- Mógłbyś zapleść mi włosy? - spytał nagle, czego maksymalnie się nie spodziewałem. Właściwie była to nietypowa prośba, na którą mimo wszystko przystałem. Chłopak usiadł na podłodze, opierając się plecami o łóżko. Ja zaś usiadłem na nim w ten sposób, że głowa blondyna znajdowała się pomiędzy moimi nogami. Podał mi grzebień, a ja delikatnie zacząłem rozczesywać jego jasne i długie włosy, co spotkało się z cichym pomrukiem zadowolenia. Zignorowałem to, jednak Rowan po chwili zamknął oczy i oparł głowę o moje udo, przez co, znając życie, po raz kolejny się zaczerwieniłem. Miałem nadzieję, że chłopak nie otworzy zaraz oczu i nie zacznie ze mnie kpić z tego powodu. Jakoś chciałem wypaść dobrze w jego oczach, nie miałem pojęcia, dlaczego. Możesz nie chciałem, żeby miał mnie za aż tak wstydliwego jaki jestem? Zapewne tak. Nie przewidywałem sytuacji, w której ponownie się zakochałem. Po jakimś czasie zaprzestałem czynność, dzięki czemu Rowan podniósł głowę z moich nóg i wstał z podłogi. Po raz kolejny był dużo wyższy ode mnie. Cóż, chociaż przez chwilę mogłem spojrzeć na niego z góry, w dosłownym znaczeniu. Podałem mu grzebień i uśmiechnąłem się, z nadzieją, że zaczerwienienie opuściło moją twarz. Przez chwilę panowała cisza, podczas której błądziłem wzrokiem po pokoju, unikając kontaktu wzrokowego z chłopakiem. Wtedy czułem się jakoś inaczej i mimo, że to było z całą pewnością przyjemne uczucie, to nie chciałem przeżywać go jeszcze raz, a potem jeszcze raz. Można było tonąć w tych jego oczach, z czego pewnie nie zdawał sobie sprawy. Już miałem pytać, skąd ma tyle sztyletów i po co mu one, kiedy do pokoju wparowała białowłosa dziewczyna. Najprawdopodobniej współlokatorka Rowana, jednak pewności nie miałem. Nawet gdybym miał, to mój próg odwagi i chęci do rozmowy z innymi został przekroczony. Nie odezwałem się do niej choćby słowem. Chociaż chciałem, bo trochę nie podobało mi się to, że tak tu wparowała, ani be, ani me, ani pocałuj mnie w dupę. Wyraźnie zirytowana dziewczyna weszła i rozejrzała się po pokoju, a gdy ujrzała mnie, przez chwilę była w szoku, a potem uśmiechnęła się do Rowana.
- Przeszkadzam wam w czymś? - spytała, spoglądając to na mnie, to na chłopaka. Ja zaś na krótką chwilę spojrzałem mu w oczy, dając do zrozumienia, że nie odpowiem jej na pytanie bo nie chce, na co ten zaśmiał się pod nosem.
- Co najwyżej w czesaniu włosów. - odpowiedział, wywracając oczami, po czym usiadł obok mnie i lekko potargał mi włosy, co trochę mnie zdziwiło. Ale to było o dziwo przyjemne, więc nic nie powiedziałem. Dziewczyna przedstawiła mi się i wyszła z pokoju, dalej dając nam do zrozumienia, że nie przyjdzie tu przez najbliższe dwie godziny, więc możemy robić co chcemy, pod każdym kontekstem.
- Kto to był? - wypaliłem bez zastanowienia, dopiero po chwili orientując się, że w sumie nie powinienem pytać o takie rzeczy.
- Współlokatorka. - odpowiedział, a ja skinąłem głową. Czyli moje przypuszczenia były słuszne. Po kilku sekundach spytałem o te nieszczęsne sztylety, które w sumie nawet mnie zainteresowały. A właściwie, po co mu ich tak dużo. Na początku Rowan zdziwił się, że o nie pytam, jednak potem opowiedział po krótce o każdym z nich. A początku uważnie go słuchałem, jednak potem stwierdzilem, że ciekawszym dla mnie zajęciem będzie skanowanie go wzrokiem bez końca, czasem zapatrzenien się na oczy czy tors. On najwidoczniej to zauważył, bo w połowie zdania przerwał i zaśmiał się.
- Słuchasz mnie jeszcze w ogóle?
- Słucham. - odpowiedziałem, na co ten tylko pokręcił głową i usiadł bliżej mnie. Znowu poczułem to ciepło, co w nocy, w tawernie. - wiesz, w-wstyd przyznać - znowu zacząłem się jąkać. - ale wtedy, w-w-w t-tawernie, było tak c-cieplutkooo. - wydusiłem z siebie, a po chwili stwierdzając, że nie mam nic do stracenia, przykleiłem się do chłopaka, mrucząc coś pod nosem. Że też pluszowy miś nie dawał tyle ciepła i frajdy z przytulania, co on.
Rowan?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz