Uciekł ode mnie. Ziewnąłem sobie i ponownie przysiadłem, dopiero po kilku minutach zdecydowałem się wpaść do Lumine. Byliśmy umówieni. Drzwi otworzyła mi matka Lumine wraz z ośmioletnim chłopcem na rękach. Przywitałem się i zostałem zaproszony do środka. Wziąłem od niej Sho i ruszyłem do za kobietą. Wraz z córką i siostrą jadły posiłek. Kilka osób nie jadło, więc mogłem dołączyć. O dziwo mnie lubili. Może na początku byli sceptyczni, ale później się to zmieniło. Po jedzeniu pomogłem im posprzątać ze stołu. Po czym oddałem ośmiolatka matce. Maluch najwidoczniej był zmęczony. Dlatego też ruszyłem za ślicznotką na piętro. Zanim jednak udaliśmy się do jej pokoju. Yeu wyszedł ze swojego pokoju. Podszedł do nas, by oddać coś dziewczynie. Ta wzięła i weszła do pokoju. Najwidoczniej chciała dać nam trochę czasu dla siebie, byśmy pogadali. Jednakże Yeu nie chciał rozmawiać. Przyparłem go do ściany, uniosłem jego podbródek i oblizałem wargi.
- Zaraz przelecę Lumine. Jeszcze będziesz żałować, że strzelasz focha. Durny gnojku, jeszcze będzie ci tego brakować. - zbliżyłem się do jego twarzy, by to powiedzieć. Uśmiechnąłem się kpiąco i go puściłem, wchodząc do pokoju dziewczyny.
Tak po trzech godzinach od niej wyszedłem, by wziąć prysznic. Tuż po ubraniu się, gdy zasnęła zmęczona, zajrzałem do pokoju uciekającej galaretki. Położyłem się na jego łóżku i patrzyłem na niego.
- Co tu robisz? - spytał, otwierając oczy.
- Yeu się obraził. Lumine śpi albo gdzieś wyszła. Pozostajesz mi ty albo Sho. Sho jednak zapewne śpi, więc jesteś tylko ty. Czemu tak uciekłeś trzęsąca się kaczko? - po wyjaśnieniu oraz dodaniu na koniec odpowiedzi powoli lustrowałem go. By się przyjrzeć chłopakowi.
Zawstydził się, gdy się zawstydza, wygląda tak uroczo. Uśmiechnął, pojawił się na mojej twarzy.
- Ja nie chodzę, tak jak Yeu ze wszystkimi do łóżka. - powiedział.
- Yeu to wredna dziwka. - odezwałem się i wygodniej się ułożyłem, ziewając.
Przywiązałem do swojego nadgarstka, nadgarstek Shaina. Był to swego złoty łańcuszek. Nie jest taki łatwy do zdjęcia.
- Tym razem mi nie uciekniesz. - powiedziałem i zdjąłem zbędne ciuchy, by się wsunąć do łóżka chłopaka. - Teraz mi poczytaj wiersze. Chce je usłyszeć. Oczywiście możesz odmówić, ale wtedy no cóż, nie uciekniesz. Jedynie będę się przytulać do ciebie. - powiedziałem, przymykając oczy. Wtuliłem się w poduszkę i kątem oka spoglądałem na chłopaka. Co ma zamiar zrobić.
Chciałem się odprężyć, zamiast się dobrać do niego. Po prostu posłuchać tego, co napisał oraz pobyć w miłym towarzystwie. Chciał go poznać skoro i tak już dosyć często bywa u niego. Ma tak poza tym wygodne łóżko i może się wyśpi. Chociaż nie musi spać, jednakże zdarza się, że no musi spać. Męczy się, słońce wykańcza wampira, nawet jeśli jest wyższy czystokrwisty i ma pierścień chroniący go przed słońcem. Jednakże krew, cały czas musi ją spożywać dosyć w dużych ilościach. Oczywiście robi przerwy, ale zbyt długo bez krwi, nie jest dobry.
Shain?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz