Tablica

Nadeszła zima, jakiej nawet nasi dziadkowie nie widzieli. Zapasy powoli się kończą, państwa patrzą na siebie coraz bardziej podejrzanym wzrokiem. Uczniowie muszą siedzieć w zimnych i rzadko ogrzewanych pokojach, bo akademię robią wszystko by nie zamknąć swych wrót przez brak pieniędzy. Ludzie w miastach wspierają się jak tylko mogą, jednak nawet to nie pomaga w wyżywieniu rodziny. Wcześniej ludzie nie zwracali uwagi na dziwne zachowanie zwierząt, jednak być może był to zwiastun czegoś nowego? Może ptaki przestały migrować, a stworzenia leśne zbierać zapasów na zimę z powodu jakieś większej sprawy? Pomimo ciężkich warunków, zimy i głodu, niektórzy chcą znaleźć przyczynę całego tego chaosu i szaleństwa. Próbują dotrzeć do miejsca, w które zdaje się, idą wszystkie magiczne stworzenia zamieszkujące nasz świat. Czy jednak jest to bezpieczne?

piątek, 5 lutego 2021

Od Darumy cd. Luciena

 Byłem już zmęczony całym dniem. Zbyt wiele wrażeń, jak dla mnie. Miałem przyjemność doświadczyć rzeczy, których nie spodziewałbym się, że kiedyś będę robić. Układając się na górze poduszek, niemal od razu zasnąłem. Ogarnęło mnie ciepło puchatych przedmiotów, którego nie miałem ochoty opuszczać. 
***
Obudził mnie dźwięk rozmowy. Uniosłem uszy do góry, szukając źródła hałasu. Niechętnie podniosłem się z posłania. Spokojnym krokiem wyszedłem z pokoju i skierowałem się w stronę głównej sali. Przemieszczając się długim korytarzem, rozpoznałem na nim znajomą sylwetkę Luciena. Stał chyba obok Kasjana. W pewnej chwili mężczyźni podnieśli głos. Zatrzymałem się niepewnie. Czy mogę im przerwać? Może rozmawiają o czymś poważnym? O czymś, czego nie powinienem słuchać? 
- Dość! - Krzyk Luciena rozbrzmiał echem po pomieszczeniu. Definitywnie powinienem zawrócić. Już zmieniałem kierunek, kiedy Kasjan spokojnym głosem zwrócił się do swojego rozmówcy: 
- Nie moja wina, że tak szybko zakochałeś się w chłopaku, którego ledwie znasz! - Zatrzymał ciemnowłosego. - Daruma to bardzo urocze imię, prawda?
Zawahałem się, kiedy wzrok rozmawiających mężczyzn padł na mnie. Przełknąłem głośno ślinę. Lucien niepewnie odwrócił spojrzenie. Sam również nie wiedziałem, jak zareagować. Czułem, jak moje serce przyśpiesza, a dotychczas blade policzki spowił gorący rumieniec. Bez słowa odwróciłem się i ponownie ruszyłem w stronę sypialni. Nie powinienem tego słyszeć, to nigdy nie było przeznaczone dla moich uszu. Jak teraz będzie mi mógł spojrzeć w twarz?! O czym oni w ogóle rozmawiali?! 
Po rozbrzmiewających za mną dźwiękach kroków rozpoznałem, że Lucien musiał próbować mnie dogonić. Udało mu się to dopiero w mojej komnacie.
- Darumo, ja...- Ciemnowłosy nie potrafił znaleźć odpowiednich słów. Wyglądał na zdenerwowanego. - To nie tak, jak myślisz...
Wstrzymałem oddech. Nie tak, jak myślę? Ja sam nawet nie wiedziałem, co mam o tym myśleć. Może lepiej będzie, jeśli udam, że to nigdy się nie wydarzyło? Nie chciałem bardziej krępować Luciena. To nie tak, że nie lubiłem chłopaka. Żywiłem do niego uczucia, których nie potrafiłem nazwać. Czułem się przy nim bezpiecznie, tak, jak z nikim innym. Czy on ma wobec mnie podobne odczucia? 
- Właściwie, nie słyszałem, o czym rozmawialiście - skłamałem, ale czarnowłosy nie wyglądał na przekonanego. - Wyglądało, że się kłócicie, wiec nie chciałem wam przeszkadzać - dodałem szybko. 
- To... nic takiego - zawahał się, rzucając mi niepewne spojrzenie. Miałem nadzieję, że mi wierzy. - Jak się czujesz? - próbował zmienić temat.
- Już lepiej. - Uśmiechnąłem się delikatnie. - Dalej trochę obco, ale myślę, że niedługo się odnajdę. 
- Cieszę się - odparł już ze spokojem. Poczułem ulgę, kiedy jego zdenerwowanie minęło. Właśnie takiego go lubiłem. Był dla mnie niezwykle ważny. Nie mogłem równocześnie uwierzyć, że on coś do mnie czuje. Czy ja, taki nikt, naprawdę zasługuje na uczucie od niego? Czy jestem tego wart? 
Wbiłem wzrok w podłogę. Musiałem szybko zmienić temat. 
- Jak idą przygotowania do mikstury? - zapytałem niepewnie, delikatnie się uśmiechając.


Lucien?

Szablon
Pandzika
Kernow