Tablica

Nadeszła zima, jakiej nawet nasi dziadkowie nie widzieli. Zapasy powoli się kończą, państwa patrzą na siebie coraz bardziej podejrzanym wzrokiem. Uczniowie muszą siedzieć w zimnych i rzadko ogrzewanych pokojach, bo akademię robią wszystko by nie zamknąć swych wrót przez brak pieniędzy. Ludzie w miastach wspierają się jak tylko mogą, jednak nawet to nie pomaga w wyżywieniu rodziny. Wcześniej ludzie nie zwracali uwagi na dziwne zachowanie zwierząt, jednak być może był to zwiastun czegoś nowego? Może ptaki przestały migrować, a stworzenia leśne zbierać zapasów na zimę z powodu jakieś większej sprawy? Pomimo ciężkich warunków, zimy i głodu, niektórzy chcą znaleźć przyczynę całego tego chaosu i szaleństwa. Próbują dotrzeć do miejsca, w które zdaje się, idą wszystkie magiczne stworzenia zamieszkujące nasz świat. Czy jednak jest to bezpieczne?

sobota, 15 stycznia 2022

Od Hyo CD. Ena

Moje miejsce pobytu się zmieniało, jako że nadeszła zima stałem się leniwszy. Dlatego też, gdy miałem wybierać się na zajęcia, wychodziłem z pokoju Eny. Nawet jeśli było to dalej, wystarczyła mi chwila, by tam dotrzeć. Nauka często gościła w moim czasie, ale gdy praktycznie wszystkie podręczniki miałem już w głowie, zabierałem się za lektury, które były całkowicie inne od tych, których zazwyczaj czytam. Raz pojawiła się miłosna historia, innym razem pojawiło się coś makabrycznego. Przez co nabrałem ochoty na walkę oraz by móc się nieco pobawić, jednakże ta pora roku sprawiała, że nie miałem najmniejszej ochoty się ruszyć. Przeciągałem się, przewracałem z boku na bok, przeszkadzałem chłopakowi, oraz obserwowałem, jak trenuje. Nawet jeśli bywałem daleko, podobały mi się jego eleganckie i pełne gracji ruchy. Jego włosy falowały na wietrze, jego szata także poruszała się w tanecznym ruchu po wietrze. Jakby go oswoił i ujeżdżał. Wolałbym go jednak ukraść dla siebie, jednakże spędzanie z nim czasu i spanie, powinno mi wystarczyć. Choć tak nie było.

***

Liścik, który wysłał mi Ena, powodował lekkie zmieszanie i swego rodzaju dziwną radość. Zdecydowałem się sam mu odpowiedzieć, dlatego też wróciłem do pokoju chłopaka, po treningu, choć bardziej można to nazwać walką. Byłem zarówno spragniony, jak i głodny. Dlatego niemalże na wejściu zobaczyłem, jak chłopak zastanawia się co spakować oraz na ile dni tam jedziemy.
 - Czyli jedziemy spotkać się z twoimi braćmi. - odezwałem tuż przy jego uchu. Odsunąłem się jednak, gdyż jego zaskoczenie i zamachnięcie ręką nastąpiło po zaledwie kilku sekundach. Udało mi się zrobić unik. Usiadłem na jego łóżku i pociągnąłem za jego rękę, przez co spadł na mnie.
 - Wystraszyłeś mnie. Puść, muszę się spakować. - odezwał się Ena. Starał się wyswobodzić, ale nie chciałem go puścić. Ułożyłem swoje dłonie na jego pośladkach i przyciągnąłem, by usiadł na moim kolanach okrakiem. Najwyraźniej nie była to najlepsza i najwygodniejsza pozycja dla niego. Jego do tego się zarumienił. Ścisnąłem kilka razy palce na jego pupie, przez co dostałem po łapach. Zaśmiałem się, a on jedynie starał się zejść ze mnie.
 - Uciekasz? - spytałem, przechyliłem głowę na bok. Jak takie typowe małe dziecko. Ena najwyraźniej zastygł w bez ruchu. Nie dotknąłem go, jedynie patrzyłem i czekałem na jego reakcję. Gdy chciałem ponownie otworzyć buzię, zakrył mi dłonią rękę. To był dziwny ruch. Skoro tak zrobił, uchyliłem wargi i zacząłem powoli zwilżać jego palce. Mogło wyglądać to naprawdę niebezpiecznie.
 - Stop. - zawołał i zabrał dłoń. Zbliżył się do mnie. Nachylił się, po czym wpatrywał się w moje oczy. Dotknąłem językiem jego warg, starałem się go wsunąć, byśmy mogli się pocałować. Chłopak jednak nic nie zrobił. Przejechałem dłonią po jego szyi na kark, by mi nie zwiał. Druga dłoń odnalazła tą należącą do chłopaka. Przysunąłem się do niego jeszcze bardziej.
 - Miło, że pomyślałeś o mnie Ena. - powiedziałem i złączyłem nasze wargi. Powolny pocałunek, który powoli się rozwijał i pogłębiał. Nie starałem się do niego dobrać, jedynie w tej chwili chciałem się z nim całować. Choć chciałem się też posilić, gdyż jego krew jest zaskakująco smakowita i mógłbym ją pić, gdy jestem najbardziej głodny.
Chłopak się pierwszy oderwał, musnął moje wargi, po czym najwyraźniej wiedział, czego chce, albo zwyczajnie wyczuł moje kły i się domyślił. Odrzucił włosy na bok i przysunął się bliżej, bym mógł się napić.
 - Tylko trochę i pozwól, że się spakuje. Ty też powinieneś. - powiedział.
 - Dobrze mamo. Dziękuje mieczyku. - mruknąłem. Delikatnie i ostrożnie wbiłem kły w jego szyję, by móc się pożywić.

<Ena?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
Pandzika
Kernow