Tablica

Nadeszła zima, jakiej nawet nasi dziadkowie nie widzieli. Zapasy powoli się kończą, państwa patrzą na siebie coraz bardziej podejrzanym wzrokiem. Uczniowie muszą siedzieć w zimnych i rzadko ogrzewanych pokojach, bo akademię robią wszystko by nie zamknąć swych wrót przez brak pieniędzy. Ludzie w miastach wspierają się jak tylko mogą, jednak nawet to nie pomaga w wyżywieniu rodziny. Wcześniej ludzie nie zwracali uwagi na dziwne zachowanie zwierząt, jednak być może był to zwiastun czegoś nowego? Może ptaki przestały migrować, a stworzenia leśne zbierać zapasów na zimę z powodu jakieś większej sprawy? Pomimo ciężkich warunków, zimy i głodu, niektórzy chcą znaleźć przyczynę całego tego chaosu i szaleństwa. Próbują dotrzeć do miejsca, w które zdaje się, idą wszystkie magiczne stworzenia zamieszkujące nasz świat. Czy jednak jest to bezpieczne?

piątek, 30 kwietnia 2021

Od Eny cd. Hyo

Nie pierwszy raz byłem świadkiem masakry. Połowę życia spędziłem na poligonie. Jakby źle to nie brzmiało, taki widok nie robił na mnie żadnego wrażenia. Także obserwując walczącego Hyo choć na chwilę nie oderwałem wzroku od pojedynku. Z dziwną fascynacją obserwowałem ruchy, zastanawiając się, jak sam zdołałbym się obronić. Byłem wojownikiem, takie rzeczy stanowiły część mnie. 
***
Moje i tak wątpliwe zaufanie do Hyo spadło, kiedy zobaczyłem na własne oczy, jak chłopa kradnie jeden z akademickich artefaktów. Było to coś nie do przyjęcia! Chociaż na mojej twarzy malował się typowy spokój, emocje wewnątrz mnie szalały. Ponowny chaos ogarnął moją osobę. Delikatnie zmarszczyłem brwi.
- Hyo, czekaj! - zawołałem, jednak chłopak zdążył rozpłynąć się w ciemnościach. Wstrzymałem oddech, rozglądając się po pustym pomieszczeniu. 
Był to jeden z nielicznych momentów, w których nie wiedziałem, jak się zachować. Coś wewnątrz mnie próbowało usprawiedliwić zachowanie chłopaka. Musiał być powód. 
Z drugiej strony czułem potrzebę jak najszybszego pojawienia się u władz akademii. Powinni się o tym dowiedzieć. Jeśli jednak opowiem im o wszystkim, Hyo zdecydowanie wpadnie w ogromne kłopoty. Przygryzłem policzek. Porozmawiam z chłopakiem. Jeśli nie otrzymam sensownych wyjaśnień od razu zgłoszę się do dyrekcji. 
Nie myśląc zbyt wiele udałem się do domu Hyo. Dzielącą odległość pokonałem dosłownie w kilku susach. Powstrzymałem ochotę wtargnięcia do budynku i zapukałem do drzwi. Chociaż rozpierała mnie złość, nie mogłem pozwolić sobie na podobny nietakt. 
Otworzyła mi kobieta. Po krótkiej rozmowie zaprosiła mnie do środka i zawołała młodego wampira. Hyo najwidoczniej nie wyglądał na zadowolony z moich odwiedzin. Czułem, że coś jest nie tak. Chłopak nigdy nie zdawał się być tak zdenerwowany. 
- Jestem zajęty, muszę już iść - zbył mnie. Zmarszczyłem brwi. Nie mogłem pozwolić mu odejść bez wyjaśnień. Podążyłem za nim. Złapałem go na nadgarstek i już byłem gotowy wymierzyć w jego stronę reprymendę na temat kradzieży, kiedy świat wokoło nas zawirował. Kolejny raz się przenieśliśmy. 
Wyprostowałem się i poprawiłem pomięte szaty. Nie miałem pojęcia, gdzie się znajdowałem. Hyo zaś wyglądał na jeszcze bardziej poirytowanego. Zaplotłem ręce na piersi i rzuciłem mu miażdżące spojrzenie. Też miałem prawo być zły. 
- Świetnie. Teraz nie uda ci się wrócić. Może dopiero za tydzień. Zostań w tym pokoju, nie ruszaj się z niego - prychnął, pozostawiając mnie bez wyjaśnień. Opuścił pomieszczenie, zatrzaskując za sobą drzwi. Moja cierpliwość kolejny raz została wystawiona na ciężką próbę. Wyrecytowałem w głowie cały kodeks dobrego zachowania. Pomogło mi się to uspokoić. Rozejrzałem się po pomieszczeniu. Nie istniała żadna możliwość, że tutaj zostanę, dopóki nie usłyszę od Hyo żadnych wyjaśnień. 
Wyczułem za drzwiami czyjąś obecność. Zastawił straż. Wyjrzałem za okno. Wysoko, ale taki skok dla mnie nie powinien stanowić najmniejszego problemu. Stanąłem na ramie i delikatnie odbiłem się od niej. Wylądowałem z gracją. Rozejrzałem się po okolicy. Musiałem znaleźć Hyo, aby powiedział mi, co się tutaj dzieje. 
Kątem oka dostrzegłem ruch. Odsunąłem się o krok, unikając wymierzonego w moją stronę ataku. Wampir, młody. Korzysta ze sztyletu. Mam przewagę w długości ostrza. Nim oponent zdążył zareagować, szybkim i płynnym cięciem pozbawiłem go dłoni. Nieznany przeciwnik wrzasnął i odskoczył. Posłał mi wrogie spojrzenie.
- To było ostrzeżenie - odparłem spokojnie, strzepując z ostrza krople krwi. - A teraz, powiedz mi, co się tutaj dzieje. 
Wampir nie odpowiedział. Przeklął głośno i rzucił się do ucieczki. Miałem zamiar go gonić, kiedy spostrzegłem znajomą sylwetkę. 
- Ena! Co ty tutaj robisz? - W głosie Hyo usłyszałem nutkę niedowierzania. - Miałeś zostać w pokoju. 
- Naprawdę sądziłeś, że będę czekać bezczynnie, jak wrócisz? - Poprawiłem włosy, które splątały się w czasie walki. - Nie traktuj mnie jak dziecko, proszę. Potrafię sobie poradzić sam.
Mówiąc to ponowny atak został wymierzony w moją stronę. Drobna igła przecięła powietrze. Złapałem ją w locie, pomiędzy dwa palce. Delikatne ostrze musnęło moją skórę. Skrzywiłem się. Hyo starał się odwrócić moją uwagę. Wystrzelone ostrze było pokryte substancją usypiającą. Westchnąłem ciężko. Dałem się złapać w tak banalny i głupi sposób. Chwilę później straciłem kontakt z rzeczywistością.
***
Obudziłem się jakiś czas później. Po widoku z okna przekonałem się, że jest noc. Ręce miałem skrępowane czerwonym sznurem. Od razu go rozpoznałem. Nić wiążąca bogów. Skrzywiłem się na jej widok. Był to rzadki materiał do krępowania mniej potulnych. Wiedziałem, że nie mam szans go ściągnąć. Pozostało mi czekać na powrót Hyo. 
Moje aktualne położenie było poniżające. Naprawdę nie chciałem się w nim kiedykolwiek znaleźć. Siedziałem na ziemi z dłońmi związanymi ponad głową. Czując, jak moje ciało drętwieje, powoli zmieniłem pozycję. Zaplotłem nogi, próbując medytować. Skupienie się jednak w tym momencie nie było proste.

Hyo?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
Pandzika
Kernow