Tablica

Nadeszła zima, jakiej nawet nasi dziadkowie nie widzieli. Zapasy powoli się kończą, państwa patrzą na siebie coraz bardziej podejrzanym wzrokiem. Uczniowie muszą siedzieć w zimnych i rzadko ogrzewanych pokojach, bo akademię robią wszystko by nie zamknąć swych wrót przez brak pieniędzy. Ludzie w miastach wspierają się jak tylko mogą, jednak nawet to nie pomaga w wyżywieniu rodziny. Wcześniej ludzie nie zwracali uwagi na dziwne zachowanie zwierząt, jednak być może był to zwiastun czegoś nowego? Może ptaki przestały migrować, a stworzenia leśne zbierać zapasów na zimę z powodu jakieś większej sprawy? Pomimo ciężkich warunków, zimy i głodu, niektórzy chcą znaleźć przyczynę całego tego chaosu i szaleństwa. Próbują dotrzeć do miejsca, w które zdaje się, idą wszystkie magiczne stworzenia zamieszkujące nasz świat. Czy jednak jest to bezpieczne?

poniedziałek, 24 stycznia 2022

Od Maebh CD Bastiana

Po wskazaniu przez chłopaka bezpiecznego miejsca na przenocowanie, udaliśmy się w tamtym kierunku, nie wymieniając ze sobą zbyt wielu zdań. Do głowy nie przychodził mi żaden temat do rozmowy. Zero myśli, głowa pusta. Jedynie padło zapytanie o imię Libre i komplement w jego stronę. Ogier zastrzygł uszami dając mi do zrozumienia, że w tamtym momencie chłopak podniósł mu ego. Zaśmiałam się w myśli, demon był łasy na wszelkie pochwały. Gdy dotarliśmy do zajazdu, ulotnił się, zostawiając mi w rękach siodło z torbami. Chłopak otworzył przede mną drzwi, co nie powiem, delikatnie mnie zdziwiło, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Co prawda nie oczekiwałam specjalnego traktowania, ale sam fakt sprawił, że zrobiło mi się miło. Wszedł do środka zaraz po mnie. Kątem oka widziałam, jak musi się kulić, żeby przejść przez framugę. W jakiś sposób wydało mi się to zabawne, tak wielka osoba w tak malutkich drzwiach, które w sumie dla mnie były normalne. Zacisnęłam zęby, starając się powstrzymać śmiech i opanować dopóki nie dotarliśmy do stolika. Zajęliśmy miejsce dosyć na uboczu. Usiadłam naprzeciwko Bastiana i idąc w jego ślady, położyłam rzeczy na wolnym miejscu ławy. W oczekiwaniu na kelnera zwróciłam uwagę na rogi i na ogólną sylwetkę chłopaka, który nawet siedząc, był po prostu wielki. Ile jeszcze razy jego postura zrobi na mnie wrażenie? Nie wiem, ale z pewnością nie był to ostatni raz.
Na kelnera nie musieliśmy długo czekać, pojawił się całkiem szybko, przedstawiając menu i co mieliśmy do wyboru tamtego dnia. Złożenie zamówienia nie trwało długo, byliśmy raczej zdecydowani jeśli chodzi o wybranie posiłku. Mężczyzna przyjął zamówienie, po czym ulotnił się w stronę kuchni. Bastian w tym czasie pozwolił sobie na nieco rozluźnienia i po wcześniejszym upewnieniu, rozprostował swoje skrzydła. Nie będę ukrywać, patrzyłam na cały proces z fascynacją małego dziecka. Miała ogromną chęć ich dotknąć, sprawdzić, jaką mają fakturę. Ich kolor również był niesamowity, a później zwróciłam uwagę na rogi, dla których również nie kryłam podziwu. Zaczęłam mniej się stresować, a bardziej fascynować Bastianem i jego osobą. Gdy miałam już zadać dosyć śmiałe pytanie z prośbą o bliższe obejrzenie skrzydeł, głos chłopaka wyrwał mnie z tego stanu zachwycenia.
- No więc, jeśli chodzi o naszą misję - zaczął. A no tak, misja. - Nie wiem, jak sobie radzisz z lataniem? Bo z tego, co mi dyrektor Ardem powiedział, spędzimy sporo czasu w powietrzu.
Położyłam łokcie na stole, opierając głowę na dłoniach i patrząc na chłopaka, zamyśliłam się na chwilę.
- Libre jest typu powietrznego, więc mogę dowolnie manipulować powietrzem. Jestem w stanie latać sama jeśli go nie ma lub na nim, także dam sobię radę - zaczęłam. - Bardzo dobrze radzę sobie w powietrzu, mam świetnego instruktora. Myślę, że nie będę stwarzała ci problemów - dodałam, uśmiechając się delikatnie.
Gdy skończyłam, w oczach Bastiana pojawiła się jakby mała iskierka. Mogło mi się też wydawać, ale chyba jego skrzydła delikatnie, wręcz niezauważalnie drgnęły. Nie rozmyślałam nad tym jednak zbyt długo. Niezbyt długo musieliśmy też czekać na nasze jedzenie. Nie ukrywam, że zamówione przez nas posiłki wyglądały całkiem nieźle i równie dobrze smakowały. No ale ja to ja, nie byłam wybredna jeśli chodzi o jedzenie i niewiele potrzeba aby coś trafiło w moje gusta. Zanim wzięliśmy się za jedzenie, wymieniliśmy się tylko porozumiewawczym spojrzeniem, jakby życząc sobie smacznego. Po skończonym posiłku udaliśmy się do recepcji w celu wynajęcia pokoju. Oczywiście wypaliłam pierwsza z prośbą o pokój dwuosobowy, bez wcześniejszego przemyślenia tego. Dopiero później przeszło mi przez myśl, że Bastian może się czuć niekomfortowo w jednym pokoju z dziewczyną, ale mówi się trudno. Skoro i tak najbliższe kilka dni spędzimy w swoim towarzystwie, to co za różnica. Przynajmniej ja wychodziłam z takiego założenia. Nigdy nie czułam się skrępowana przy innych, bez względu na ich płeć. Chyba że naprawdę będzie mu to przeszkadzać to wtedy pomyśli się nad wzięciem drugiego pokoju. Na szczęście w naszym trafiły się dwa oddzielne łóżka, a nie jedno tak jak przypuszczałam. Odetchnęłam z ulgą, bo mimo wszystko, spanie w jednym łóżku to byłoby już zbyt wiele dla nas obojga. Położyłam swoje rzeczy na jednym z dwóch, zbyt dużego wyboru nie było. Wtedy ponownie wróciła do mnie myśl z wcześniej, gdy musiał skulić swoje skrzydła wchodząc do pokoju. Kiedy odkładał swoje rzeczy, ja w tym czasie zbierałam się na odwagę. Im dłużej myślałam, tym większą czułam chęć. Szybko jednak doszłam do wniosku, że raz się żyje i najwyżej wyniesie się do innego pokoju, a nasze relacje spadną do koniecznego minimum.
- Przepraszam, wiem, że to głupie pytać tak od razu i gdy niezbyt jeszcze się znamy, ale mogłabym dotknąć twoich skrzydeł? Jakkolwiek głupio to nie zabrzmi, strasznie mnie zafascynowały - wypaliłam z nadzieją, że nie jestem już kompletnie stracona w opinii Bastiana.

<Bastian?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
Pandzika
Kernow