- Mam - mruknąłem, wgryzając się w kawałek mięsa, który musiałem przyznać nawet mi posmakował - Z niejakim Nix'em. Jeszcze w nim nie byłem.
Daruma pokiwał głową, cały czas posiłku spędziliśmy w ciszy, ja rozglądając się wokół, a on wpatrując się w swoje jedzenie. Musiałem przyznać, że samo siedzenie obok niego sprawiało mi przyjemność, bo nie próbował mnie o wszystko wypytywać jak co poniektórzy. Gdy Daruma skończył jeść, siedział nadal na swoim miejscu, czekając na mnie co wydało mi się miłe. Uśmiechnąłem się pod nosem, po chwili zanosząc tacę na stos wielu innych.
- Pokaże ci bibliotekę - jak powiedział tak zrobił. Gdy tylko zjawiliśmy się w ogromnym pomieszczeniu z tysiącami książek, poczułem jak raduje to moje serce. Myślałem, że będę tu żył przemykając z kąta w kąt, z nikim nie rozmawiając byle by jakoś przetrwać, lecz czułem, że będzie to miejsce które chętnie będę odwiedzał. Ruszyłem do pierwszego regału, dotykając opuszkami palców grzbietów książek, tylko po to by poczuć ich strukturę. Nie wszystkie były nowe - żółte kartki co i raz wirowały w moich oczach, ukazując wiek danego tomu. Daruma szedł powoli za mną, przypatrując się moim ruchom.
- Lubię czytać - wyszeptałem, gdy znowu pojawił się obok mnie. - To pomaga uciec z tej bestialskiej rzeczywistości.
Spojrzał na mnie zdziwiony podczas gdy mój wzrok spoczął na jednym ze stolików w tyle pomieszczenia. Usiadłem na fotelu obok, opierając nogi o krzesło znajdujące się naprzeciw. Na stole leżały porozrzucane książki, których uczniowi pewnie nie chciało się zanieść na miejsce. Chwyciłem jedną z nich. Elfie baśnie. Widzę, że ktoś tutaj bujał w obłokach. Otworzyłem książkę na losowej stronie, od razu zatapiając się w jej tekst.
Zatrzasnąłem księgę, chowając ją do kieszeni wewnątrz kurtki, czułem, że może mi ona umilić wieczorne, samotne wieczory.
- A ty? - zapytałem, a Daruma spojrzał na mnie ze zmarszczonymi brwiami, chyba za pierwszym razem nie rozumiejąc o co mi chodzi. - Lubisz czytać?
- Tak.
I jak na razie tyle było z naszej rozmowy. Nie rozumiałem dlatego jest taki spięty, choć teraz patrząc na niego widziałem, że jest nieco lepiej - starałem się nie wyglądać jak zagrożenie, odzywałem się normalnie i próbowałem ciągnąc rozmowę z nim, lecz widziałem jego początkową niechęć. Ale mój nienarzucający się charakter chyba przypadł mu do gustu, bo podczas przeglądania książek widziałem na jego twarzy delikatny uśmiech. Patrząc na niego, przypomniałem sobie o jednej sprawie, o którą miałem go zapytać.
- Darumo, mogę cię o coś zapytać?
Odłożyłem książkę na bok, robiąc dokładnie to samo co on. Czekał aż coś powiem, kiedy ja pierwszy raz nie potrafiłem wydusić z siebie zdania.
- Jak wiesz, pochodzę z Dworu Nocy a jego książę jest dla mnie bardzo bliską osobą. Pojutrze zaczyna się nam kilka dni wolnego, które będę chciał spędzić właśnie tam, lecz Rhysand powiedział, że mogę zabrać ze sobą - mruknąłem, na tyle cicho by tylko on mógł mnie usłyszeć. - Dlatego też pomyślałem, że może ty byś się ze mną wybrał.
Między nami zapadła cisza, podczas której czekałem z niecierpliwością na jego odpowiedź. Z sekundy na sekundę coraz bardziej mnie ona przytłaczała, byłem już przygotowany na jego odmowę.
- Dam ci znać wieczorem, dobrze?
Kiwnąłem głową, próbując nie ukazywać pozytywnych emocji, gdy pomyślałem, że będzie mi towarzyszyć w wyprawie do domu.
Pierwsi byli bogowie. Rodzeństwo – Landvetiir, Hagna i Argos.
Kiedyś bogowie założyli się kto z nich jest najdoskonalszy i postanowili to sprawdzić w dziele stworzenia.
Landvetiir uczynił Księżyc.
Hagna uczyniła Ziemię.
Argos uczynił Słońce.
Ich spór nie został rozstrzygnięty, więc mierzyli się dalej.
Landvetiir stworzył lasy i morza.
Hagna stworzyła góry i ich bogactwo.
Argos powołał do życia wszystko co biega, lata, pływa lub pełza na Świecie.
Żadne z ich dzieł nie mogło istnieć bez pozostałych. Spór nadal nie był rozstrzygnięty.
Argos co prawda wywyższał się, gdyż tylko on powołał życie, ale Hagna uciszyła spory i rodzeństwo dało sobie spokój z zakładem.
Tymczasem Landvetiir tak pozazdrościł Argosowi jego dzieła, że postanowił też powołać istoty żywe. Nie mając innego wzorca, stworzył z ziemi, powietrza i wody (ponoć też użył do tego ścięgien jelenia, serca orła, mięśni żbika, oczu sokoła i strun głosowych słowika) najdoskonalsze z istot na swoje podobieństwo. Cieszył się nimi. Obserwował je i nauczył wszystkiego co sam umiał.
Zazdrosny Argos był ciekaw gdzie na długie stulecia znika brat i odkrył tajemnicę. Rozzłościł się bardzo i chciał zniszczyć dzieło, ale Hagna w porę znalazła i stłumiła gniew obu.
Argos postanowił też stworzyć byty na swoje podobieństwo, ale w gniewie i zazdrości spieszył się bardzo. Tak powstali ludzie. Z gniewu i zazdrości.
Hagna również zapragnęła mieć dzieci które będą ją kochać. Zniknęła na wiele wieków i cierpliwie uformowała lud któremu przekazała całą swą mądrość.
Tak powstały elfy, ludzie i krasnoludy.
Elfy zostały stworzone z umiłowania piękna i doskonałości.
Krasnoludy – z wielkiej cierpliwości i mądrości.
Ludzi – z gniewu i zazdrości.
- A ty? - zapytałem, a Daruma spojrzał na mnie ze zmarszczonymi brwiami, chyba za pierwszym razem nie rozumiejąc o co mi chodzi. - Lubisz czytać?
- Tak.
I jak na razie tyle było z naszej rozmowy. Nie rozumiałem dlatego jest taki spięty, choć teraz patrząc na niego widziałem, że jest nieco lepiej - starałem się nie wyglądać jak zagrożenie, odzywałem się normalnie i próbowałem ciągnąc rozmowę z nim, lecz widziałem jego początkową niechęć. Ale mój nienarzucający się charakter chyba przypadł mu do gustu, bo podczas przeglądania książek widziałem na jego twarzy delikatny uśmiech. Patrząc na niego, przypomniałem sobie o jednej sprawie, o którą miałem go zapytać.
- Darumo, mogę cię o coś zapytać?
Odłożyłem książkę na bok, robiąc dokładnie to samo co on. Czekał aż coś powiem, kiedy ja pierwszy raz nie potrafiłem wydusić z siebie zdania.
- Jak wiesz, pochodzę z Dworu Nocy a jego książę jest dla mnie bardzo bliską osobą. Pojutrze zaczyna się nam kilka dni wolnego, które będę chciał spędzić właśnie tam, lecz Rhysand powiedział, że mogę zabrać ze sobą - mruknąłem, na tyle cicho by tylko on mógł mnie usłyszeć. - Dlatego też pomyślałem, że może ty byś się ze mną wybrał.
Między nami zapadła cisza, podczas której czekałem z niecierpliwością na jego odpowiedź. Z sekundy na sekundę coraz bardziej mnie ona przytłaczała, byłem już przygotowany na jego odmowę.
- Dam ci znać wieczorem, dobrze?
Kiwnąłem głową, próbując nie ukazywać pozytywnych emocji, gdy pomyślałem, że będzie mi towarzyszyć w wyprawie do domu.
Daruma?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz