- Mamo! Nix upuścił moje ukochane śniadanie! - rozległ się krzyk po mieszkaniu. Po chwili zorientowałam się, że mocno uderzył głową o stół. Przestraszyłam się, że coś może być nie tak.
- Nic Ci nie jest? - zapytałam, jednakże nagle przybiegła mama do pomieszczenia i chłopak nie zdążył mi odpowiedzieć. Przecząco pokiwał głową. Jednak ja wiedziałam, że musiało mu się coś stać.
- Beverly zobacz jak wygląda Twoja sukienka! Cała w bitej śmietanie. - po tych słowach spojrzałam na siebie i wylizałam co zostało na odzieży.
- Nix przynieś z szafy w pokoju siostry granatową spódnicę i koronkową koszulę. - odparła mama i starała się opanować emocje. Brat szybko skierował się w wyznaczone miejsce, żeby nie słuchać zażaleń i zniknął za drzwiami. Gdy wrócił, kobieta mnie przebrała, poprawiła fryzurę, dała mi jakieś dodatki do stroju. Zastanawiałam się, dlaczego mnie tak szykuje. Zazdrościłam Nix'owi, że jest taki odpowiedzialny i samowystarczalny. Przecież zrobił mi gofry! Ja nie potrafiłabym. Mógł sam się przebrać, zrobić własne śniadanie, a ja miałam wszystko podstawiane pod nos.
- Nix pokaż mi swoją głowę - odeszła ode mnie mama. - Przyłóż sobie lód z zamrażarki i uważaj!
Brat natychmiast skierował się do kuchni, a ja już nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Siedziałam bezczynnie na krzesełku w salonie czekając na dalsze rozkazy. Przecież skoro idę do szkoły - też jestem już duża. Na tyle, że powinnam umieć robić gofry.
- Muszę poprosić kiedyś brata, żeby mnie nauczył - pomyślałam.
Teraz mama się szykowała. Była mocno zamieszana od samego poranka. Chociaż przynajmniej mam tak piękną fryzurę!
- Dzieci! Za dziesięć minut wychodzimy! - usłyszałam krzyki z przedpokoju. Trochę się stresowałam, a przy okazji Nix wchodził do pokoju.
- Jak jest w szkole? - zapytałam.
- Sam nie wiem. - oznajmił i przysiadł niedaleko mnie.
- Jak możesz nie wiedzieć? Przecież idziesz do trzeciej klasy! - powiedziałam i zaczęłam samoistnie gestykulować rękoma.
- Dowiesz się w swoim czasie jak to wszystko wygląda - odparł Nix i machnął obojętnie ręką.
- Nix, Beverly! Zakładamy buty, kurtki i wychodzimy! - dobijała się mama z przedpokoju i zakłóciła rozmowę z bratem.
Wyszliśmy, ubraliśmy się i byliśmy gotowi do wyjścia. Czułam się bardzo nieswojo i denerwowałam się przed samym rozpoczęciem. Pomijając ten fakt, wyglądałam jak prawdziwa księżniczka! Szkoda, że rodzice nie pozwalają mi się tak ubierać codziennie. Nix'owi chyba było obojętne jak wyglądał, wręcz nie podobało mu się to co nosił obecnie.
Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w drogę. Siedziałam na swoim foteliku z tyłu razem z bratem, a mama prowadziła. Nie byliśmy raczej spóźnieni, a przynajmniej tak mi się wydawało.
Po niedługiej drodze dotarliśmy na miejsce. Moim małym oczom ukazał się wielki szary budynek. Przytłoczyła mnie sama jego wielkość, aczkolwiek wiedziałam, że w razie potrzeby mogę polegać na bracie.
Mama najwidoczniej zauważyła wychowawczynię Nix'a i szybko nas tam zaprowadziła. Oddała go w ręce nauczycielki i poszła szukać mojej klasy. Duża ilość ludzi, wielki chaos tylko zniechęciły mnie do tego miejsca. Bałam się, że zaraz zgubię mamę i popłaczę na środku tego długiego korytarza. Dostrzegłyśmy napis "klasa pierwsza A". Nim się obejrzałam, byłyśmy koło niego. Przede mną stał wysoki mężczyzna z brodą. Najwidoczniej był to mój wychowawca. Odrzucił mnie swoim wyglądem. Rozejrzałam się i widziałam dużą ilość rówieśników. Żaden chłopak jak na razie nie spełniał moich oczekiwań, aby zostać przyszłym kandydatem na męża. Potem przyjrzałam się dziewczynkom. Byłam zbyt wstydliwa, żeby podejść i porozmawiać przed apelem, więc wtuliłam się w nogę mamy i patrzyłam na rozwój sytuacji. Nagle zostawiła mnie i poszła - jak powiedziała - na salę gimnastyczną. Czułam się osamotniona w tym wszystkim. Zastanawiałam się, co robi Nix. Nie wiedziałam w którą stronę uciekać, jakby było to konieczne. Po rozmyślaniach stanęłam przy wychowawcy i oczekiwałam powrotu rodzica.
Po chwili ów mężczyzna zaczął ustawiać nas w pary i skierowaliśmy się ku sali. Połączył mnie z jakimś chłopakiem i kazał nam złapać się za ręce. Już mi się to nie podobało. Niechętnie szłam na miejsce. W między czasie dostrzegłam moją mamę robiącą mi zdjęcia. Szukałam wzrokiem Nix'a, ale nie mogłam go znaleźć. Oby szybko się tu zjawił.
Stanęliśmy w wyznaczonym dla nas miejscu tak jak reszta klas. Widziałam wychowawczynię mojego brata, więc byłam prawie pewna, że on też tam jest. Trochę mi ulżyło.
Ukazała nam się starsza kobieta, która była dyrektorką podstawówki. Przekazała nam parę cennych informacji, ale nie wiele z tego pamiętam. Bawiłam się w tedy moją różową spinką. Wyszli na środek sali inni nauczyciele, w tym mój wychowawca. Dalej nie wiedziałam zbytnio dlaczego tak się dzieje. Wszystko było dla mnie czymś nowym.
Po całej ceremonii rozpoczęcia roku szkolnego poszliśmy do sal lekcyjnych. Znowu musiałam iść w parze z tym obleśnym chłopakiem. Chciałam się jak najszybciej ulotnić, przebrać z tych eleganckich ubrań i bawić na świeżym powietrzu. Po paru minutach ujrzałam mamę w drzwiach. Później ten mężczyzna coś mówił, tłumaczył, sama nie wiem. Oprócz tego, że go nie słuchałam to jeszcze nie rozumiałam.
Ożywiłam się na słowa " To tyle na teraz. Do zobaczenia jutro. ". Wszyscy zaczęli wychodzić z klasy. Ciągnęłam mamę za rękaw, żebyśmy zrobiły to również my.
Dostrzegłam na długim korytarzu Nix'a, więc podbiegłam.
- To co, może pojedziemy na lody? - zapytała mama. Nic nie odpowiedzieliśmy, tylko kierowaliśmy się ku drzwiom wyjściowym na znak, że chętnie. Lodów sobie nigdy nie odmówię tak samo jak gofrów.
Gdy zapieliśmy pasy w samochodzie, wiedziałam, że uwolniłam się z tego cyrku. Boje się tam wracać jutro rano, że się nie odnajdę i będę samotna. Dobrze, że mam brata w trzeciej klasie. On na pewno mi doradzi!
Widziałam zza okna naszą ulubioną lodziarnię i zaczęłam rozmyślać jaki smak wybiorę.
Wyszliśmy z pojazdu, a gdy znaleźliśmy się w budynku, podbiegłam do wielkiej lady. Zastanawiałam się nad wiśniowymi, a waniliowymi lodami. Rozważałam też czekoladowe, ale Nix je wybrał. Na sam koniec postawiłam na pistacjowe.
Usiedliśmy przy stoliku i zaczęliśmy konwersację z mamą.
- Jak wam się podobało rozpoczęcie? - zapytała.
- Jest w porządku. - odparł Nix i oblizał usta po deserze.
Później rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym, aż skończyliśmy jeść i wróciliśmy do domu.
Pierwsze co zrobiłam po wejściu to wbiegłam do pokoju i przebrałam się. Założyłam wygodną koszulkę i legginsy. Czułam się dużo bardziej swobodnie.
Nix również wykonał tą samą czynność. Za zgodą mamy wyszliśmy na podwórko. Spotkaliśmy tam Clay'a i innych osiedlowych chłopaków. Szczerze mówiąc nie przepadałam za ich towarzystwem.
Bawiliśmy się w najlepsze, aż jeden z nich mnie popchnął i wpadłam na rozbujaną huśtawkę. Wpadłam w płacz, bo poczułam wielki ból z tyłu głowy. Chłopak chyba nie miał zamiaru mnie przeprosić. Podbiegł do mnie Nix i dopytywał czy wszystko w porządku. Pomógł mi wstać i przestałam płakać. Ból powoli znikał.
Mama zawołała nas z okna na obiad, więc z bratem powróciliśmy do domu.
- Płakałaś Beverly? - zapytała szybko mama, a ja nie wiedziałam co odpowiedzieć i masowałam się po karku. Najwidoczniej musiałam mieć przeszklone oczy po tej całej sytuacji z przed chwili.
Do naszej konwersacji wtrącił się chłopak.
Nix?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz