Wzruszyłem ramionami na jego słowa. Po czym wyciągnęłam z kieszeni wizytówkę. Kucnąłem i ułożyłem przed nim na podłodze. Podniosłem się i przechyliłem głowę.
- Przyjdź pod ten adres, gdy będziesz mieć chwilę. - powiedziałem i skierowałem się do stołu po kubeczek z krwią. Nim ruszyłem do otwartych drzwi, zahaczyłem o regały, między którymi siedział Ena. - Nie jestem pierwszym lepszym wampirem. Dowiesz się więcej, jak zjawisz się pod tym adresem. - rzekłem. Ruszyłem więc w drogę.
Schody kierowały się w dół. Prawie nie miały końca, doszedłem do jakiegoś dziwnego miejsca, po czym jakimś dziwnym cudem popijając swoja krew z kubeczka, udało mi się wydostać na zewnątrz. Użyłem szybkości wampira, by udać się do domu. Oczywiście czekała na mnie matka. Dziwnie, że ogóle była. Dziwniejsze było to, że obok niej była babcia. Która na ogół zazwyczaj pozostaje w miejscu, z którego się nie rusza, tym razem było jednak inaczej.
- Piłeś krew demona prawda. - słowa matki, nie były pytaniem, a bardziej oskarżeniem.
- Mówiliście, że jest specjalna, ale po jej wypiciu nie czuje niczego specjalnego. Może jej smak na początku był nietypowy. Jednakże jak krew to krew, bez różnicy. - powiedziałem w kierunku babci. Matki nie ma, a jak już jest, to mnie obwinia, za co jej się podoba.
- Krew czystokrwistych demonów, jest specjalna dla młodych wampirów. Uzależnia ich, jednakże dla czystokrwistych wyższych wampirów... Działa na każdego zupełnie inaczej. Czasem odbyć rytuał, innym razem wypić więcej albo też pójść do łóżka z takim osobnikiem. - powiedziała, po czym skierowała swe słowa do córki, a mojej matki.
Nie przerywając im, ruszyłem do swojej sypialni. Odświeżyłem się, przebrałem po czym, swe kroki skierowałem na pobliski wysoki budynek. Gzyms, na którym stałem był teraz najlepszy. Do momentu, w którym zaczęło padać. Odetchnąłem i zamknąłem oczy, chcąc polecieć do przodu. Zostałem jednak zatrzymany, przez tajemniczego demonicznego lokatora, który zabrał mnie do swojego pokoju.
***
Obudziłem się w swoim pokoju, obok mnie było pusto. Nie do końca pamiętam, co się wydarzyło wczoraj na gzymsie, jednakże to nie było w tej chwili takie ważne. Nie miałem chęci ruszać się dziś z łóżka, dlatego też w nim zostałem. Jasno było w pokoju, dlatego też "Pan Miaukot", pojawił się w moim pokoju. Jest to mutant i pupil/maskotka jednego z lokatorów. Często wpada niespodziewanie do mojego pokoju i spędza ze mną czas. Dlatego też, gdy przyniósł mi księgę, której ostatnio szukałem. Mogłem w końcu ją sprawdzić oraz głaskać puchate futerko zwierzaka. Ułożyłem się w wygodnej pozycji, po czym wciągnąłem się w czytanie. W pewnym momencie usnąłem. Nie wiem, czy to przez zmęczenie, czy też coś innego.
Obudził mnie hałas, który wydobywał się z parteru. Wstałem, udało mi się jakoś ogarnąć, po czym ruszyłem, zobaczyć co się dzieje, tam na dole. Gdy schodziłem po schodach, mignęła mi śnieżnobiała postać. Czułem zapach, matki, Banshee oraz kogoś jeszcze. Jego zapach był duszący. Gdy tylko zszedłem ze schodów, zobaczyłem, jak Alara wychodzi, trzaskając drzwiami. Babcia rozmawiała z Eną. Banshee i drugi gość najwidoczniej się nie polubili. Gdy lokator mnie zauważył, podszedł po czym, wręczył mi fiolkę. Tym samym osoba skierowała się do swojego pokoju. Gość drugi zjawił się przede mną. Przeszły mnie dreszcze dlatego czym prędzej wyminąłem daną istotę i pognałem do babci. Stworzenie stanęło obok chłopaka, a ja za babcią. Zagrodziła mu drogę, po czym nakazała mi usiąść. Podałem jej fiolkę, po czym usiadłem.
Obserwowałem, o czym rozmawiają, po czym została podana mi herbata.
- Twój towarzysz, nie może skrzywdzić Hyo. Nawet jeśli pił twoją krew. Nie jest pierwszym lepszym wampirem. Jednakże będziesz musiał tutaj zostać przez kilka dni. Ze względu na to, co zrobiłeś. Nawet jeśli Hyo nie potrzebuje pić twojej krwi, to i tak musisz mu ją dawać. - powiedziała babcia. Nie mogłem usłyszeć odpowiedzi, bo wyplułem herbatę, którą piłem.
Babcia była zła, jednakże tylko spojrzała na mnie i pogładziła mnie po głowie. Ułożyłem się wygodniej, by zacząć medytować. Nie wiedziałem oraz nie rozumiałem po co, oraz co dokładnie się tu wydarzyło.
Nie wiem, ile czasu minęło jednakże, gdy otworzyłem oczy, byłem sam na sam z Eną. Westchnąłem, tym samym zwrócił swoją uwagę na mnie. - Co cię tu sprowadza oraz o co tu chodzi? Kim była ta istota, obok ciebie oraz o czym rozmawiałeś z moją babcią? - zadawałem mu pytania, mimo iż wcześniej słyszałem słowa babci. Miałem to gdzieś. Dlatego też wyciągnąłem torebkę z krwią i piłem, by nawodnić organizm.
Ena?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz