Znajdowałam się już w akademiku. Dobrze zapamiętałam, gdzie znajduje się pokój chłopaka. Idąc w jego stronę, wyczułam znajomy zapach.
- Beverly. – prychnęłam w myślach. Zauważyłam ją kątem oka, kryjącą się za ścianą. Nie miałam ochoty się w tamtym momencie kłócić, więc szybko weszłam do pokoju Nix’a. Siedział już na łóżku. Wyglądał marnie. Jeszcze bardziej zrobiło mi się go szkoda. Usiadłam na fotelu i postanowiłam zacząć rozmowę.
- Twoja siostra chyba mnie śledzi. – mruknęłam.
- Co masz na myśli?
- No, odkąd weszłam do budynku akademii cały czas za mną szła i myślała, że jej nie widzę. Zatrzymała się dopiero na końcu korytarza tego piętra, kiedy stałam pod drzwiami. – odpowiedziałam. - No, ale dobrze, że spaliłeś to ciało. – chciałam coś jeszcze dosyć ważnego powiedzieć, kiedy nagle, jak gdyby nigdy nic wparowała Beverly.
- Wiedziałam! Wiedziałam, że to nie Nix go zabił, tylko ty. A ty idioto jeszcze ją bronisz! – wrzasnęła. Ja nie miałam zamiaru dłużej tolerować jej zachowania. Natychmiast wstałam i podeszłam do jego siostry i zaczęłyśmy się coraz bardziej użerać nad sobą. Pod koniec już miałam ochotę dać jej z liścia, kiedy przerwał nam jej brat, mający ewidentnie dość tej kłótni.
- Koniec. Trzy metry odległości. – odparł i wkroczył pomiędzy nas, abyśmy się odsunęły. Nastąpiła cisza. - Beverly, możesz się przestać wpieprzać w moje życie? – spytał zirytowanym tonem.
- Ale ona zabiła tego... – kiedy zaczęła miałam ochotę dosłownie ją zajebać. Ugasił ją Nix.
- To ja go zabiłem. Jasne? Nikogo nie kryję. – wyjaśnił podniesionym tonem. Ja na chwilę odpłynęłam w myślach. Zresztą, nic nie mówili. Zdałam sobie sprawę, że ja cały czas mu pierdolę o tym morderstwie i nie porozmawiam z nim nawet o jego samopoczuciu, psychice. Przecież to musi być dla niego ciężkie doświadczenie. Ja tego tak bardzo chyba nie przeżywam, za to przeżywam jednak jego wyrzuty sumienia. One potrafią bez problemu doprowadzić do najgorszego. Chłopak znowu usiadł na łóżku i zakrył swoimi dłońmi twarz. Ja wróciłam na swoje miejsce na fotelu. Jego siostra oparła się o ścianę. Wiedziałam, że nie ma zamiaru odpuścić.
- Możecie mi to raz na zawsze wyjaśnić, jako dojrzałe osoby? – próbowała jeszcze się czegokolwiek dowiedzieć, jednak ja nie miałam ochoty wyjaśniać. Nix chyba też nie.
- Nie mamy co do dalszej rozważać, dziewczyny. - powiedział i położył się. - Mogłybyście obie zostawić mnie samego? – poczułam się trochę urażona, że nie chciał nawet mojego towarzystwa. Miałam trochę wrażenie, że mnie unika, poza tym potraktował mnie na równo ze swoją siostrą. Czy ja jestem w czymś od niej gorsza ? Przecież to ona cały czas go kontroluje, nie ja. Mimo wszystko staram się być dobrą osobą. Zdałam sobie sprawę, że zaczyna mi trochę zależeć na tej relacji. Pierwszy raz od dawna. Najpierw wyszłam ja. Następnie Beverly. Obydwie znajdowałyśmy się na korytarzu, obok jego drzwi.
- Możesz przestać wpierd*lać się w moje kontakty z twoim bratem? – dałam ujście swoim emocjom. Musiałam jej to w końcu powiedzieć. Ona musi być wszędzie i zawsze. Jakby on nie miał prawa do innych relacji poza nią. Kiedy już zauważyłam że chce coś powiedzieć, przerwałam jej. Nie chciałam słuchać jej bzdur. - Oraz przestać mnie śledzić? – wrzasnęłam, zapominając o biednych uczniach próbujących zapewne zapaść w sen.
- To zachowujcie się w moją stronę poważnie. – to ona zachowuje się niepoważnie, nie dając mu wolnej ręki.
- Nie musisz znać wszystkiego o nas. – mruknęłam.
- Nie rozumiesz, że Nix to mój brat i się martwię? Że taka osoba jak ty może mieć na niego zły wpływ? – spojrzała na mnie, a ja na nią. Już ją znienawidziłam.
- To przestań, jest dorosły, poradzi sobie bez ciebie. – prychnęłam i darowałam sobie dalszą konwersację. Postanowiłam jak najszybciej wrócić do domu. Nie miałam zamiaru dłużej tu przebywać o tej porze. Tym bardziej po czymś takim.
***
Wstałam wcześnie rano. Trudno było mi zasnąć po wczorajszej sytuacji. Czułam się bardzo niewyspana. Cały czas zastanawiałam się, jak może się czuć Nix. Czy jego agonia dalej trwa ? A może jest już lepiej ? Powinnam to sprawdzić. Niech nie myśli, że przychodzę do niego cały czas jedynie po to aby zakryć ślady i nie robić sobie problemów. Niech wie, że się nim przejmuję. Szybko się ogarnęłam, ubrałam w czarną bluzę i czarne jeansy i wyszłam pod pretekstem, aby się przewietrzyć. Oczywiście nie miałam na myśli samo przewietrzenie się. Właściwie to miałam inny cel. Szybko wymknęłam się przez bramę i dosłownie po chwili znalazłam się w akademiku Nix’a. Zapukałam do jego pokoju, obawiając się, że być może już śpi. Nikt nie otworzył. Usłyszałam za to znajomy, ale bardzo przygaszony głos.
- Przyprowadź Beverly. Proszę Cię. – powiedział trochę niewyraźnie. Nie wiedziałam co się mogło mu stać, drzwi były zamknięte na klucz.
- Już pędzę. – odpowiedziałam i jak najszybciej wybrałam się do lasu. Bo zapewne tam jest nasza koleżaneczka. Nie miałam ani trochę ochoty jej widzieć. Jednak sprawa wyglądała bardzo poważnie, skoro chłopak chciał widzieć swoją siostrę jak najszybciej. Wnioskuję, że dzisiaj jeszcze nie rozmawiali. Rozglądałam się szybko po wszystkich stronach i szukałam wzrokiem dziewczyny. Wyczułam jej świeży zapach i za nim podążyłam. To musiała być ona. Przyspieszyłam tempa i zaraz znalazłam się za nią. Dotknęłam dłonią jej ramienia a ona szybko się odwróciła. Była ewidentnie zszokowana.
- Nix chce, żebyś z nim porozmawiała. – powiedziałam.
- Nie muszę spełniać jego zachcianek, za każdym razem. Zresztą miałam się nie wpierd*alać, czyż nie? – miałam ochotę już się na nią wydrzeć, jednak nie zdawała sobie zapewne sprawy z powagi tej całej sytuacji.
- Nie pierd*ol od reszty tylko chodź do niego. – odpowiedziałam.
Nie mógł sam mnie po prosić o rozmowę, już tylko wysługuje się tobą? – ciągnęła dalej a ja już miałam ochotę jej przyjebać. Sama się o to prosiła. Cud, że moje nerwy to wszystko wytrzymują.
- Nie jest z nim najlepiej. - zaczęłam. - Uwierz, nigdy bym cie nie szukała, gdyby nie było to konieczne. – skończyłam, mając w duszy nadzieję że ona przestanie zadawać w końcu te walone pytania i pójdzie do niego.
- Jaki temat niby chce przegadać? – tu już moja cierpliwość dobiegła końca. Stwierdziłam że bez sensu dalej ciągnąć tą rozmowę, więc wzięłam ją mocno za nadgarstek, co spowodowało że w końcu postanowiła ruszyć dupę.
- Puść mnie. Już idę. – prychnęła a ja ją puściłam. Obydwie szybko skierowałyśmy się w stronę jego pokoju. Szłyśmy w ciszy. Żadna z nas nie miała zamiaru się odezwać. I dobrze, nie miałam ani trochę ochoty prowadzić konwersacji z jego siostrą. Kiedy dotarłyśmy na miejsce, dalej pozostałam w ciszy. Beverly zapukała do drzwi.
- To ja. – powiedziała, a drzwi szybko się otworzyły. Weszła, i się zamknęły. Poczułam narastający smutek we mnie. Nie wiedziałam, że tak mnie to dotknie. Czyżby wolał trzymać się swojej siostry, niż mnie? Jej się zwierzać, u niej szukać pomocy? Może nie znamy się długo, ale ona będzie chciała go raczej odwrócić przeciwko mnie. Już miałam zamiar wychodzić, kiedy usłyszałam głośne trzaśnięcie drzwiami. Szybko się odwróciłam i zobaczyłam dziewczynę wychodzącą z pokoju Nix’a, najwyraźniej po kłótni z nim. To musiało być coś mocnego, skoro jej bicie serca dało się słyszeć na kilometr. Nagle, przeraziło mnie jednak coś innego.
Silny zapach krwi. Świeżej. Dobiegający właściwie z jego pokoju. Poczułam nutę przerażenia. Nikt nie zdawał sobie sprawy z tego, co tam mogło się stać. Najszybciej jak mogłam pobiegłam w stronę jego pokoju i próbowałam otworzyć drzwi. Tym razem ich nie zamknął.
Nix ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz