Spojrzałem w stronę zajmujących miejsce przy zastawionych daniami stolikach władców dworów. Szybko jednak odwróciłem wzrok widząc znajome twarze. Nie wiedziałem, że spotkam tutaj Rhysanda. Wbiłem wzrok w ziemię, starając się zignorować księcia.
Do nieproszonego zbliżenia dojść jednak musiało. Lucien, jak zdążyłem się już dowiedzieć, miał całkiem bliskie kontakty z władzą Dworu Nocy.
- Ale żeś się odstroił. - Wraz z Rhysandem podszedł do nas drugi młodzieniec. Rzucił on mojemu towarzyszowi wyzywające spojrzenie.
- Przynajmniej ja i Rhys mamy jakiekolwiek pojęcie stylu - odgryzł się ciemnowłosy, zaplatając dłonie na piersi. Ukradkiem spojrzałem na odzienia rozmówców Luciena. Zaiste, ich szaty wyglądały niezwykle elegancko. Najpewniej nie pochodziły z pierwszej-lepszej szwalni.
Wtedy też poczułem na sobie wzrok mojego towarzysza.
- To Daruma - przedstawił mnie. - Mój przyjaciel.
Posłyszałem w jego głosie dziwne zawahanie. Zerknąłem na niego, w celu jakichkolwiek wyjaśnień, ale żadnych nie otrzymałem.
- My już się znamy. - Podniosłem wzrok ku uśmiechniętemu Rhysandowi. Książę puścił mi oczko. Położyłem natychmiast uszy i odwzajemniłem delikatny gest.
- Tak, dzień dobry - przywitałem się ściszonym głosem. Czułem się niezwykle niekomfortowo pod wpływem spojrzeń znajomych Luciena. Byli dla mnie właściwie całkowicie obcy. Dodatkowo - nigdy nie przypuszczał, iż zyska możliwość tak bliskiego spotkania z władcami.
Rhysand i jego towarzysz wcale nie wyglądali na skrępowanych.
- Jestem Kasjan - odezwał się drugi z nieznanych mi młodzieńców. Wyglądał na znacznie bardziej podekscytowanego. - Mam nadzieję, że nasz młody Lucien bardzo cię nie męczy!
Chłopak wyszczerzył się głupkowato do stojącego obok mnie ciemnowłosego. Czyżbym znalazł się w centrum jakiejś sprzeczki?
- Wszystko w porządku - odparłem, cofając się o krok. Chciałem w ten sposób dać Lucienowi znak, że nadszedł czas na zakończenie naszej konfrontacji z Rhysandem i Kasjanem. Sam książę był osobą, którą byłbym jeszcze w stanie polubić. Drugi młodzieniec zaś średnio przypadł mi do gustu. Bałem się, że zaraz może powiedzieć coś, na co nie będę mógł odpowiedzieć bez większego skrępowania. Wyglądał na dość wścibski typ osoby. Wolałem więc, póki to możliwe, ograniczyć z nim kontakt. Wiedziałem jednak, że Kasjan szybko nie da nam spokoju. Widziałem to w jego triumfalnym uśmiechu i błysku oczu. Raczej złą osobą może nie jest, ale dość złośliwą? Taki się wydaje.
Nie sądziłem, że uratuje mnie muzyka. Grajkowie rozpoczęli swój występ, jednocześnie zapraszając wszystkie pary na parkiet. Spojrzałem zaciekawiony na wir kręcących się uczniów. Nie spodziewałem się, iż mojemu towarzyszowi przyjdzie podobny pomysł do głowy. Ukłonił się jednak przede mną delikatnie.
- Czy może miałbyś ochotę potowarzyszyć mi w tańcu?
Serce zabiło mi szybciej słysząc posłyszaną propozycję. Widząc wzrok Luciena, nie potrafiłem mu odmówić. Podałem mu więc drżącą dłoń. Kątem oka dostrzegłem wpatrujących się w nas Kasjana i Rhysanda. Postanowiłem ich jednak zignorować i chociaż raz cieszyć się chwilą.
- Nie umiem tańczyć - przyznałem nieśmiało. Nigdy wcześniej nie miałem ku temu sposobności.
Do nieproszonego zbliżenia dojść jednak musiało. Lucien, jak zdążyłem się już dowiedzieć, miał całkiem bliskie kontakty z władzą Dworu Nocy.
- Ale żeś się odstroił. - Wraz z Rhysandem podszedł do nas drugi młodzieniec. Rzucił on mojemu towarzyszowi wyzywające spojrzenie.
- Przynajmniej ja i Rhys mamy jakiekolwiek pojęcie stylu - odgryzł się ciemnowłosy, zaplatając dłonie na piersi. Ukradkiem spojrzałem na odzienia rozmówców Luciena. Zaiste, ich szaty wyglądały niezwykle elegancko. Najpewniej nie pochodziły z pierwszej-lepszej szwalni.
Wtedy też poczułem na sobie wzrok mojego towarzysza.
- To Daruma - przedstawił mnie. - Mój przyjaciel.
Posłyszałem w jego głosie dziwne zawahanie. Zerknąłem na niego, w celu jakichkolwiek wyjaśnień, ale żadnych nie otrzymałem.
- My już się znamy. - Podniosłem wzrok ku uśmiechniętemu Rhysandowi. Książę puścił mi oczko. Położyłem natychmiast uszy i odwzajemniłem delikatny gest.
- Tak, dzień dobry - przywitałem się ściszonym głosem. Czułem się niezwykle niekomfortowo pod wpływem spojrzeń znajomych Luciena. Byli dla mnie właściwie całkowicie obcy. Dodatkowo - nigdy nie przypuszczał, iż zyska możliwość tak bliskiego spotkania z władcami.
Rhysand i jego towarzysz wcale nie wyglądali na skrępowanych.
- Jestem Kasjan - odezwał się drugi z nieznanych mi młodzieńców. Wyglądał na znacznie bardziej podekscytowanego. - Mam nadzieję, że nasz młody Lucien bardzo cię nie męczy!
Chłopak wyszczerzył się głupkowato do stojącego obok mnie ciemnowłosego. Czyżbym znalazł się w centrum jakiejś sprzeczki?
- Wszystko w porządku - odparłem, cofając się o krok. Chciałem w ten sposób dać Lucienowi znak, że nadszedł czas na zakończenie naszej konfrontacji z Rhysandem i Kasjanem. Sam książę był osobą, którą byłbym jeszcze w stanie polubić. Drugi młodzieniec zaś średnio przypadł mi do gustu. Bałem się, że zaraz może powiedzieć coś, na co nie będę mógł odpowiedzieć bez większego skrępowania. Wyglądał na dość wścibski typ osoby. Wolałem więc, póki to możliwe, ograniczyć z nim kontakt. Wiedziałem jednak, że Kasjan szybko nie da nam spokoju. Widziałem to w jego triumfalnym uśmiechu i błysku oczu. Raczej złą osobą może nie jest, ale dość złośliwą? Taki się wydaje.
Nie sądziłem, że uratuje mnie muzyka. Grajkowie rozpoczęli swój występ, jednocześnie zapraszając wszystkie pary na parkiet. Spojrzałem zaciekawiony na wir kręcących się uczniów. Nie spodziewałem się, iż mojemu towarzyszowi przyjdzie podobny pomysł do głowy. Ukłonił się jednak przede mną delikatnie.
- Czy może miałbyś ochotę potowarzyszyć mi w tańcu?
Serce zabiło mi szybciej słysząc posłyszaną propozycję. Widząc wzrok Luciena, nie potrafiłem mu odmówić. Podałem mu więc drżącą dłoń. Kątem oka dostrzegłem wpatrujących się w nas Kasjana i Rhysanda. Postanowiłem ich jednak zignorować i chociaż raz cieszyć się chwilą.
- Nie umiem tańczyć - przyznałem nieśmiało. Nigdy wcześniej nie miałem ku temu sposobności.
Lucien?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz