- Lars! - krzyknęłam gdy demon po raz kolejny prychnął w stronę drzwi, niecierpliwie machając ogonem. Chciał już ruszyć na zajęcia, tym bardziej, że dzisiaj mieliśmy mieć walki pomiędzy uczniami, co na jego ognisty temperament wpłynęło niczym oliwa. Od rana łaził po pokoju, pośpieszając mnie w moich sprawach. Wcale nie reagował na moje prośby na uspokojenie się, jednakże i tak wiedziałam, że czegokolwiek bym nie zrobiła, będzie chodził jak tykająca bomba.
Po dłuższej chwili i rozmowie ostrzegającej z nim, znaleźliśmy się na korytarzu, gdzie od razu zauważyłam pierwszaki biegające pomiędzy starszymi rocznikami. Gdy tylko zobaczyli mnie, ich kroki zwolniły i powolnym krokiem ruszyły na swoje zajęcia. Nienawidziłam poranków, zawsze działo się to samo - trzeba było dostać się do swojej sali, upomnieć młodziaki o zasadach i konsekwencjach ich złamania oraz zaniesienie dyrektorce raportu z całego tygodnia.
- Dzień dobry - wymruczałam wchodząc do jej gabinetu. Kobieta jak zawsze siedziała przy biurku, uzupełniając papiery, a jej demon siedział na parapecie, wyglądając z niego na zewnętrzny świat. Wiedziałam, że jest to tylko jeden z jej demonów, ale pewnie jej ulubiony, ponieważ zawsze to on trwał przy jej boku. Istota, na mój widok, zaczęła radośnie merdać ogonem, był już przyzwyczajony do mojego widoku - Przyniosłam Pani raport.
Rozejrzałam się wokół siebie, uśmiechając się na widok nic nie zmieniającego się gabinetu. Nasza dyrektorka, pomimo nieco surowego wyglądu, uwielbiała ciepłe wnętrza, w których czuć się można było jak w domu - świeczki, zasłony, różnej wielkości obrazy i drewniane komody przypominały salon normalnej rodziny, w której nic ci nie grozi. Pomimo tych wszystkich słoików, w których zapieczętowane były małe demony.
Kobieta wstała od mebla i podeszła do mnie szybkim krokiem, ostrożnie wyciągając spomiędzy moich dłoni teczkę z papierami. Przejrzała wzrokiem pierwszą stronę, ręcznie przeze mnie napisaną, kręcąc przez chwilę głową, wiedziałam, że nie spodobało jej się pewnie to jak nasze pierwszaki zachowywały się w tym roku na wizytach w innych szkołach. Potem wróciła do swojej pracy, dziękując mi kiwnięciem głową. Czułam, że dzisiaj zachowuje się nieco niespokojnie, jakby czymś bardzo się martwiła. Czyżby coś się stało?
~*~
W sali znajdowało się już kilku uczniów zbitych w grupach, zapewne rozmawiając na temat dzisiejszych zajęć. Stanęłam na uboczu, jak najdalej od nich, by Lars spróbował choć trochę się uspokoić, czułam jak powoli jego aura zapanowuje nad moją, a ja robię się drażliwa, co wiedziałam, że może mieć złe skutki. I tak właśnie się stało. Gdy zobaczyłam, że jeden z chłopaków odłączył się od swojego grona i zaczął podążać w moją stronę, włoski stanęły mi dęba. Mój demon znieruchomiał, wpatrując się w niego rozszerzonymi oczami, a z jego nosa zaczęła wychodzić para.
- Po co tu przychodzisz, pupilko dyrektorki? - jego głos był nasączony jadem - I tak zdasz, więc po co chodzisz na zajęcia? Udajesz, żeby wyglądać jak normalny uczeń?
Jego demon stanął przy jego ramieniu, sycząc na mnie. Wiedziałam, że z wodnymi demonami nie miałam zbyt dużych szans, ale nawet w takich momentach, każdy zaklinacz miał własne asy w rękawie. Wykrzywiłam usta w grymasie, myśląc, że po prostu sobie odejdzie, lecz gdy popchnął moje ramię, gdy nie uzyskał odpowiedzi, utwierdziło mnie w przekonaniu, że tak się nie stanie.
- Uspokój się - odparłam, zaciskając dłonie w pięści, poczułam jak moje paznokcie wbijają się w skórę. Lars zrobił krok do przodu, co poskutkowało delikatnym skuleniem się istoty przeciwnika, lecz nadal szczerzyła ona kły. Nagle, niespodziewanie, pojawiła się pomiędzy nami dziewczyna, którą kojarzyłam z wyglądu. Nie rozmawiałam z nią zbyt, lecz od czasu do czasu śmignęła mi przed oczami. Bez słowa obezwładniła naszego kolegę z klasy i odeszła jak gdyby nigdy nic. Ogień zawrzał w moich żyłach, gdy reszta sali spojrzała na mnie, a na ich ustach znalazły się uśmiechy.
Cudownie, zrobiła teraz ze mnie słabeusza
Warknęłam w jej stronę i nawet nie czekając na pozwolenie nauczyciela, wyszłam z sali. Szłam przed siebie, nie zwracając uwagi gdzie niosą mnie moje nogi. Lars szedł obok mnie, odsuwając osoby znajdujące się na mojej drodze i uważał, bym w trakcie furii sama się w o coś nie uderzyła. Po chwili znaleźliśmy się w naszym szkolnym ogrodzie, znajdującym się w środku szkoły. Prawie nikt nigdy tu nie przychodził, dlatego wiedziałam, że tutaj nikt nie będzie mógł mnie nie niepokoić. Usiadłam na murku, wpatrując się w żółte kwiaty, delikatnie poruszające się poprzez wodę, na której rosły.
Nienawidzę ludzi.
Lyanna?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz