- Niebawem on się w tobie znajdzie, więc czemu teraz się odwracasz. Poza tym nie fajnie. Taki grzeczny chłopiec z ciebie, a nie dasz mi się nawet nacieszyć tym swoim boskim ciałem. Prowokujesz tylko i czekasz, aż mnie wykończysz - prychnął Hyo, odwracając się ode mnie plecami.
Zaniemówiłem. Nie wiedziałem, że chłopak tak postrzega moje zachowanie. Cały czas próbowałem utrzymywać dystans. Nie sądziłem, że wampir mógłby uznać to za prowokację. Starałem się w jak najmniejszym stopniu naruszać jego przestrzeń osobistą. Unikałem jego dotyku, ignorując słowa. Jakim cudem to jeszcze bardziej go zachęciło? Ciągle nie rozumiałem, dlaczego Hyo tak odbiera moje odmowy. Której części w "proszę, nie chcę z nikim sypiać, jeśli nie mam ochoty" nie potrafił załapać? Jak inaczej mogłem mu to wbić do głowy?
Westchnąłem ciężko, rozczesując znalezionym w torbie grzebieniem. Hyo po naszej ostatniej konfrontacji zniknął. Nie miałem pojęcia, gdzie był, ale właściwie nawet mnie to nie obchodziło. Póki nie znajdował się przy mnie i nie próbował się do mnie dobierać, mógł robić, co chciał.
Przez krótką chwilę rozważałem opcję wzięcia kąpieli. Szybko jednak odrzuciłem ten pomysł. Gdyby Hyo mnie zastał w takim stanie, najpewniej znowu uznałby to za prowokację. A tego nie chciałem. W końcu dostałem nawet "obietnicę", że chłopak i tak osiągnie swój cel. Zastanawiałem się, czy po prostu nie oddalić się teraz i liczyć, że więcej się nie spotkamy. Ta opcja wydała mi się jednak zdecydowanie zbyt niemiła. Tak więc w milczeniu oczekiwałem na powrót Hyo. Próbowałem nawet zasnąć, ale obudził mnie dźwięk kroków. Wampir powrócił do gorących źródeł. Czułem na nim mocny zapach driad. Czyli jednak dokonał swego. Nieprzyjemne ukłucie pojawiło się w mojej klatce piersiowej. Dlaczego Hyo najpierw robi wszystko, by mnie zdobyć, a później idzie "bawić się" z kimś innym? Takie zachowanie kompletnie przerastało moje wyobrażenia o dobrym wychowaniu. Po prostu skandaliczne i niewytłumaczalne.
Wampir od razu zaproponował udanie się w dalszą podróż. Wydawał się być w znacznie lepszym nastroju niż wcześniej. Prawie zaraził mnie swoim pozytywnym nastawieniem, ale odmówiłem kontynuowanie wędrówki.
- Zostańmy tutaj na noc - powiedziałem spokojnie. - Miejsce wydaje się być bezpieczne. Spacer o tej porze będzie jedynie narażeniem się na atak nocnych stworzeń. Wyruszymy z samego rana.
Chłopak ostatecznie uległ mojej decyzji. Usiadł niedaleko pod drzewami, nucąc coś pod nosem. Pachniał krwią. Wtedy też zdałem sobie sprawę, że sam chętnie bym coś zjadł. Wprawdzie trenowałem głodówkę, ale nieprzyjemne uczucie pustego żołądka było nie do zniesienia. Mogłem wytrzymać bez jedzenia koło tygodnia, ale liczyłem, że w międzyczasie znajdziemy coś jadalnego. Musiałem mieć siłę na dalszą podróż i zachowanie przytomności umysłu. Zamglone myśli mogłyby sprowadzić na mnie nieszczęście.
***
Nastał świt. Nawet nie wiedziałem, kiedy zasnąłem. Nie czułem się w żaden sposób inaczej, a Hyo spał tam, gdzie wcześniej. Ze spokojem więc przyjąłem do wiadomości, że w nocy do niczego nie doszło. Przemyłem twarz wodą i wyczesałem włosy. Wysuszone i umyte wyglądały znacznie lepiej. Poprawiłem pomiętą szatę i przejrzałem się w tafli jeziora. Wyglądałem jak nieszczęście. Westchnąłem cicho i postanowiłem obudzić wampira.
Hyo niechętnie podniósł się do siadu. Podałem mu dłoń i pomogłem stanąć na równych nogach.
- Jeśli się pośpieszymy, niedługo dotrzemy do wioski - stwierdziłem, posyłając mu delikatny uśmiech. Chciałem jak najszybciej znaleźć się wśród innych ludzi.
Podczas drogi wampir kilkakrotnie zalecał się i próbował mnie namówić do poczęstowania krwią. Sprawnie mu odmawiałem, wyskakując z coraz to nową wymówką. Udało mi się też znaleźć krzaki jadalnych jagód. Nie było to zbyt wiele, ale chociaż na chwilę zaspokoiłem głód. Przypomniały mi się obozy treningowe organizowane przez mojego ojca. Pokonywałem je razem z braćmi. Byli przyjemnym towarzystwem. To oni nauczyli mnie właściwie wszystkiego, co wiem o przetrwaniu w dziczy. Nie mogę się doczekać, aż opowiem im o wszystkim. Spojrzałem na wpatrującego się we mnie Hyo. Prawie wszystkim. Bracia nie byliby zadowoleni, gdyby dowiedzieli się, że całkiem obcy chłopak uznał mnie, delikatnie mówiąc, za obiekt pożądania. Westchnąłem cicho.
Dzień minął szybko i bez problemu. Noc również. Wieczorem kolejnej doby w końcu dotarliśmy do wioski. Byłem niezwykle zmęczony. Przez ostatni czas nie spałem zbyt dobrze. Nie jadłem też zbyt wiele. Znalezienie się w osadzie oznaczało powrót do cywilizacji. Szybko doprowadziłem się do odpowiedniego stanu. Podszedłem do najbliższego stoiska z warzywami i owocami. Kupiłem trochę jabłek, za które zapłaciłem ukutym w torbie złotem. Zawsze miałem przy sobie pieniądze.
Po krótkiej rozmowie ze sprzedawczynią dowiedziałem się, że Kernow jest całkiem niedaleko. Idąc główną drogą powinniśmy dotrzeć do miasta w ciągu trzech dni. Z tempem, jakie narzuciłem Hyo, pokonamy tę trasę w półtora.
- Co powiesz na wykupieniu pokoju w gospodzie? - zapytałem chłopaka. Nie widziała mi się kolejna noc pod gołym niebem. Chciałem w spokoju przespać się na zwyczajnym łóżku.
- Nawet nie musisz mnie o to pytać dwa razy - odpowiedział wampir, szczerząc kły w uśmiechu.
W pobliskiej tawernie zajęliśmy ostatni wolny pokój. Niewielkie pomieszczenie składało się z dwóch łóżek, szafy i stolika. Pierwszy raz spałem w tak zaniedbanym miejscu. Moja szlachetna postać kontrastowała z panującymi tutaj warunkami. W okolicy niestety nie było żadnej innej karczmy oferującej noclegi. Musieliśmy pozostać na tę jedną noc tutaj.
Postanowiłem nie narzekać głośno, ponieważ byłoby to niegrzeczne. Gospodyni była dla nas niezwykle miła, obiecała nawet przynieść coś do jedzenia i picia. Postanowiłem więc uszanować jej uczynność i pozostać w tym miejscu.
Usiadłem na materacu, z którego uniósł się kurz. Poplamiony koc, którym było przykryte łóżko, widział już na pewno wiele. Wolałem nawet nie myśleć, co robili tutaj inni goście.
Hyo zdawał się nie mieć problemów związanych z wątpliwymi warunkami. Położył się na swoim łóżku i podparł głowię rękami, czekając na powrót gospodyni. Nie potrafiłem czuć się tak swobodnie jak on, z tego też powodu wyprostowałem się i spojrzałem w okno. Nigdy nie tęskniłem za domem tak mocno, jak teraz.
Hyo?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz