Gdy pisałem spokojnie swoje wiersze, wyczułem kogoś zapach. Pachniał moją siostrą, chodź wątpiłem że to ona. Nagle zauważyłem, że to Hyo, położył swoją głowę na moich kolanach. Sparaliżowało mnie jego zachowanie po same czubki uszów.
- Co tu robisz Shain ? - spytał, gdy zabrał mi zeszyt bardzo się zawstydziłem - Wiersze piszesz. Przeczytaj mi je - dodał. Nie wiedziałem co robić, byłem strasznie zawstydzony. Na moich policzkach powstały rumieńce. Na szczęście ten efekt przerwała jego wypowiedź.
- Shain zjemy coś? - spytał Hyo.
Ja nie wiedząc co powiedzieć, przełknąłem tylko ślinkę. Miałem nadzieje, że nie chodzi mu o mnie.
- Znam fajne knajpy, ale zależy co lubisz jeść - odparł sucho. Nie wiedziałem, czy na pewno iść z nim coś zjeść. Może zdołam wymigać się z tego?
- Nie jestem głodny - musiałem skłamać, ale bałem się co zrobi i czy nie zabierze mnie gdzieś, gdzie to ja będę obiadem.
- To co ty na to by pójść do łóżka? - jego kąciki ust lekko się podniosły. Gdy to usłyszałem szybko wstałem na równe nogi.
- Przykro mi, ale chyba już pora na mnie - odparłem i wyrwałem mu z ręki zeszyt.
Gdy chciałem już odejść ten mnie złapał za rękę. Nie chciał puścić gdy lekko szarpałem. Podszedł od tyłu i szepnął mi do ucha.
- Zaprowadzę cię do przyjemnego miejsca - odparł.
Jego oddech był tak blisko, że muskał moją szyję. Byłem przerażony strasznie, strach opanował moje ciało. Wypuścił moją rękę i stanął przede mną. Nie patrzyłem mu w oczy. Bałem się strasznie w nie spojrzeć. Moja moc dała o sobie znak, powoli zacząłem znikać. Gdy zauważyłem, że się rozgląda wiedziałem, że jestem niewidzialny. Jak dobrze raz w życiu przydała się moc. Użyłem swojej zwinności i szybko, lecz uważnie by nie nadepnąć na gałązkę uciekłem najszybciej jak mogłem do akademika. Wszedłem do swojego pokoju i zamknąłem za sobą drzwi. Moje serce waliło jak diabli. Odłożyłem torbę i padłem na łóżko. Bałem się jak diabli, muszę unikać Hyo.
Hyo?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz