Zaśmiałem się, ale objąłem chłopaka, w razie czego, gdyby się ponownie wystraszył. Zabawny widok, ale na razie poszukać Driady, potem można się pobawić i pośmiać.
- Lepiej się nie ruszaj. Wypatruj driady. - powiedziałem, używanie szybkości, było czymś naturalnym. Nawet trzymając na rękach chłopaka, to nie był żaden ciężar, który mógłby mnie spowolnić. Kilka razy zdarzało mi się uciekać, z dwójką dzieci na rękach, by oddać ich rodzicom. Gubiły się albo też ktoś starał się je porwać. Dlatego też płynne ruchy oraz nagłe zatrzymanie z mojej strony, było czymś, co lekko mną wstrząsnęło.
Krew driad, miał specyficzny zapach. Dlatego też udałem się z Shainem do jaskini. Ukrywała się tam driada, a dokładniej małą dziewczynką. Odstawiłem chłopaka, Ustawiając małe ogniki, by było światło, oraz by sprawdzić, co tu zaszło.
- Zmieniłaś się, przez atak. - powiedziałem do driady. Jedynie kiwnęła głową. Najwyraźniej była przerażona. Coś musiało ją nieźle przerazić. Dlatego też wziąłem ją na ręce, by móc usiąść naprzeciwko Shaina i móc mieć widok na wyjście.
- Jeśli boisz się robaków, możesz się przytulić. - rzekłem do chłopaka.
- Zgoda. - niechętny był. Nie miałem chęci na przekomarzanie się, ważniejsza była zmniejszona driada, która chciała wrócić do swoich. Jednakże nie było teraz takiej możliwości.
- Jeśli jesteś niechętny to siedź tam. - powiedziałem. Nie zwracałem uwagi na chłopaka, tylko skupiłem się na zmniejszonej Driadzie. Ciekawiło mnie, co się z nią stało, jednakże ta się przytuliła. W końcu przestała drżeć, więc pogłaskałem ją po głowie, by była spokojna. Mogła też się sama nie zapuszczać, jednakże to też moja wina. Najwyraźniej szukała jednego kwiatu, który chciałem, ale go nie miały teraz.
Chciał być chłodny, ale po prostu nie mógł zostawić na pastwę robaków biedaka Shaina, Odetchnąłem i poprzez pożyczoną moc driady, mogłem przyciągnąć do siebie chłopaka. Przytuliłem go, by otoczyć go i osłonić go przed robakami. Ja jestem martwy, to mnie unikają. Mój zapach je odstrasza. Ułożyłem driadę obok chłopaka. Wstałem, otrzepałem się z brudu, by wyjrzeć z jaskini, trzymałem blisko kokon, nie był zamknięty, ale też na tyle bezpieczny, że chłopak i dziewczyna mogli odpocząć.
- Będzie trzeba znaleźć inną drogę albo zaczekać do wschodu słońca. - powiedziałem. Gdy się spojrzałem za siebie, oboje spali. Ułożyłem kokon obok siebie, zamykając go. Bawiłem się ognikami zrobionymi z ognia, nie mając nic innego do roboty. Nawodniłem się krwią oraz starałem się zrozumieć kilka faktów.
***
Nim się obudzili, wyszedłem na zwiad, by sprawdzić, czy znajduje się coś, bądź ktoś koło jaskini. Nikogo takiego nie było. Choć dziwny zapach unosi się w powietrzu. Dlatego też wróciłem i zabrałem chłopaka i driadę z jaskini. Znalazłem nieopodal łąkę ze źródłem wody. Ułożyłem ich wśród kwiatów, a sam usiadłem w cieniu pod drzewem, opierając się i popijając kolejną dawkę krwi. Czekałem aż się obudzą, może w tym wszystkim driada wróci do swojej postaci. Jednakże chyba tak się nie stanie.
Shain?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz