Tablica

Nadeszła zima, jakiej nawet nasi dziadkowie nie widzieli. Zapasy powoli się kończą, państwa patrzą na siebie coraz bardziej podejrzanym wzrokiem. Uczniowie muszą siedzieć w zimnych i rzadko ogrzewanych pokojach, bo akademię robią wszystko by nie zamknąć swych wrót przez brak pieniędzy. Ludzie w miastach wspierają się jak tylko mogą, jednak nawet to nie pomaga w wyżywieniu rodziny. Wcześniej ludzie nie zwracali uwagi na dziwne zachowanie zwierząt, jednak być może był to zwiastun czegoś nowego? Może ptaki przestały migrować, a stworzenia leśne zbierać zapasów na zimę z powodu jakieś większej sprawy? Pomimo ciężkich warunków, zimy i głodu, niektórzy chcą znaleźć przyczynę całego tego chaosu i szaleństwa. Próbują dotrzeć do miejsca, w które zdaje się, idą wszystkie magiczne stworzenia zamieszkujące nasz świat. Czy jednak jest to bezpieczne?

czwartek, 31 sierpnia 2023

Od Barbiel "Przybycie"

  - Tylko na siebie uważaj dobrze? - Kojący pocałunek spoczął na czole dziewczyny. Matka jak zwykle nie mogła powstrzymać łez na myśl, że rozdziela się ze swoim jedynym dzieckiem. Barbiel uniosła delikatnie kąciki ust i objęła dłonią część jej policzka by otrzeć łzy.

-Nie martw się matko, spotkamy się niedługo. Obiecuję, że będziesz ze mnie dumna. - Złote oczy spoczęły na szkarłatnych, które ze zdenerwowaniem się w nią wpatrywały.

-Już jestem. - Wyszeptała Edea odsuwając się od córki by upewnić się czy na pewno ma ze sobą wszystko co potrzeba, a dokładnie prowiant na długą drogę. Większa ilość rzeczy w jej średniej wielkości torbie by tylko niepotrzebnie ją spowalniała, na miejscu na pewno coś sobie kupi, a matka napchała jej całe sakwę złota by starczyło jej jak najdłużej. - Później wyślę Ci więcej więc nie martw się i kupuj wszystko co potrzebujesz. - Barbiel już kolejny raz dzisiaj rozczuliła się dobrocią matki. Nie protestowała, wiedziała, że Edea jest jeszcze bardziej uparta od niej. Śmierć ojca spowodowała, że nie miały już tak prostego życia jak wcześniej, jednak wciąż było ono godne, a czarownica bez wahania przeznaczała co mogła na córkę.

sobota, 12 sierpnia 2023

Od Hiromaru CD. Eny

Dobra, stary, dasz radę. Dasz radę i wszystko będzie dobrze. Wdech-wydech, nic się nie stresuj, sam nie jesteś, to tylko ekipa ludzi, no przecież dzieciaka nie ubiją, tak? Jak się posypie, to albo zwiejesz, albo pogadasz.
Próbowałem sam siebie uspokoić, starając się jakoś opanować rozbiegane myśli, lecz średnio mi to pomagało. Wiedziałem, co mam zrobić – w końcu to był mój pomysł z tym, by przetransportować rzekę do nas – ale powiedzmy sobie szczerze: nawet gdyby moim zadaniem było zawiązanie troczków od spodni, tak samo bym się denerwował.
Pod opieką miałem jeszcze Willowa i Isagomushiego. I o ile mojego demona dobrze znałem i byłem pewien jego reakcji oraz tego, że mnie nie zawiedzie, o tyle martwiłem się nieco o Willowa. W końcu był tylko małym szczeniakiem, a my jeszcze nie trenowaliśmy go do walki. Na dobrą sprawę nie mieliśmy tego do końca w planach, skupiając się na tym, by Willow był przydatny dla ludzi w wiosce i licząc na to, że jeśli przyjdzie co do czego, to instynkt wilczka zadziała, pozwalając mu obronić swoje ludzkie stado. Teraz zaś miał być częścią potyczki – niby bierną i taką, którą raczej trzeba było bronić, niż żeby ona kogokolwiek broniła, ale nadal. Zerknąłem na Willowa, ten odpowiedział mi nieco niepewnym, wystraszonym spojrzeniem.

poniedziałek, 7 sierpnia 2023

Od Eny CD. Hiromaru

- Ja przetransportuję rzekę do nas - powiedział Hiromaru. W jego oczach zabłysnęła pewność siebie. Nie miałem pojęcia, jaki ma pomysł, ale postanowiłem mu zaufać. Znałem chłopaka już wystarczająco dobrze, żeby wiedzieć, że jeśli coś obieca, na pewno to wykona. Nie zadawałem więc zbędnych pytań, które jedynie traciłby nasz cenny czas. Nie mieliśmy w końcu pojęcia, kiedy złodzieje wyruszą w dalszą drogę. Może już szykują się na odejście?

Od Hyo CD. Ena

- Zapewne pamiętasz tę wioskę, do której przybyliśmy, byś odpoczął i zostaliśmy tam na kilka dni. - zrobiłem krótką przerwę, po czym, gdy mój towarzysz kiwnął potwierdzająco głową, mogłem kontynuować swoją odpowiedź. Należała się ona Enie.
- Usłyszałem, iż zbliżają się bandyci, nie byli oni jednak sami. Dlatego wolałem cię stamtąd zabrać. Z braćmi byłeś bardziej bezpieczny niż w tamtym momencie ze mną. Mieszkańcy wioski musieli się ukryć. - ponownie przerwałem, gdyż coś przykuło moją uwagę. Był to krab, który akurat wyszedł spod piasku, w którym się ukrywał. Jego barwa była zupełnie odmienna, ale też po części zastanawiało mnie, to jak smakuje jego krew, oraz czy można by z niego zrobić coś ładnego, w czym mojemu przystojnemu partnerowi, by pasowało.

piątek, 4 sierpnia 2023

Od Eny CD. Hyo

Nie oczekiwałem takowego spotkania. Zobaczenie tutaj Hyo było dla mnie czystym zaskoczeniem. Nie spodziewałem się, że koniec naszego rozstania nastąpi tak szybko. Cieszyłem się na jego widok, ale nie chciałem od razu dać tego po sobie poznać. Czułbym się zbyt speszony, gdyby zobaczył moje emocjonalne rozklejenie. Nie mogłem mu się pokazać z tej strony, co wtedy by o mnie pomyślał? 
Ale tak naprawdę - ucieszyłem się na jego widok. Poczułem, jak kamień spada mi z serca, że jest bezpieczny. W momencie, kiedy zniknął bez słowa i nie dawał znaku życia, moje myśli krążyły wokół Hyo i jego poczynań. 

czwartek, 3 sierpnia 2023

Od Hiromaru CD. Neriny

Od pierwszego momentu poczułem, że coś jest nie tak.
Gdy jeszcze podróżowaliśmy do zamku, czułem, że Nerina jest lekko podenerwowana, ale w tym podenerwowaniu nie było negatywnych emocji. Wiadomo, musiała czuć się nieco niepewnie, przyprowadzając do domu kolegę z Akademii – nie wiedziała, czy mi się tam będzie podobało, czy będę się dobrze czuł, no i oczywiście pozostawało jeszcze pytanie, czy sama jej rodzina mnie polubi, czy też raczej nie. Isagomushiego to wszyscy zawsze lubili, co do tego nie miałem wątpliwości, więc z nim to był spokój. Inaczej rzecz się miała ze mną – starałem się zachowywać jak najlepiej i robić dobre wrażenie, ale powiedzmy sobie szczerze, że jakiegoś większego zaplecza jeśli chodzi o zrozumienie dworskiej etykiety, to nie miałem. Najbardziej stresowałem się tym, że wezmę nie ten widelec, co potrzeba, albo odezwę się do rodziny Neriny w jakiś nadto poufały sposób, i wyjdzie na jaw, że na dobrą sprawę jestem wieśniakiem.
Martwienie się tym nie miało większego sensu. Już przybyłem, nie miałem możliwości cofnąć czasu i zrobić sobie przyspieszonego kursu etykiety panującej na syrenim dworze. Cokolwiek miało się wydarzyć, musiałem po prostu zachowywać się najlepiej, jak potrafiłem i liczyć na swe szczęście.
Moje spojrzenie przesunęło się po rodzinie Neriny, zauważyłem tam też jednego chłopaka. Nerina nie wspominała, że ma jakiegoś brata, poza tym tamten drugi w ogóle nie był do niej podobny. Domyśliłem się, że musiał to być jej narzeczony. Cóż, w szkole ludzie mówili to, czy tamto, mimowolnie usłyszałem trochę, ale postanowiłem nie zaczynać tematu z Neriną, w końcu ona sama nic o narzeczonym nie wspominała.
I może byłem wieśniakiem, ale nie aż takim gburem, by nie ogarnąć, że coś jest z tej przyczyny nie tak. Zerknąłem na gościa, ale jak mam być szczery, to ciężko było mi cokolwiek więcej wywnioskować. Starałem się też nie oceniać ludzi, jeśli ich zbyt dobrze nie znałem, a jeśli chodziło o narzeczonego Neriny, to widzieliśmy się przecież pierwszy raz w życiu.
Dałem się posadzić tam, gdzie mnie usadzono, i w duchu cieszyłem się z tego, że miałem Nerinę blisko siebie. Zawsze jakieś oparcie, jakby dyskusja się urwała albo przeszła na jakieś tory, z którymi bym sobie nie poradził – ot, chociażby politykę, ekonomię czy sto tysięcy innych tematów, o których zwykli ludzie nie mieli zielonego pojęcia. Na szczęście jednak los się do mnie uśmiechnął, a może po prostu rodzina Neriny nie chciała sprawić, bym poczuł się niezręcznie, bo temat zszedł na jedzenie, a w tej materii zawsze miałem coś do powiedzenia.
— Bardzo mi się tu podoba, dziękuję — powiedziałem, częstując swojego demona kawałkiem krewetki. — I obaj z Isagomushim wyjdziemy stąd kuliści jak beczki. Jedzenie jest niesamowite, naprawdę. Mam nadzieję, że nie robię tu wszystkim jakiegoś problemu… — dodałem nieco ciszej.
Szablon
Pandzika
Kernow