Mogłem się jedynie delikatnie uśmiechnąć, gładząc jej policzek i delikatnie odgarniając włosy do tyłu.
- Widzę, że moja droga księżniczka jest baaardzo sfrustrowana... - nachyliłem się do niej, by móc jej szepnąć to do ucha. - Ale zaczekamy z tym jeszcze, na razie pokażę ci, co bym zrobił, żeby nie dopuścić do tych twoich frustracji... - delikatnie złapałem ją za rękę. - No więc... Potrafisz tańczyć?
Spojrzała na mnie zmieszana, po czym skinęła głową.
- Tak... Jednak nie całkiem... W sensie trochę potrafię. - Widać było, że nie spodziewała się akurat tego po tym wszystkim. Odpowiedziałem jej pewnym uśmiechem. Jedną ręką objąłem ją w pasie, a druga ująłem jej drobną rączkę w swoją.
- To zatańczymy... Nie martw się, ja cię poprowadzę, w razie czego też złapię. - na moment zapadła cisza, gdy szeptem liczyłem co chwilę do trzech tak, żeby na początek złapała rytm. Bez muzyki się dość ciężko tańczy. Teraz mogłem to przyznać na głos, ale dla chcącego nic trudnego. Wystarczyło złapać dobry rytm.
- Hej, Morozhenoye... - delikatnie się do niej nachyliłem, opierając swoje czoło o jej okryte grzywką czółko. - Całkiem nieźle tańczysz... - roześmiałem się cicho. - Wiesz mam parę pytań... Tak naprawdę nic o tobie nie wiem... Oprócz tego, że gdy jesteś blisko, to zawsze czuję się taki wesoły i pełen energii... Serce mi szybciej bije... Cały czas o tobie myślę... Wiedziałaś o tym, że twój uśmiech jest cudowny? - białowłosa się lekko zarumieniła, spuszczając wzrok. - Tego jestem pewien, że jesteś wspaniała i wyjątkowa... - cmoknąłem ją w policzek i obróciłem ją wokół jej własnej osi. - No dobrze to może ja zacznę swoją jakże interesującą historię. Ogółem to pochodzę z dość dobrze sytuowanej rodziny. Jestem jedynym dzieckiem moich rodziców, czyli miałem się wyśmienicie całe moje dzieciństwo. Bądź co bądź moja rodzina jakoś nigdy nie była zbyt zadowolona z mojego nastawienia do życia. Chociaż to oni mnie tak wychowali... Kiedy zawsze wszystko dają ci pod nos i nigdy nie musisz o to walczyć, to czego można się spodziewać? Po tym dziecku? Że wyrośnie na samodzielnego i zmotywowanego do działania człowieka? Za późno się zorientowali niestety, że mi to nie pomaga. Próbując to naprawić, zorganizowali mi pełno nauczycieli. Takie prywatne lekcje w naszym domu. To nie pomogło, bo uwierz, mogę być nieznośny, gdy tylko najdzie mnie na to ochota. O! Lepiej brak chęci do robienia czegokolwiek. I co? Skończyłem w szkole wojskowej... Nareszcie widzę, że to mogło mi coś dać... - spojrzałem jej w oczy z radością wypisaną na twarzy. - Inaczej bym nie poznał mojej cudownej księżniczki. - ponownie pomogłem jej wykonać piruet. - To co? Teraz ty? Wiem, moja nie była aż tak intrygująca, mimo tego sądzę, że twoja będzie znacznie bardziej. - spojrzałem na nasze nogi i delikatnie się uśmiechnąłem. Przesunąłem stopę tak, by zawadziła jej. Przez to dziewczyna się zachwiała i poleciała do tyłu, ciągnąc mnie za sobą. Akurat tak się złożyło, że upadła prosto na swoje łóżko.
- E-eh?! C...co ty robisz?!
Oparłem ręce po obu bokach jej głowy, nachylając się do niej i łącząc nasze usta.
- Pamiętasz swoje pytanie? Ja ci pokażę dokładnie, o co mi chodziło... W zamian ty coś o sobie opowiesz... - pocałowałem ją w szyję.
- O...Osamu przecież... - przerwałem jej, przykładając palec do jej ust.
- Nie wysilaj się księżniczko i nie męcz tych ślicznych usteczek protestami. To ci i tak już nic nie da... Już się sama zabawiłaś na mnie też pora...
Zdjąłem jej z rączek rękawiczki i rzuciłem na bok z niebywałą gracją. Ona się zastanawiała, ja zająłem się rozpięciem paska jej sukienki. Sama chciała się dowiedzieć, co bym zrobił, gdybym tam z nią był... Pociągnąłem czarny materiał w dół, odsłaniając jej bladą, prawie porcelanową skórę. Złożyłem na niej delikatny pocałunek, wywołując tym samym drżenie.
- K-kyaaa! Osamu...!
- Sama pytałaś, poza tym dalej czekam na twoją historyjkę. - zacząłem grzebać przy jej staniku. - Ale będziesz musiała się pospieszyć moja mała... Potem może być ciężej z wydawaniem z siebie dźwięków. - liznąłem jej szyję, w międzyczasie rozpinając górną część jej bielizny. - Więc liczę na szybkie postępy w historyjce o życiu.
Morozhenoye?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz