Doskonale widziałem, że chłopak chciał jak najdłużej przedłużyć nasz spacer po mieście, byle by nie wrócić do szkoły. Widziałem że to sprawia mu przyjemność, jednak nie mogłem pozwolić by te przyjemne chwile zasłoniły mu zdrowy rozsądek. Dlatego też w połowie drogi chwyciłem go za dłoń i pociągnąłem do siebie.
- Jutro tam pójdziemy. Za godzinę zaczynasz zajęcia. - odparłem, jednak widząc smutek w jego oczach szybko dodałem. - Obiecuję.
Bardzo chciałem z nim tam iść, spędzić jeszcze więcej czasu jednak festyn nie ucieknie a on nie mógł opuścić szkoły. Dlatego też bez słowa ruszył za mną w stronę swojej szkoły. Oczywiście przez całą drogę nie puszczałem jego dłoni.
~*~
Wyciągnąłem dłonie do góry, czując znajome uczucie w mięśniach. Zbieranie i układanie broni nie należało do najprzyjemniejszych obowiązków, ale stwierdziłem, że i tak nie mam niczego do roboty. Oczywiście wszyscy byli zajęci przez co zostałem z tym sam, jednak samotność nie zawsze była taka zła. Dlatego też z chęcią zaproponowałem, że to zrobię, by wyręczyć pierwszoroczniaków, którzy wręcz już mieli dość ciągłego sprzątania zbrojowni. W końcu ile razy można to robić? Uczniowie powinni odkładać rzeczy na miejsce, a nie rzucać byle gdzie z myślą z tyłu głowy, że przecież i tak ktoś to odłoży za nich.
- Nadal tu siedzisz? - zza moich pleców nagle wyrósł jeden z profesorów, musiałem przyznać, że nawet nie słyszałem jego kroków. Damenos w końcu był mistrzem w cichym skradaniu się, dlatego też uczniom rzadko udawało się cokolwiek przed nim ukryć. Zawsze pojawiał się z nikąd, z tym swoim zimnym obliczem.
- Jeszcze trochę mi zostało. Niedługo powinienem skończyć.
Położyłem kolejną skrzynkę na półce, jednak ku mojemu zdziwieniu mężczyzna się nie ruszył. Przypatrywał mi się, nawet nie mrugając. Czy on zawsze musi być taki dziwny? Przez kilka długich chwil udawałem, że go nie widzę, jednak jego wzrok coraz bardziej wywiercał mi dziurę w plecach.
- Czy coś się stało? - zapytałem w końcu. Odstawiłem miecze na ziemię, odwracając się w jego stronę. Przez chwilę mi nie odpowiadał, przez co czułem się coraz bardziej nieswojo.
- Widziałem tutaj ucznia z Sarlok - odparł nagle, a ja poczułem jak moje ciało się spina. Pamiętałem doskonale, że nie zbyt darzył sympatią uczniów tejże szkoły, jednak nie wiedziałem, że na tyle by przyjść do mnie i porozmawiać na ten temat. Miałem tylko nadzieję, że Anien nie miał problemów przeze mnie.
Anien?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz