Następnego dnia zostałem bezceremonialnie wypchnięty z domu, by zjawić się w akademii. Nie było mnie trochę, dlatego też musiałem się zjawić na zajęciach oraz załatwić coś dla Darumy.
Od pół godziny siedziałem w bibliotece, by wszystko znaleźć, odrobić i nadrobić zaległości, które miałem. Udało mi się i po tym czasie zabrałem swoje rzeczy i te, co wypożyczyłem, by udać się do kilku miejsc w akademii. Dzisiejszy dzień miałem napięty, nie miałem czasu myśleć o czymś, bądź kimś innym. Zajęcia dobrze szły. Wszystko było w miarę dopięte i załatwione, teraz tylko znaleźć Darumę, by złożył podpis i miałbym z głowy. Mógłbym sobie posiedzieć na świeżym powietrzu z butelką dobrej krwi w dłoniach i się odprężyć.
Gdy go znalazłem, przerwałem mu, by złożył odpis. Zerknąłem po osobach, zauważyłem Ene, ale nic nie zrobiłem. Zabrałem dokumenty i odszedłem w swoją stronę. Zaniosłem papiery, odbębniłem kolejne zajęcia. Po czym ruszyłem do kafeterii, żeby odebrać swój drogocenny napój. Dostałem także coś do jedzenia. Zamiast siedzieć w środku, wyszedłem na zewnątrz, usiadłem sobie pod drzewem, by zjeść, oraz nawodnić krwią organizm. Miałem jeszcze kilka zajęć, ale nie chciało mi się na nie iść. Zresztą przecież i tak byłem na tych najistotniejszych Reszta to jakieś kpiny. Zacząłem najpierw jeść, by zjeść przygotowany posiłek, a dopiero później mogę wziąć się za pracę i obijanie się też do tego.
Ćwierkot ptaków, mnóstwo zapachów oraz driady, które przyszły, by się zamoczyć w wodzie. Bawiły się, a uczniowie się mnożyli. Siedziałem sam, gdyż nie potrzebowałem otoczki, by siedzieć. Znajomi przynieśli mi papiery, które przydadzą się do zajęć. Więc jak na ruski czas się zjawię, niech będą wdzięczni. Odetchnąłem głęboko, popijając z butelki krew. W ciągu dnia muszę kilka butelek dziennie wypijać.
Chwila wytchnienia, mogłem poobserwować innych uczniów oraz Jak Daruma zjawia się na świeżym powietrzu z wycieczką. Niektórzy się zainteresowali nowymi osobami, inni byli sceptyczni, a kolejna grupa zajmowała się sobą. Przyglądałem się im, ale też w międzyczasie mogłem zająć się książką, którą muszę przeczytać. Tutaj powinno lepiej pójść. Może tym razem nie zasnę w połowie. Zaciągnąłem się świeżym powietrzem, pachniało ono wieloma rozmaitymi zapachami. Jednakże większość z nich była bardzo przyjemna i mila. Wróciłem do swoich zajęć, by mieć je z głowy i móc dołączyć do Driad, które bawiły się, ale nie tylko one. Dziedziniec tętnił życiem, co było miłą odmianą. Może poprowadzą zajęcia na świeżym powietrzu, jednakże niektóre rasy mogą mieć problem. Niby zawsze można użyć zaklęć, artefaktów albo parasoli, są też drzewa. Jednakże ich cień nie zawsze cię ocali. Ja akurat tutaj w nim siedzę, gdyż wolę siedzieć od innych z daleka. Tak jest zdetka lepiej i wygodniej. Uśmiechnąłem się do siebie.
Ktoś rzucił na mnie cień, gdy podniosłem zirytowany głowę, zobaczyłem Ene. Lekko zdziwiony, poklepałem miejsce obok siebie. Sięgnąłem po swój napój, a jemu podałem cukierki.
- Częstuj się, są pyszne. Jak podoba ci się nasza akademia? - spytałem. Gdy już usiadł. Przesunąłem zeszyty i książki, aż otworzył się zeszyt z rysunkami. Rysuje, ale robie to w wyjątkowych sytuacjach. Mało kto wie o tym. Podobno potrafię, uchwycić coś, czego nikt nie dostrzega. Wampirze zmysły są wyostrzone, więc jest mi łatwo, jeśli to dobra wymówka jest. Lubię obserwować i tak już wychodzi.
Ena sięgnął po zeszyt, by go przejrzeć. Kątem oka zerkałem na niego, jednakże mój wzrok nie padał na nic, ani na nikogo konkretnie. Obserwowałem, to ludzi, to kwiaty, to co robią etc.. Co wpadło mi w oczy, to tam padł mój wzrok. Bez celu, bez zachwytu. Samemu można przyjemnie sobie pospacerować. Imprezy też są tutaj ciekawym pomysłem, może bale to lepsze określenie. Dla mnie to jest zabawa na innym poziomie.
Spojrzałem na bok, by zobaczyć, jak Ena przechodzi na strony z obrazami, portretami i częściami ciał. Tak jakbym robił coś dziwnego. Wolałem uniknąć, tego, by zobaczył siebie. Dlatego też przeczesałem jego piękne długie włosy i cmoknąłem go w policzek.
- Nie odpowiedziałeś na moje pytanie słonko. - rzekłem, odbierając mu szkicownik. Schowałem go na dnie torby. Będę musiał wymienić go na nowy.
Ena?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz