Kiedy już i tak ledwo wydusiłem z siebie co miałem wydusić, odszedłem od mężczyzny, chcąc jak najszybciej wrócić do swojego pokoju i nie robić kłopotów. Jednak zobaczyłem, że ten z jakichś przyczyn idzie ze mną.
- Jeśli nikomu nie powiesz, co się tutaj wydarzyło, możesz dołączyć do naszej paczki. Zostanę twoim przyjacielem. - powiedział, a ja odwróciłem głowę w jego stronę zdziwiony. Trochę bałem się cokolwiek odpowiedzieć, więc mruknąłem cokolwiek pod nosem, mając nadzieję, że uzna to za jakąkolwiek odpowiedź. Jednak to najwyraźniej nie podziałało. - Więc jak? - ponaglił mnie, a ja szybko musiałem przeanalizować mój wybór. Finalnie postanowiłem się zgodzić, w obawie, że skończę tak samo (albo nawet gorzej).
- Okej. - odpowiedziałem krótko, licząc, że da mi spokój, jednak ten cały czas podążał obok mnie.
- Jestem Rowan. - ponownie uśmiechnął się, ukazując swoje śnieżnobiałe zęby. Teraz byłbym prawie pewien, że jest wampirem, gdyby nie jego dosyć ciemna karnacja. Co nie zmienia faktu, że miał całkiem ponętny uśmiech. A ja i tak się go bałem.
- Anien. - odpowiedziałem, również delikatnie się uśmiechając.
- Przyszedłbyś pod Ardem, jakoś wieczorem, albo nawet jak się ściemni? - zapytał, a ja znowu nie wiedziałem co odpowiedzieć. Przecież tam mogło stać się wszystko, a jednak dalej bałem się odmówić.
- Dobrze, przyjdę. - powiedziałem niepewnie, coraz bardziej chcąc się ulotnić.
- Super. Do zobaczenia. - machnął ręką i poszedł w swoją stronę. Odetchnąłem z ulgą i wróciłem do swojego pokoju. Nie zwracając uwagi na moje współlokatorki wszedłem do łóżka i postanowiłem uciąć sobie drzemkę, w końcu, skoro miałem przyjść po zmroku, nie wiedziałem, ile będę zmuszony tam siedzieć.
***
Obudziłem się, kiedy było już ciemno. Zastanawiałem się, jakim cudem przespałem aż tyle, ale postanowiłem porzucić rozmyślanie na ten temat i się ogarnąć. Jakby nie patrzeć, nie pójdę tam wyglądając jak siedem nieszczęść, mimo wszystko. Przebrałem się z mundurku w bluzę i jeansy, ponownie postanowiłem uczesać włosy, które poplątały się we wszystkie możliwe sposoby podczas mojego snu. Znowu naszło mnie na myślenie i rozważanie, tym razem na temat tego, dlaczego tak się stroję. Znaczy, przebranie się z mundurka było rzeczą oczywistą, nie uśmiechało mi się w nim paradować. Ale czemu muszę wyglądać super? Nie wiem. Często tak mam, więc może po prostu mi się zdaje, że to wzięło się tak nagle, znikąd wręcz. Kiedy uznałem, że już wyglądam przyzwoicie, wyszedłem z łazienki i opuściłem pokój. Raczej mi się nie spieszyło, chociaż z drugiej strony nie chciałem tam być później niż on, w obawie o własny tyłek. Przybrałem więc tempo pomiędzy wolnym a szybkim i udałem się w wyznaczone miejsce spotkania, pod Ardem. Zastanawiałem się, czy w ogóle wypuszczą mnie poza mury akademii, ale nikt nie zwrócił na mnie po prostu większej uwagi. Teraz jakoś zwolniłem kroku, rozmyślając, czy aby na pewno tam iść. Byłem jełopem, zgadzając się na tą propozycję. Ale teraz chyba już nie było odwrotu. Tylko pogorszyłbym swoją sytuację, nie przychodząc, podczas gdy obiecałem, że się tam pojawię. Kilka metrów od muru zauważyłem już Rowana i kilku innych mężczyzn. Niepewnie do nich podszedłem, zachowując dystans. Nie zbyt daleki, więc powinno być okej.
- Jestem. - powiedziałem cicho i niepewnie. - Dlaczego miałem tu przyjść? - zwróciłem się do mężczyzny, z którym już wcześniej miałem przyjemność rozmawiać, chociaż to chyba źle dobrane słowo.
Rowan? Nie jestem z tego zadowolona, ale wena mnie opuściła :c
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz