Nie byłem przekonany wobec postanowień Shain'a. Moim zdaniem chłopak powinien opowiedzieć komuś o swoich problemach. Przemilczenie ich nie sprawi, że znikną. Nie mogłem jednak wpłynąć na jego decyzję. Sam miał władzę nad swoim życiem. Wszystko robi świadomie. Chociaż ranił sam siebie, jeśli odrzucił chęć pomocy, nie potrafiłem zrobić nic więcej. Zmuszanie go nie przyniesie żadnych pozytywnych efektów. Miałem nadzieję, że Shain w końcu jednak przejrzy na oczy.
Kolejny dzień zapowiadał się całkiem przyjemnie. Udałem się na zajęcia. Wszystkie lekcje minęły niezwykle szybko. Dzisiejszy grafik opierał się głównie na przedmiotach pamięciowych. Wszelkiego rodzaju historie walk, nauki języków czy inne tego typu sprawy. Osobiście zdecydowanie bardziej przepadałem za treningami, wymagającymi użycia broni. Z tego powodu po lekcjach obiecałem sobie przypomnienie szermierki. Dawno nie poświęcałem wystarczającej ilości czasu na doskonalenie sztuki miecza. Musiałem to nadrobić.
Po zajęciach od razu skierowałem się w stronę placu położonego za akademią. Aby się tam dostać musiałem pokonać gęstsze zarośla, przez którą przebijała się wąska ścieżka. Aż dziwne, że była tak zarośnięta, skoro wielu uczniów dziennie ją pokonywało.
W czasie drogi usłyszałem szelest liści. Zatrzymałem się, nasłuchując dźwięku. Wyczułem znajomy zapach.
- Shain? - zapytałem, odwracając się w kierunku, gdzie woń stawała się najsilniejsza. Chłopak nieśmiało wszedł z zarośli.
- Szybko mnie odkryłeś... - powiedział lekko zmieszany. Wydawało się, że nagłe nakrycie go na ponownym obserwowaniu musiało go zbić z tropu.
- Intuicja - wyjaśniłem, lekko się uśmiechając. - Co cię tu sprowadza?
- Chciałem ci podziękować za wczoraj. - Głos chłopaka brzmiał cicho. Odwrócił wzrok, jakby bał się powstrzymać moje spojrzenie. Przyznam, że pojawienie się Shain'a, tylko po to, by wyrazić swoją wdzięczność było miłe. Ale też niepotrzebne. Nie wymagałem od nikogo podziękowań. Moja pomoc zawsze była bez oczekiwanie nagrody. Wszystko robiłem dobrowolnie.
- Mam coś dla ciebie - zaczął nieśmiało, podając mi niewielkie pudełeczko. Spojrzałem niepewnie w stronę przedmiotu.
- Naprawę nie jesteś mi nic winny, nie musiałeś... - zająknąłem się. Nie mogłem przyjąć żadnego prezentu. Mimo tego, chłopak otworzył paczuszkę, w której znajdowała się delikatna bransoletka.
- Spędziłem wczoraj dużo czas, aby ją zrobić - powiedział cicho. - Byłoby mi naprawdę miło, gdybyś ją wziął...
Obdarzyłem chłopaka łagodnym uśmiechem. Wziąłem w palce błyszczący przedmiot i założyłem na nadgarstek. Była naprawdę piękna.
- Dziękuję, masz talent. - Kiwnąłem lekko głową do Shain'a, którego oczy zalśniły. - Prezentuje się naprawdę wspaniale.
Chłopak widocznie rozpromienił się.
- Gdzie aktualnie idziesz? - zapytał, spoglądając na zarośniętą ścieżkę.
- Idę potrenować. Chcesz mi towarzyszyć?
Shain?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz