Świetnie. Chciałam, żeby wyszło mi na dobre bycie miłą czy
pomocną, a zostałam zatrzaśnięta z Darumą w kantorku biblioteki. Nie dość, że
nie zdołałam wykonać swoich obowiązków, to tylko zniechęcam chłopaka do tego
miejsca, czy swojej osoby. Teraz czekać, aż wypuszczą nas dopiero właściciele
biblioteki, chociaż myślami odbiegałam od tego pomysłu. Mój pierwszy dzień
pracy nie może się tak skończyć. Próbowałam wydobyć jakiekolwiek wołanie o
pomoc z tego pomieszczenia, ale pewnie słabo mnie było słyszeć. Jakby nie
patrzeć – jest to pomieszczenie na samym końcu biblioteki, a dziś tłumów w niej
nie było. Cała zbieżność jest wręcz niemożliwa i co najmniej nie o czasie.
Dlaczego akurat mnie musiało to spotkać?
- No i co teraz zrobimy? – spojrzałam się na Darumę,
praktycznie zapominając, że nie jestem tu sama. Może nawet lepiej, w pojedynkę
mogłabym sobie nie poradzić w ogóle. Centaur nic nie odpowiedział, tylko szarpnął
jeszcze parę razy za klamkę, aby się wydostać. Patrzyłam na to z nadzieją, że
zaraz jej nie wyrwie. Chłopak przestał, z wyraźnie poddenerwowaną miną. Nie
podobała nam się ta sytuacja. Okien też nie dostrzegłam, chociaż rozsunęłam
wszystkie tutejsze pudła i skrzynki, to co się dało.
- Nie mam pojęcia. – odpowiedział po chwili. – Trzeba zebrać
myśli.
Oparłam się o wolną ścianę i po chwili plecami zjechałam na
samą podłogę. Daruma próbował coś jeszcze przy drzwiach, aż również się poddał.
Naprawdę poważnie się zatrzasnęły. Wsłuchiwałam się, czy ktoś może nie
przechodzi i chciałby nam pomóc.
Niedługo potem, poprosiłam centaura o zupełną ciszę. Słyszałam
stawiane przez kogoś kroki niedaleko – jednak rozmowy ze zwierzętami i częste
przesiadywanie w lesie przynosi korzyści. Przeczekałam ułamek sekundy i zaczęłam
stukać w drzwi, z niegłośnym krzykiem (pamiętając, że znajdujemy się w
bibliotece). Daruma spojrzał na mnie z niedowierzaniem, po czym pomógł w
wykonywanych czynnościach.
Udało się – osoba po drugiej stronie dostrzegła nasze prośby.
Minęła chwila czasu, zanim udało się jej otworzyć drzwi i wypuścić nas na zewnątrz.
Gdy światło z biblioteki powoli docierało do kantorka, wiedziałam już, że
zostaliśmy z Darumą uwolnieni.
Wszystko byłoby fajnie i dobrze, gdyby po drugiej stronie
nie czekał na nas właściciel biblioteki. Na pewno tam był, to jedyna osoba
która ma zapasowe klucze do tego pomieszczenia. Wcześniej o tym nie pomyślałam. Nie mogłam go z kimś pomylić. Myślałam
przez chwilę, że zapadnę się pod ziemie. Po jego mimice twarzy stwierdziłam, że
czeka na jakieś wyjaśnienia. Pokazałam Darumie gestem dłoni, że może już iść,
gdyby nie patrzeć to moja wina i ja muszę się z tego wytłumaczyć. Chłopak
chwilę zakłopotany stał w bezruchu, po czym zgodnie z prośbą wyszedł z
biblioteki. Zgodnie z tym wiedziałam, że będę musiała go jeszcze raz odszukać i
przeprosić za całe to zamieszanie.
Usiadłam przed biurkiem właściciela i wytłumaczyłam wszystko
po kolei. Jak to się stało, dlaczego nie wypełniłam obowiązków. Patrzył na mnie
zniesmaczoną miną, po czym odparł, że:
- Będziesz musiała zostać jutro po lekcjach dłużej, odpracować.
Taka sytuacja nie może się powtórzyć!
Spojrzałam tylko na niego, przytakując że tak odpokutuję
moją nieuwagę i zachowanie, po czym zabrałam swoje rzeczy i wyszłam na
korytarz. Moje policzki płonęły ze wstydu. Stanęłam przed ścianą i parę razy głośno odetchnęłam. Gdy już w
zupełności się uspokoiłam, przeszłam się do lasu za Akademią, aby opowiedzieć o
wszystkim wiewiórkom. Stało się to od niedawna moim nawykiem i rzeczą, którą robię
codziennie, momentami po parę razy. Myślałam, że skoro dzielę pokój z Castorem, przestanę tak robić. Przyzwyczajenie daje górę. Wolnym krokiem szłam znaną mi trasą. Usiadłam na trawie i
rozejrzałam się wokół czy nikogo nie ma. Pewnie siebie przywołałam małe istoty
lasu. Rozmawiałam z nimi, aż zrobiło się zimno i doszłam do wniosku, że powinnam wracać. Pożegnałam
się i powróciłam do murów Corvine.
Gdy znalazłam się na odpowiednim korytarzu, do głowy przyszła
mi myśl: a może wybrać się do pokoju Darumy i przeprosić już teraz? Zgodnie z
tymi rozmyślaniami, dopytywałam resztę uczniów buszujących przy schodach
niedaleko czy wiedzą gdzie taki się znajduje. Pospiesznie mi odpowiedzieli
wskazując odpowiednie miejsce, a ja bez zastanowienia brnęłam przed siebie
odszukać centaura. W między czasie zdążyłam zwątpić czy to oby na pewno dobra
myśl. Co jeżeli pomyśli, że jestem nachalna? Zatrzymałam się zaraz przed drzwiami.
Długo zastanawiałam się, czy w ogóle zapukać. Stałam tak wryta w podłogę.
- Raz się żyje, Beverly. Nie popełniasz zbrodni… -
pomyślałam i zmarszczyłam brwi.
Zapukałam lekko parę razy. Czekałam jeszcze chwilę, ale
wciąż nie dostałam żadnej reakcji. Co ja mam teraz zrobić? Odejść nie zastanawiając
się nad centaurem, czy czekać na odzew z jego strony. Miałam już odchodzić, aż
zauważyłam odchylające się drzwi, a w nich innego mężczyznę – w dodatku elfa. Czyżbym
pomyliła pokoje? Może to jego współlokator.
- Cześć, mam przyjemność zastać Darumę? – zapytałam nieznanego mi wcześniej ucznia Corvine. Ten nic nie odpowiedział, po prostu przymknął mi drzwi i przywołał centaura.
- Co cię sprowadza? – powiedział zdezorientowany, gdy
wyszedł do mnie na korytarz.
- Wiesz co, chciałam cię przeprosić za całe to zajście, nie
powinno mieć w ogóle miejsca. - chciałam kontynuować, ale mi przerwał.
Daruma?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz