Tablica

Nadeszła zima, jakiej nawet nasi dziadkowie nie widzieli. Zapasy powoli się kończą, państwa patrzą na siebie coraz bardziej podejrzanym wzrokiem. Uczniowie muszą siedzieć w zimnych i rzadko ogrzewanych pokojach, bo akademię robią wszystko by nie zamknąć swych wrót przez brak pieniędzy. Ludzie w miastach wspierają się jak tylko mogą, jednak nawet to nie pomaga w wyżywieniu rodziny. Wcześniej ludzie nie zwracali uwagi na dziwne zachowanie zwierząt, jednak być może był to zwiastun czegoś nowego? Może ptaki przestały migrować, a stworzenia leśne zbierać zapasów na zimę z powodu jakieś większej sprawy? Pomimo ciężkich warunków, zimy i głodu, niektórzy chcą znaleźć przyczynę całego tego chaosu i szaleństwa. Próbują dotrzeć do miejsca, w które zdaje się, idą wszystkie magiczne stworzenia zamieszkujące nasz świat. Czy jednak jest to bezpieczne?

czwartek, 4 czerwca 2020

Od Rowana cd Aniena

Jeszcze przez dłuższy moment wpatrywałem się w miejsce, w którym Anien zniknął mi z oczu. Nie chciałem wracać do siebie, coś z niewiadomych mi przyczyn kazało stać w tym miejscu, pomimo tego wiedziałem, że już dzisiaj go nie zobaczę. Lecz to narastające, im więcej czasu z nim spędzam, uczucie nie dawało mi spokoju. Jednak po chwili zmusiłem się do odwrócenia i powrotu do Akademii - nasz dyrektor nie lubił spędzania czasu nocnego poza jej murami. 
Droga minęła mi nad wyraz szybko, strażnicy znali już moją twarz, dlatego też bez żadnych problemów wpuścili mnie do środka. Carmen oczywiście w pokoju nie było, co wcale mnie nie zdziwiło, często gdzieś znikała i pojawiała się dopiero nad ranem co całkowicie mi nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie - było mi to na rękę. Teraz tylko wystarczyło się choć trochę ogarnąć i przygotować na kolejny, jak mniemam, normalny dzień. 


~*~

- Rowan, wstawaj - czyjaś dłoń zaczęła szarpać mnie za ramię, a ja błyskawicznie zerwałem się na nogi, łapiąc jegomościa za gardło. Dopiero po chwili zauważyłem, że chłopak z równoległej klasy, dlatego szybko go puściłem, odgarniając te cholerne włosy do tyłu.
- Dlaczego jesteś w moim pokoju? - warknąłem, nawet nie starając się być miłym. W końcu te pomieszczenie to też moja przestrzeń prywatna, a nienawidziłem, gdy ktoś wchodził w nią bez pozwolenia. Co każdy w szkole wiedział, lecz akurat on był chyba wyjątkiem.
- Zastępca dyrektora zwołał apel - dopiero zauważyłem, że jest dość ciemno, słońce nawet nie zaczęło wschodzić - Chodzi o dzisiejsze zajęcia, tylko tyle się dowiedziałem od nauczyciela, kazał wszystkich zawiadomić, idź na Aulę.
Westchnąłem, ruchem dłoni nakazując mu wyjść. Jeszcze apelu mi brakowało. Po niecałej godzinie, gdy ja także sprowadzałem uczniów na miejsce spotkania, w końcu mogliśmy zacząć to nagłe zgromadzenie. Nieco przygruby mężczyzna stanął na podwyższeniu czekając aż zapadnie cisza. 
- Zwołałem was aby poinformować o dzisiejszych jak i jutrzejszych zajęciach - odparł - Nasz dyrektor wyruszył na bliski front, by jako doskonały żołnierz sprawdzić stan wojsk i pomóc w dopięciu wszystkiego na ostatni guzik, dlatego zajęcia dzisiejsze zostają odwołane. - wśród tłumu usłyszeć można było pomruki zadowolenia - Jednakże zajęcia dnia jutrzejszego się odbędą, jednak nie wszystkie lekcje zostaną zrealizowane, dzisiaj wieczorem każdy z was dostanie harmonogram. A teraz możecie się rozejść.
Naprawdę wstałem i przyszedłem tutaj tak szybko tylko po to, aby dowiedzieć się, że zajęć nie ma i w sumie mogłem spać do południa? Warknąłem pod nosem i szybkim krokiem skierowałem się w drogę powrotną do mojego pokoju. Nie zwracałem uwagi na wołania moich znajomych, którzy pewnie znów chcieli gdzieś wychodzić. Nagle poczułem uścisk na lewym ramieniu i gdy już miałem się odwinąć by strząsnąć dłoń gościa, zauważyłem wyszczerzoną japę Jaxsona. 
- A ty gdzie tak pędzisz? - zapytał, ciągnąc mnie na opuszczony plac, gdzie prawie nikogo nie było, większość uczniów od razu ruszyło na miasto, szukać zapewne przygód. 
- Coś czuję, że cały dzisiejszy dzień spędzę na treningu - mruknąłem niezbyt głośno.
- A gdzie ty wczoraj zniknąłeś, myśleliśmy, że cię gdzieś wcięło!
Zastanowiłem się chwilę nad odpowiedzią, nie wiedząc czy powiedzieć mu całą prawdę.
- Zasiedziałem się w tawernie i tyle, nic ciekawego.
Kiwnął głową, a potem zaczął opowiadać co działo się podczas ich powrotu do szkoły, oni również natknęli się na patrol, co nieco dało mi do myślenia. Gwardia coraz częściej przeczesywała drogi miasta, co musiało się z czymś wiązać. Wtem w tłumie spostrzegłem kogoś kogo obecność wręcz mnie zatkała. Anien z każdym krokiem zbliżał do nas coraz bliżej, ściskając w dłoni mój płaszcz. Po chwili podał mi go, nawet nie zaszczycając mnie spojrzeniem.
- Nie musiałeś go przynosić aż tutaj, wpadłbym po niego przy okazji - mój przyjaciel spojrzał na mnie z podniesioną brwią, lecz starałem się nie zwracać na to uwagi, jeszcze zacznie sypać jakimiś dziwnymi tekstami, jak to ma w zwyczaju. Po chwili ulotnił się, jako wymówkę tłumacząc, że słyszał jak ktoś go woła. Cóż, nie będę go przecież zatrzymywał. 
Zabrałem z rąk chłopaka przedmiot, przewieszając go sobie przez ramię. Wiedziałem, że nie wiedział co ze sobą począć, dlatego też odwróciłem go tyłem do siebie i zacząłem prowadzić w stronę swojego pokoju, bojąc się, że w drodze powrotnej coś mu się stanie - osoby z Ardem uwielbiały bijatyki, a teraz pełno tych dzikusów znajdowało się na zewnątrz szkoły. Anien nie protestował kiedy prowadziłem go po korytarzach, robiąc przejście tak by nikt go nie potrącił. Po kilku chwilach znaleźliśmy się w pomieszczeniu, pozwoliłem wejść mu pierwszemu, po cichu zamykając za sobą drzwi. Bardzo ucieszyło mnie to, że pomyślałem by wcześniej pościelić łóżko, zazwyczaj wyglądało jakbym dopiero co wstał, ale mojej współlokatorce jak do tej pory to nie przeszkadzało. Podczas gdy on ostrożnie oglądał mój pokój, a jego wzrok przeniósł się na moją kolekcję sztyletów, ogarnął mnie dość dziwny pomysł. Chwyciłem za grzebień znajdujący się na szafce i wyciągnąłem dłoń w stronę gościa.
- Mógłbyś zapleść mi włosy? - zapytałem, co nieco zbiło go z tropu, lecz powoli kiwnął głową. Usiadłem na Ziemi, plecami opierając się o łózko, natomiast on usiadł na nim tak, że moja głowa znajdowała się między jego nogami. Podałem mu przedmiot i poczułem błogie uczucie, gdy zaczął czesać moje włosy. Oparłem głowę o jego udo, przymykając oczy.

Anien?



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
Pandzika
Kernow