzeczka na samym początku znacząco obniżyłaby i tak nikłe morale.
Hyo raczej nie podobało się bycie ignorowanym. Ja bez słowa zająłem się oporządzaniem koni. Zwierzęta wydawały się zmęczone po trwającej niemal połowę dnia podróży. Zadbałem, aby porządnie zjadły i napiły się wody. Przeczesałem ich grzywy i obejrzałem kopyta. Wolałem zbadać dokładnie, czy na pewno podczas drogi nic im się nie stało. Oba rumaki pieszczotliwie trącały mnie nosami, wydając z siebie miłe dla ucha dźwięki. 
Hyo przez cały ten czas bacznie mnie obserwował. Próbował zagaić rozmowę, ale przychodziło mu to z trudem. Nie miałem zamiaru odpowiadać na zaczepki. Mieliśmy poważniejsze sprawy na głowie. Ścigaliśmy się z czasem, a żadne niepomyślne wydarzenia po drodze nie wchodziły w grę.
- Gdy cię nie było, widziałem nas... 
Spiąłem się na całym ciele i odwróciłem w kierunku chłopaka. 
- Co chcesz przez to powiedzieć? 
Z moich ust padło zmartwione pytanie. Odłożyłem na ziemię trzymane przedmioty służące pielęgnacji koni i podszedłem do chłopaka. Hyo podniósł na mnie swój wzrok i uśmiechnął się szeroko. 
- W końcu zwróciłeś na mnie uwagę - odparł, nie kryjąc zadowolenia. Westchnąłem ciężko. A więc tylko o to chodziło. 
- Proszę, nie żartuj o tym - upomniałem go. - Nie jestem już na ciebie zły. Po prostu się martwiłem, ponieważ nagle zniknąłeś. Czeka nas jeszcze daleka droga, obiecaj, że się to nie powtórzy. 
- Masz moje słowo!
Hyo wydawał się być w znacznie lepszym nastroju, niż wcześniej. Usiadłem obok niego pod drzewem i wyciągnąłem z podróżnej torby mapę oraz ołówek. Rozejrzałem się po okolicy, kolejno posiłkując się pamięcią, zaznaczyłem na arkuszu papieru naszą aktualną pozycję. 
- Jutro powinniśmy dotrzeć do granicy - stwierdziłem, a na moje usta nasunął się uśmiech. - Mam nadzieję, że podróż minie nam bezproblemowo, jak do tej pory. 
Po krótkim odpoczynku ponownie wspięliśmy się na nasze konie i ruszyliśmy w dalszą drogę. Z każdą godziną, temperatura spadała. Wiatr wzmógł się, czochrając moje włosy i uderzając o twarz. Przymknąłem oczy, aby choć trochę lepiej widzieć. Warunki pogodowe znacząco nam nie sprzyjały, ale mimo tego dojrzałem w oddali światło. 
- Tam jest jakaś wioska! - zawołałem w stronę Hyo. Ściągnąłem lejce, aby mój koń podszedł bliżej rumaka chłopaka. - Przenocujmy tam. 
Młody wampir przytaknął. Skierowaliśmy się w stronę zabudowań. Właśnie zaczął padać deszcz. Tnące z nieba krople wody sprawiły, że już po kilku niedługich chwilach byliśmy cali mokrzy. Na szczęście szybko dotarliśmy do wioski. 
Zatrzymaliśmy konie pod pokaźnym budynkiem, na którym zawieszono pisany wielkimi literami napis "GOSPODA". Weszliśmy do środka. 
Przywitała nas bijąca ciepłym światłem pochodni główna sala. Większość stołów była zajęta przez równie zmokniętych wędrowców.
Bez słowa podeszliśmy do baru. 
- Poprosimy dwa pokoje - powiedziałem do stojącego za ladą mężczyzny. Elf spojrzał na mnie ponurym wzrokiem. 
- Został nam ostatni - odparł głosem pozbawionym entuzjazmu. 
- To nie problem, weźmiemy go. 
Zapłaciłem za pokój, zabrałem rzeczy i wraz z Hyo udaliśmy się na piętro do wskazanego pomieszczenia. 
Sypialnia nie była duża. W jej centrum stało przykryte cienkim kocem łóżko. Po jego bokach ustawione zostały szafki nocne. Ponuro
Podszedłem do okna. 
- Mam nadzieję, że szybko przestanie padać - westchnąłem. - Nie chcę, by zła pogoda opóźniła naszą podróż. 

<Hyo?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
Pandzika
Kernow