- Znikanie ci nie pomoże, gdyż wciąż jesteś związany. - mruknąłem i się przeciągnąłem. - Czemu Yeu się nad tobą tak znęcą. Ma jakiś powód, czy robi to, bo nad nim się znęcano czy też jest inny powód? - zadałem mu te pytania. Po czym trzymałem w palcach, kluczyk do jego uwolnienia się, musiał jedynie go wziąć.
- Weź, jak chcesz. - rzekłem, ziewając po czym, przeciągnąłem się, a do pokoju wpadł zaspany i zapłakany ośmiolatek. Spojrzałem na chłopca, po czym wyciągnąłem do niego swą dłoń, by podszedł do mnie. Posłałem mu uśmiech. Trzymałem kluczyk, po czym wziąłem chłopca na łóżko, ułożył się między nami.
- Gdzie Shain? - spytał swoim słodkim głosem. Wytarłem mu łezki i pogłaskałem po głowie, nie zważając na to, czy zbyt mocno pociągnąłem za rękę niewidzialnego chłopaka.
- Bawi się w chowanego. - rzekłem. - Śnił ci się koszmar Sho? - spytałem, kierując swoje pytanie do małego chłopaka.
Ten kiwnął głową, na co go przytuliłem do siebie i wziąłem go pod kołdrę, by spał wraz z nami.
- Opowiesz mi bajkę? - spytał. Uśmiechnąłem się, co trwało chwilę, by mój cel wiedział, że to on się teraz ujawni.
- Może niech Shain opowie, zna wiele bajek. Nawet opowiadał, że stworzył zbiór bajek specjalnie dla ciebie. - rzekłem. Skoro tak pogrywa, to niech teraz opowiada swą bajkę. Milczał przez dłuższą chwilę, aż w końcu się pojawił i zaczął opowiadać. Wygodnie się ułożyłem wraz z Sho, byśmy mogli wysłuchać bajeczki.
***
Obudził mnie Sho. Siedział uśmiechnięty, a gdy moje oczy przyzwyczajały się do dnia, mogłem ujrzeć, że chłopaka nie było w pokoju. Pewnie uciekł, skoro uwolnił swoją dłoń. Usiadłem na łóżku wygodnie i zacząłem się z nim bawić. Nie mam rodzeństwa, więc lubię tu przychodzić, taki pełny dom. Cała rodzina. Z dorosłymi dogaduje się całkiem nieźle, chociaż bywają chwilę, gdy są sceptycznie nastawienie. Jednakże może to przez problemy, które są powodowane przez dzieciaki, albo przez Yeu. Chociaż są takie momenty, gdy ten gbur, pokazuje też mniej gburowatą stronę siebie. Jestem ciekawy powodu, czemu jest taki. Niby przez ten czas co sypialiśmy, że sobą to nie obchodziło nas nic poza sobą. Przychodziłem spędzać z nim czas albo umawialiśmy się na numerek. Niby miał być jednorazowy, ale wyszło z tego coś w rodzaju romansu. Teraz go nie ma, a ten mnie ignoruje, gdyż mam Lumine albo Shaina do tego, co chce. Choć sypianie z Yeu jest dosyć przyjemne, to mogę znaleźć sobie nowy obiekt do sypiania.
Wstałem z łóżka, by pójść wziąć prysznic. Młody najwyraźniej był samotny i nie chciał być sam. Dlatego też nie widziałem w tym niczego złego, by wziąć kąpiel razem. Skoro i tak już, nikogo nie ma, to skorzystam z tego.
Do łazienki wpadł Shain, właśnie okryłem się ręcznikiem. Chłopak zarumienił się i się odwrócił, chcąc wyjść.
- Już wychodzimy, łazienka jest twoja. - powiedziałem. Wziąłem chłopca na ręce, który się wytarł. Shain już chciał coś powiedzieć, ale pojawił się ho, dlatego też już mieliśmy wychodzić, gdy on zabrał młodego. Westchnąłem i ruszyłem wziąć sobie bieliznę od Yeu, gdyż miałem tam swoją szufladę. Jego nie było w pokoju, za to dostrzegłem jakiś biustonosz, oraz jakieś zabawki. Miałem je gdzieś, skoro chce się zabawiać z kimś, mnie to nie obchodzi. Przyszedłem jedynie po bokserki, które były w mojej szufladzie. Moje kroki skierowałem do łazienki, by odłożyć ręcznik i ubrać na siebie, wzięte wcześniej bokserki. Po ich ubraniu zająłem się włosami. Gdyż to one tu mają wiele do życzenia. Sięgają mi do ramion, spływają jak fale. Wiąże je, gdyż jest tak wygodniej, dokładam wsuwki, gdyż kosmyki nie chcą się razem trzymać, oraz przykleiłem nowy plasterek na nos. Jest coś na nim, czego nie chce pokazać, więc to zasłaniam. Wyjście z łazienki i ogarnięcie się w pokoju zajęło chwilę dłużej. Shain wrócił do pokoju, w momencie, gdy już byłem ubrany, nie zwracając na niego większej uwagi, jednakże on zwrócił.
- Nie ruszaj Sho. - warknął. Zerknąłem na jego odbicie w lustrze, nastroszył się, gotowy do ataku. Zaśmiałem się tylko i spojrzałem na niego chłodno.
- Sho przyszedł, ty zniknąłeś. Lubi mnie co poradzisz. Teraz idę na śniadanie. Nadal czekam na odpowiedź. - po chwili znalazłem się przed nim, dosyć blisko dodając. - Jeśli nie odpowiesz, to zobaczymy jak długo, wytrzymasz bez zająknięcia się mały. - Może troszkę za ostro chwyciłem go za tyłek, ściskając go. Speszył się chłopak, a jego policzki poczerwieniały. Uśmiech triumfu się pojawił, a ja wyszedłem z jego pokoju, puszczając go. Skierowałem swe kroki, by zjeść z miłą rodzinką śniadanie. Skoro i tak tu czasem nocuje to, czemu miałbym iść o pustym żołądku, skoro mogę zjeść i pogawędzić z dorosłymi.
Shain?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz