Miałem dziwny sen. Byłem w pięknych górach, stojąc jako lis na pięknej polanie. Wokoło mnie był las a na niebie piękne chmury o różowym kolorze. Wiatr muskał moje futro a ja stałem i wpatrywałem się wprost przed siebie. Nagle zacząłem słyszeć głosy. To na pewno on? Ma silną aurę musi być to on!
Zacząłem rozglądać się wokoło siebie szukając kogoś, kto mówi, niestety nie znalazłem nikogo.
Poczułem nagle jak ziemia się trzęsie. Nagle przede mną ukazał się duch lisa o ośmiu ogonach. Był on mojego wzrostu jako lis czyli około 2 metry. Patrzył na mnie uważnie. Wyczułem od niego silną aurę, silniejszą od mojej. Lis zaczął okrążać mnie przypatrując się mi uważnie. Ponownie stanął przede mną i tylko się uśmiechnął. Ruszył w stronę lasu. Czułem potrzebę pójścia za nim, znalezieniem go i zadaniu mu pytań. Ruszyłem za nim, lecz straciłem go z pola widzenia. Znów zacząłem słyszeć te słowa... Starałem się nimi nie przejmować. Gdy zauważyłem znajomą kitę ruszyłem biegiem w jego stronę, lecz on znów jakimś trafem znikł. Głosy stawały się głośniejsze w mojej głowie. To on jest strażnikiem! Jest niesamowity! Czy zdoła zastąpić poprzedniego? Jego aura jest przecież nie wystarczająca.
Zatrzymałem się i skuliłem. Złapałem łapami za głowę.
***
Obudziłem się ze snu, szybko dysząc oraz cały oblany potem. Koło mnie budziła się driada. Uspokoiłem się i spojrzałem na nią uważnie. Wtedy zauważyłem mała rankę na niej kolanie. Lekko przyłożyłem tam dłoń i uleczyłem miejsce. Podziękowała mi jeszcze lekko zaspana. Wtedy rozejrzałem się, gdzie byłem. Był to swego rodzaju kokon. Wyszedłem z niego i wtedy mogłem dostrzec siedzącego pod drzewem Hyo. Driada podbiegła do niego i zaczęła płakać.
- Przepraszam nie zdobyłam go - odpowiedziała.
- Nic się nie stało mała- odparł i pocieszał ją.
Nie wiedziałem o co im chodzi. Nie miałem zamiaru się wtrącać w nieswoje sprawy. Podszedłem do źródła wody i wziąłem trochę na rękę. Napiłem się i spojrzałem w wodę. Pływały tam przepiękne rybki i inne stworzenia. Inni by powiedzieli, że są tam same ryby, lecz nie ja. Wyczuwałem najmniejszą aurę. Aurę posiada każde stworzenie, które żyje na tej planecie, nawet robaczki, przez co nie mogę wiedzieć czy to robak czy to może jakieś inne stworzenie. Wsadziłem rękę do wody i zauważyłem jak ryba podpływa. Była to ryba Koi. Naprawdę pięknymi rybami były. Nagle usłyszałem, kroki.
- Musimy ją zaprowadzić do innych Driad - odparł Hyo.
Wyjąłem rękę z wody i dotknąłem nią swojego policzka. Zamknąłem na chwilę oczy i wstałem. Kiwnąłem głową na znak zgody. Driada prowadziła nas do swoich przyjaciółek. Od razu gdy zobaczyły zagubioną podbiegły do niej i zaczęły ją ściskać. Mała, stała się normalną. Driady spojrzały na Hyo i podarowały mu kwiat, który był tęczowy. Bardzo ładnie błyszczał. Chodź nie wiedziałem czemu dają mu kwiat, czułem że powinien on być na swoim miejscu w ziemi.
- Wybacz, że nie mamy obu - odparła jedna z Driad.
- Nic nie szkodzi, sam kwiat jest niebezpieczny, ważne, że nic wam się nie stało - odparł chłopak.
Jedna z driad podbiegła do mnie i pociągnęła mnie do ich grupki.
- On może przecież - odparła.
- Jego aura jest zbyt słaba by to zrobił - odparła druga driada.
- Ale co zrobił - zapytałem się zmieszany, nie wiedząc o co chodzi.
- Potrzebujemy rzadkiego kwiatu, który jest czarny, a jego biały pyłek, który się unosi jest bardzo niebezpieczny i może zabić - odparła.
- Aeflus.. - powiedziałem cicho.
- Znasz jego nazwę ? - spytała Driada
- Tak babka mnie uczyła o wszystkich roślinach nawet tych rzadkich i niebezpiecznych - odparłem.
Nie wiedziałem, po co Hyo kwiat, lecz zrobię to dla Driad.
- Spróbuje, go stworzyć - odparłem i znalazłem jakieś wolne miejsce by usiąść na kamieniu.
- To dla ciebie zbyt niebezpieczne jeszcze nie uwolniłeś swojej całej aury - odpowiedziała.
Nie wiedziałem o co jej chodzi, ale i tak spróbowałem. Wyciągnąłem ręce przed siebie, i skupiłem cała swoją moc jak i aurę na jednym miejscu. Promień przypominający światło padł na trawę z której pomału zaczęła kiełkować roślina. Gdy rozkwitła, przestałem używać magii.
- Jakoś udało się - odparłem, lekko dysząc jakbym przebiegł maraton.
Po minach driad nie były by tego takie pewne. Wstałem i nagle świat zakręcił mi się. Jedyne co pamiętam, to Driady łapiące mnie.
Hyo?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz