Tablica

Nadeszła zima, jakiej nawet nasi dziadkowie nie widzieli. Zapasy powoli się kończą, państwa patrzą na siebie coraz bardziej podejrzanym wzrokiem. Uczniowie muszą siedzieć w zimnych i rzadko ogrzewanych pokojach, bo akademię robią wszystko by nie zamknąć swych wrót przez brak pieniędzy. Ludzie w miastach wspierają się jak tylko mogą, jednak nawet to nie pomaga w wyżywieniu rodziny. Wcześniej ludzie nie zwracali uwagi na dziwne zachowanie zwierząt, jednak być może był to zwiastun czegoś nowego? Może ptaki przestały migrować, a stworzenia leśne zbierać zapasów na zimę z powodu jakieś większej sprawy? Pomimo ciężkich warunków, zimy i głodu, niektórzy chcą znaleźć przyczynę całego tego chaosu i szaleństwa. Próbują dotrzeć do miejsca, w które zdaje się, idą wszystkie magiczne stworzenia zamieszkujące nasz świat. Czy jednak jest to bezpieczne?

piątek, 26 marca 2021

Od Darumy cd. Luciena

 W milczeniu obserwowałem Luciena i nieznaną mi kobietę. Wyglądało na to, że mój towarzysz doskonale ją znał. Nie zapowiadało się jednak na to, że obydwoje pragnęli spotkania ze sobą. Narastająca niezręcznością atmosfera sprawiała, że nie potrafiłem przełknąć kęsa starannie przygotowanego śniadania. Niemal czułem się, jakbym również był zamieszany w jakiś wewnętrzny konflikt czy nieporozumienie. Z tego też powodu bez emocji dźgałem widelcem lecącego na moim talerzu pomidora. Z owego marazmu wyrwały mnie dopiero słowa 
- Możesz go zabrać ze sobą, ale wiesz, że tego nie polecam.
Spojrzałem pytająco na Luciena. Zabrać mnie? Gdzie? 
Ciemnowłosy jedynie kiwnął głową. Bez słowa nabiłem pomidora na widelec i włożyłem go do buzi. 
- Czy zechcesz z nim ruszyć? - zapytał książę, uśmiechając się zachęcająco.
- Oczywiście. - Nie miałem pojęcia, na co właściwie się zgodziłem. Skoro jednak będzie tam Lucien, na pewno nie będzie źle. 
- W takim razie po śniadaniu idźcie się przygotować.
Przytaknąłem cicho i w końcu zająłem się dokończeniem posiłku. Prawdopodobnie czekała nas podróż, wolałem więc się najeść teraz, aby mieć siłę na pokonanie drogi. 
Podziękowałem za poranną ucztę i ruszyłem za Lucienem w stronę mojej komnaty.
- Lepiej będzie, jeśli zabierzesz ze sobą jakieś ciepłe ubrania - polecił ciemnowłosy. - Dopilnuję tego, by po naszym powrocie twój eliksir już był gotowy.
- Lucien, gdzie my właściwie zmierzamy? - zapytałem, drapiąc się niezręcznie po karku. - Nie dosłyszałem.
A właściwie nawet nie skupiłem się na toczącej rozmowie. Uśmiechnąłem się niepewnie do chłopaka. Lucien westchnął.
- Obóz treningowy Dworu Nocy - odpowiedział. - Spotkamy się za kilka minut w głównym holu, dobrze?
Przytaknąłem. Nie mówiąc nic więcej wszedłem do swojego pokoju. Zgodnie z radą Luciena zapakowałem ciepły płaszcz. Oprócz tego do torby wrzuciłem koc. Nigdy nie wiadomo, czy mi się nie przyda. Zabrałem ze sobą potrzebne ubrania na zmianę. 
Zaszedłem do łazienki. Chciałem poprawić włosy, ale skończyło się to małym wypadkiem. Wraz z nadejściem wiosny, nadchodzi czas wymiany poroża. Przeczesując więc kosmyki przypadkiem zahaczyłem rękawem o jedno z nich. Z nieprzyjemnym dźwiękiem podobnym do łamania gałęzi lewe poroże spadło na ziemię. Westchnąłem zmarnowany. Akurat teraz!
Z jednej z szafek wygrzebałem bandaże. Odwinąłem nimi głowę tak, aby powstrzymać krwawienie. Wyglądałem, jakbym stoczył przed chwilą z kimś walkę i poważnie oberwał. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że drugie poroże pewnie też niedługo odpadnie.
Znacznie gorsze jest jednak odrastanie poroża. Oczywiście, już się do tego przyzwyczaiłem, ale dalej było to nieprzyjemne doświadczenie. 
- Daruma? - Głos Luciena rozbrzmiał po moim pokoju. Najpewniej postanowił mnie poszukać zaraz po tym, jak nie pojawiłem się w holu.
- Możesz wejść - zawołałem, zaczynając wycierać krew z czoła. - Nie przestrasz się tylko!
- Czekaj, co? - Chłopak wszedł do łazienki. Otworzył usta z zaskoczenia. Pełnym pytań wzrokiem przeskakiwał pomiędzy leżącym na ziemi porożem a moją zakrwawioną twarzą. Otarłem szybko czoło.
- To nic takiego...
- Nic takiego?! Co się stało?! - Lucien podszedł bliżej, chwycił chusteczkę i pomógł mi obmyć twarz.
- To normalne - odparłem, próbując powstrzymać śmiech. Reakcja ciemnowłosego wydała mi się zabawna. Wszyscy zawsze byli przerażeni, widząc mnie podczas zrzucania poroża. 
Lucien powoli wydawał się uspakajać. Przybrał typową dla siebie zamyśloną minę.
- To nie wygląda dobrze - stwierdził, krzywiąc się lekko. 
- Co wiosnę tak mam - wyjaśniłem, delikatnie wzruszając ramionami. - Drugi też niedługo odpadnie. 
- Sądzę, że lepiej będzie, jeśli zostaniesz w twierdzy, a ja sam odwiedzę obóz - powiedział ciemnowłosy. W jego spojrzeniu dostrzegłem troskę.
- Nie ma problemu, naprawdę - zapewniłem, kolejny raz ocierając krew z czoła. - Zabiorę tylko zapasowe bandaże i dam radę. 
Lucien ciągle nie wydawał się być przekonany. Zmartwionym wzrokiem spoglądał na mnie. Postanowiłem zachowywać pozory, że ta sytuacja jest normalna. Ze wzruszeniem ramion podniosłem z ziemi zrzucone poroże. 
Ciemnowłosy wziął moją torbę i razem opuściliśmy komnatę. Kilka osób ze służby spojrzało na mnie pełnym zaskoczeniem wzroku. Nietrudno zauważyć ubytek na mojej głowie. 
Powóz czekał już przed zamkiem. Lucien pomógł mi do niego wejść. Chociaż lubiłem swoje ciało, czasem bywałem delikatnie mówiąc "niezgrabny". Kiedy zająłem już wygodne miejsce, chłopak dołączył do mnie. Powóz ruszył, a my razem z nim. 
Początkowo droga mijała mi całkiem przyjemnie. Później zaczęła się jazda pod górkę. Co chwile koła zahaczały o wystające kamienie. Pojazd więc raz po raz unosił się i opadał. Powoli zaczynało mi się robić niedobrze. Lucien chyba zauważył moje kiepskie samopoczucie i delikatnie objął mnie ramieniem, próbując zamortyzować kolejne uderzenia. 
- Jesteśmy prawie na miejscu - pocieszał mnie. Miałem taką nadzieję. Chciałbym wyjść z tego powozu jak najszybciej!
Pożałowałem jednak słów sprzed chwili, kiedy naprawdę dotarliśmy do celu naszej podróży. Moim oczom ukazał się surowy obóz wojskowy. 

Lucien?

wtorek, 23 marca 2021

Od Luciena cd. Darumy

Czułem się przy nim nieco nieswojo. Pomimo jego zapewnień, że niczego nie słyszał czułem, że jest całkowicie inaczej. W takiej sytuacji sam bym się nie przyznał, nie chcąc jeszcze bardziej gmatwać już i tak dziwnej sprawy. 

- Jak idą przygotowania do mikstury? - uśmiechnął się niepewnie nie patrząc nawet na mnie. Westchnąłem i usiadłem na jednym ze zdobionych foteli. Musiałem przyznać, że rzadko bywałem w komnatach dla gości, które były o wiele bardziej zdobione niż te nasze. 

- Myślę, że dobrze. Musimy jeszcze tylko ogarnąć kilka rzeczy - odparłem, przecierając twarz dłońmi. Dopiero teraz, siedząc na miękkim meblu poczułem jakie zmęczenie mnie łapie. Zacząłem niekontrolowanie ziewać, zasłaniając usta wierzchem dłoni. - Chyba pójdę do siebie, bo zaraz ci tutaj zasnę.

Chłopak zaśmiał się, jednak nic nie odpowiedział na moje słowa. Podniosłem się i ruszyłem w kierunku wyjścia, lecz zanim wszedłem na korytarz, odwróciłem się do chłopaka przez ramię.

- Dobranoc, Darumo - nie dałem mu czasu na odpowiedź, od razu ruszyłem do swojej komnaty, mając na dzieje, że nie spotkam nikogo po drodze. Kasjanowi się oberwie, ale nie dzisiaj. Jutro.

~*~

Promienie słońca bezlitośnie dały mi znać, że nadeszła pora by wstać. Przekręciłem się, odwracając do niego plecami, jednak i tak nie mogłem już zasnąć. Rzadko pozwalałem sobie pospać aż do tak późnej pory, jednak dzisiaj tego potrzebowałem. W końcu nie ma wojny, nie muszę iść na patrol czy na zajęcia. Mogę poleniuchować. Nie zdarzało się to zbyt często, jednak miło było tak po prostu o nic się nie martwić, tylko żyć chwilą. Pomimo świadomości, że niedługo się to skończy.

Ciche pukanie do drzwi wyrwało mnie z przemyśleń. 

- Rhysander kazał przyjść i powiedzieć, że śniadanie gotowe - przytłumiony głos centaura dochodził z korytarza. Uśmiechnąłem się delikatnie. Że chciało mu się po mnie przyjść. Otworzyłem drzwi, wpuszczając go do środka. 

- Ubiorę się tylko i możemy iść.

Chłopak skinął głową, a zabrałem ubranie. Łazienka znajdowała się obok mojej komnaty, dzięki czemu nie musiałem biegać nie wiadomo gdzie by się do niej dostać. Właśnie dlatego wybrałem ten pokój. Kasjan musiał przejść dwa piętra w dół by się w niej znaleźć. 

Szybko ubrałem to co przyniosłem ze sobą i przemyłem twarz zimną wodą. Nie chciałem siedzieć tutaj zbyt długo, tym bardziej, że ktoś na mnie czekał. Gdy wróciłem do Darumy był w trakcie oglądania krajobrazu widniejącego za oknem. Kolejny plus tego pokoju? Widać całe Velaris, od podnóża zamku aż jej dalekiego horyzontu. 

- Chodźmy. Jak Rhys po nas przyjdzie to nie będzie to wcale miłe.

~*~

- Smacznie się spało? - książę od razu mnie przywitał, wlewając sobie kawę do białej filiżanki stojącej obok jego, już pustego talerza.

- Jak zawsze, gdy nikt nie stoi nad tobą - Kasjan nawet na mnie nie patrzył, usilnie próbując ignorować moją obecność. Nie to, że mi to przeszkadzało, ale...

- Co ty taki sztywny? - Mor siedziała obok niego z delikatnym uśmiechem. Nie widać było po niej jakichkolwiek złych emocji po tym co się stało. - Siadaj i jedz, bo marnie wyglądasz. Karmią cię w tej szkole?

Jak w śnie usiadłem na krześle naprzeciw niej, nie odrywając wzroku. Jeszcze wczoraj Amrena mówiła, że jest w dość złym stanie, a teraz jak gdyby nigdy nic sobie siedziała i ze mną rozmawiała. Czyżby mnie okłamała?

- Po prostu poszedłem późno spać.

Nie wiedziałem jak mam z nią rozmawiać. Chyba pierwszy raz czułem wobec niej skrępowanie, czego się nie spodziewałem. W końcu zawsze była dla mnie jak siostra i rozmawiałem z nią na każdy temat. A teraz? Wolałbym być w szkole na zajęciach, niż siedzieć i z nią rozmawiać. Ona chyba też to zauważyła, bo nie próbowała mnie dalej zagadywać. Zaczęła jeść, nie patrząc na nikogo.

- Chciałbym, żebyś dzisiaj poleciał do obozu - mruknął Rhys pomiędzy kęsami. - Kasjan dzisiaj musi lecieć na Dwór Światła, a ja niestety muszę zostać tutaj. Będziemy mieli pewnych gości. A, że ciebie jednocześnie nienawidzą i się boją, stwierdziłem, że dobrym pomysłem będzie żebyś to ty się tam wybrał. - tutaj spojrzał na Darumę, który siedział obok mnie. - Możesz go zabrać ze sobą, ale wiesz, że tego nie polecam.

Skinąłem głową. No tak, pomimo, że miałem tu przyjechać by spędzić z nimi trochę czasu, czekała mnie robota, której wolałbym nie wykonywać.

- Czy zechcesz z nim ruszyć? - książę spojrzał na Darumę, który przełknął to co miał w buzi.

- Oczywiście - centaur się delikatnie uśmiechnął. Oj, nawet nie wiesz na co się teraz skazałeś.

- W takim razie po śniadaniu idźcie się przygotować.


<Darumo?>

środa, 17 marca 2021

Od Mavena c.d. Armina

Sytuacja nie wyglądała dobrze. Wcale a wcale. Czułem się jakbym wpadł w pułapkę bez wyjścia, bez jakiejkolwiek opcji ucieczki. Nie lubiłem być zapędzany w róg jak jakaś ofiara, dlatego moje zdenerwowanie sięgało zenitu. Tylko ostatkami silnej woli, która czułem jak mnie opuszcza, zmusiłem ogień jak i demony do spokoju - gdybym wykonał jeden zły ruch już bym nie żył. 

- Skąd znasz moją mamę? - czułem się zbity z tropu. Na początku czułem z jego strony jedynie gniew i wyższość, jednak gdy wymienił jej imię poczułem jak się uspokaja. Moja mama nawet nigdy nie wypowiedziała imienia księcia, na którego dworze się urodziłem, a jednak skądś się znali. Czy to właśnie z tego powodu mnie tutaj wręcz zawlókł?

- Znam ją bardzo dobrze.

Nic więcej nie usłyszałem. Mężczyzna usiadł na jednym z krzeseł przy stole wskazując mi bym zajął miejsce obok niego. Armin usiadł na drugim końcu długiej ławy, nie chcąc nam najwyraźniej przeszkadzać, ale czułem jak dokładnie nad obserwuje. Pewnie był też ciekawy o co tutaj chodzi. Siedzieliśmy w ciszy, czekałem aż w końcu się odezwie co uczynił po dość długiej i niezręcznej chwili.

- Czy wiesz coś na temat swojego ojca? - zapytał, nalewając sobie wina. Odór alkoholu wdarł się do moich nozdrzy, przez co samoistnie się skrzywiłem. Nienawidziłem tego zapachu, nie ważne w czym. - Najpewniej nic ci nie mówiła.

Potwierdziłem to kiwając głową. Nie wiedziałem co jeszcze mógłbym do tego dodać, więc stwierdziłem, że nie będę mu przerywał. Niech powie co ma do powiedzenia.

- Pewnie domyślasz się, że Twój ojciec musiał mieć coś wspólnego z ogniem. Właśnie dlatego ten demon połączył się z Tobą. Doskonale rozumiał moc wewnątrz ciebie i spopielania wszystkiego wokół. Trudno się powstrzymać, prawda? - spojrzał prosto w moje oczy, wiedząc, że tam zobaczy odpowiedź. Nie musiałem nawet mówić, że to co opowiada jest prawdą. - Też tak miałem, gdy byłem młody. Nawet po urodzeniu się moich synów nie byłem w stanie utrzymać płomieni na uwięzi. Moi synowie nie odziedziczyli aż tak ogromnej potęgi jak moja. Z ledwością są w stanie podpalić zagajnik. Aż w końcu pojawiłeś się ty.

Podniosłem brwi, skupiając na nim swój wzrok. Jak to ja?

Armin?


wtorek, 16 marca 2021

Podsumowanie!


W tym miesiącu dużo się nie działo, co można zauważyć na statystykach poniżej. Ale podsumowując - Azriel zaprosił Colette, co można byłoby uznawać za randkę czyż nie? trzymania się za rączkę komentować nie będę, ponieważ wszyscy wiemy czym to się skończy. A co u Darumy i Luciena? Daruma został zaproszony na Dwór Nocy gdzie przez dłuższy czas pozbawiony był słuchu, zobaczył szarpaninę Luciena z Kasjanem, usłyszał, że jego znajomy go kocha, co oczywiście tajnie ukrył. Coraz bardziej zbliżają się do zrozumienia zaklęcia, które pomogłoby centaurowi uzyskać nogi, chociaż na krótką chwilę. Anien porwał Rowana na gofry, chcąc zobaczyć jak będzie odnajdywał się w roli niańki. Jednak czy fae mógłby zdenerwować się na taką uroczą istotę? Od ostatniego podsumowania powitaliśmy także nową postać - Armina, który wraz z Mavenem został porwany przez samego księcia Dworu Jesieni.
Choć ubiegłe miesiące może nie należały do najowocniejszych, jesteśmy dobrej myśli na przyszłość. Wszystkim członkom życzymy jak najwięcej weny i wolnego czasu! Trzymajcie się!

Armin otrzymuje 70SR (trzy opowiadania), a Lucien, Maven oraz Daruma po 40SR (dwa opowiadania)

 ~Administracja Kernow
14:03

Szablon
Pandzika
Kernow