Byłem wkurzony to prawda. Ale kto by nie był na moim miejscu. Człowiek w biały dzień, w miejscu pozwala na obmacywanie zupełnie obcej dla siebie osoby. Gdyby nie ja, a Anien był tu sam różnie by się mogło to skończyć. Znałem go krótka chwilę, lecz wiedziałem, że czasem nie umiał powiedzieć "nie", co tyczyło się też przypadku ze mną. Chociaż nie dziwiłem mu się, przez swoją budowę ciała pewnie nikt nie brał go na poważnie, dlatego wolał robić uniki i kulić ogon pod siebie, co w zupełności rozumiałem. Czułem, że mi się przygląda, podczas gdy próbowałem zatracić się w rozmowie z chłopakami, nie zwracając uwagi na otoczenie. Temat jak mogło się spodziewać od razu spadł na nauczycieli i ich metody treningu. Cała nasza trójka miała inne zapotrzebowanie co do nich oraz mieliśmy inne zdanie co do tego jak trening powinien wyglądać. Mój kubeł już od dawna był pusty, a ramię dziwnie wbijało się w ciało. Spojrzałem w bok, a moje źrenice się zmniejszyły. Czy on...
- Czy on śpi? - Jaxson wpatrywał się w Aniena, który jakby nigdy nic zasnął sobie na moim ramieniu. Czy ten dzieciak naprawdę nigdy nie czuł zagrożenia? Mógłbym go teraz gdzieś wywieźć i tyle.
- Najwyraźniej tak - mruknąłem, powoli zabierając ramię spod jego głowy. Nawet na ten ruch się nie wybudził, dalej drzemiąc w najlepsze. Czyżby była to jedna z osób, która lubiła wcześniej iść spać? Jego głowa spadła na mój bok, a włosy opadły na jego twarz.
- Teraz zostałeś niańką, gratuluję - Patch oczywiście nie mógł nie skorzystać z takiego momentu - Odkąd syn generała bawi się w zajmowanie się dziećmi?
Nie odpowiedziałem mu, zajęty wpatrywaniem się w Aniena. Nie chciałem go budzić, ale wiedziałem, że powinniśmy się powoli zbierać, była już późna godzina nawet jak na nas - pomimo dwóch dni weekendu, zaczynających się od jutra.
- Idźcie, później was dogonię - mruknąłem, nawet nie zaszczycając ich spojrzeniem, gdy wyszykowali się do wyjścia i ruszyli do szkoły, wcześniej płacąc rachunek. Zostałem sam z tym śpiącym malcem, które za cholere nie chciał się obudzić. Czy Patch miał rację i zostałem jego niańką? Westchnąłem, widząc ruch po swojej lewej stronie, kelnerka podeszła by posprzątać po moich przyjaciołach.
- Można wynająć u was pokój? - zapytałem spontanicznie, sam siebie zaskakując. Kobieta spojrzała na mnie, układając kubki na tacy i przecierając stół ścierką.
- Tak, ale z tym to do właściciela, zaraz go poproszę - no i na tym rozmowa się skończyła. Nie minęło zbyt długo, gdy zjawił się obok nas dość niski mężczyzna, pewnie właściciel całego tego interesu. Uśmiechnął się delikatnie, siadając naprzeciw mnie.
- Pokój Pan chciał wynająć, tak?
- Tak, na jedną noc - wskazałem dłonią na elfa
Mężczyzna chyba źle mnie zrozumiał co zauważyłem po jego dziwnym uśmiechu. Wyjął z kieszeni pęk kluczy, od razu jeden z nich odpinając i dając mi.
- Płacisz jutro całość, jak tylko będziecie opuszczać lokal - puścił mi oczko i tyle go widziałem. Wzruszyłem delikatnie ramionami, zgarniając kluczyk i chłopaka, powoli go podnosząc. Zapewne dziwne musiało to wyglądać - barczysty, wysoki fae, który niósł taką kruszynę w ramionach. Zaśmiałem się na samą myśl, w kilku krokach przeskakując schody. Znalazłem dane drzwi i zacząłem grzebać w kieszeni jedną ręką by wydobyć kluczyć. Starałem się zbyt nie oddychać, ponieważ twarz chłopca znajdowała się blisko mojej, nie chciałem go obudzić przez przypadek. Jednakże jakie było moje zdziwienie, gdy zobaczyłem jego otwarte oczy milimetr od moich, gdy tylko udało mi się znaleźć nieszczęsny przedmiot.
Anien?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz