Tablica

Nadeszła zima, jakiej nawet nasi dziadkowie nie widzieli. Zapasy powoli się kończą, państwa patrzą na siebie coraz bardziej podejrzanym wzrokiem. Uczniowie muszą siedzieć w zimnych i rzadko ogrzewanych pokojach, bo akademię robią wszystko by nie zamknąć swych wrót przez brak pieniędzy. Ludzie w miastach wspierają się jak tylko mogą, jednak nawet to nie pomaga w wyżywieniu rodziny. Wcześniej ludzie nie zwracali uwagi na dziwne zachowanie zwierząt, jednak być może był to zwiastun czegoś nowego? Może ptaki przestały migrować, a stworzenia leśne zbierać zapasów na zimę z powodu jakieś większej sprawy? Pomimo ciężkich warunków, zimy i głodu, niektórzy chcą znaleźć przyczynę całego tego chaosu i szaleństwa. Próbują dotrzeć do miejsca, w które zdaje się, idą wszystkie magiczne stworzenia zamieszkujące nasz świat. Czy jednak jest to bezpieczne?

wtorek, 23 marca 2021

Od Luciena cd. Darumy

Czułem się przy nim nieco nieswojo. Pomimo jego zapewnień, że niczego nie słyszał czułem, że jest całkowicie inaczej. W takiej sytuacji sam bym się nie przyznał, nie chcąc jeszcze bardziej gmatwać już i tak dziwnej sprawy. 

- Jak idą przygotowania do mikstury? - uśmiechnął się niepewnie nie patrząc nawet na mnie. Westchnąłem i usiadłem na jednym ze zdobionych foteli. Musiałem przyznać, że rzadko bywałem w komnatach dla gości, które były o wiele bardziej zdobione niż te nasze. 

- Myślę, że dobrze. Musimy jeszcze tylko ogarnąć kilka rzeczy - odparłem, przecierając twarz dłońmi. Dopiero teraz, siedząc na miękkim meblu poczułem jakie zmęczenie mnie łapie. Zacząłem niekontrolowanie ziewać, zasłaniając usta wierzchem dłoni. - Chyba pójdę do siebie, bo zaraz ci tutaj zasnę.

Chłopak zaśmiał się, jednak nic nie odpowiedział na moje słowa. Podniosłem się i ruszyłem w kierunku wyjścia, lecz zanim wszedłem na korytarz, odwróciłem się do chłopaka przez ramię.

- Dobranoc, Darumo - nie dałem mu czasu na odpowiedź, od razu ruszyłem do swojej komnaty, mając na dzieje, że nie spotkam nikogo po drodze. Kasjanowi się oberwie, ale nie dzisiaj. Jutro.

~*~

Promienie słońca bezlitośnie dały mi znać, że nadeszła pora by wstać. Przekręciłem się, odwracając do niego plecami, jednak i tak nie mogłem już zasnąć. Rzadko pozwalałem sobie pospać aż do tak późnej pory, jednak dzisiaj tego potrzebowałem. W końcu nie ma wojny, nie muszę iść na patrol czy na zajęcia. Mogę poleniuchować. Nie zdarzało się to zbyt często, jednak miło było tak po prostu o nic się nie martwić, tylko żyć chwilą. Pomimo świadomości, że niedługo się to skończy.

Ciche pukanie do drzwi wyrwało mnie z przemyśleń. 

- Rhysander kazał przyjść i powiedzieć, że śniadanie gotowe - przytłumiony głos centaura dochodził z korytarza. Uśmiechnąłem się delikatnie. Że chciało mu się po mnie przyjść. Otworzyłem drzwi, wpuszczając go do środka. 

- Ubiorę się tylko i możemy iść.

Chłopak skinął głową, a zabrałem ubranie. Łazienka znajdowała się obok mojej komnaty, dzięki czemu nie musiałem biegać nie wiadomo gdzie by się do niej dostać. Właśnie dlatego wybrałem ten pokój. Kasjan musiał przejść dwa piętra w dół by się w niej znaleźć. 

Szybko ubrałem to co przyniosłem ze sobą i przemyłem twarz zimną wodą. Nie chciałem siedzieć tutaj zbyt długo, tym bardziej, że ktoś na mnie czekał. Gdy wróciłem do Darumy był w trakcie oglądania krajobrazu widniejącego za oknem. Kolejny plus tego pokoju? Widać całe Velaris, od podnóża zamku aż jej dalekiego horyzontu. 

- Chodźmy. Jak Rhys po nas przyjdzie to nie będzie to wcale miłe.

~*~

- Smacznie się spało? - książę od razu mnie przywitał, wlewając sobie kawę do białej filiżanki stojącej obok jego, już pustego talerza.

- Jak zawsze, gdy nikt nie stoi nad tobą - Kasjan nawet na mnie nie patrzył, usilnie próbując ignorować moją obecność. Nie to, że mi to przeszkadzało, ale...

- Co ty taki sztywny? - Mor siedziała obok niego z delikatnym uśmiechem. Nie widać było po niej jakichkolwiek złych emocji po tym co się stało. - Siadaj i jedz, bo marnie wyglądasz. Karmią cię w tej szkole?

Jak w śnie usiadłem na krześle naprzeciw niej, nie odrywając wzroku. Jeszcze wczoraj Amrena mówiła, że jest w dość złym stanie, a teraz jak gdyby nigdy nic sobie siedziała i ze mną rozmawiała. Czyżby mnie okłamała?

- Po prostu poszedłem późno spać.

Nie wiedziałem jak mam z nią rozmawiać. Chyba pierwszy raz czułem wobec niej skrępowanie, czego się nie spodziewałem. W końcu zawsze była dla mnie jak siostra i rozmawiałem z nią na każdy temat. A teraz? Wolałbym być w szkole na zajęciach, niż siedzieć i z nią rozmawiać. Ona chyba też to zauważyła, bo nie próbowała mnie dalej zagadywać. Zaczęła jeść, nie patrząc na nikogo.

- Chciałbym, żebyś dzisiaj poleciał do obozu - mruknął Rhys pomiędzy kęsami. - Kasjan dzisiaj musi lecieć na Dwór Światła, a ja niestety muszę zostać tutaj. Będziemy mieli pewnych gości. A, że ciebie jednocześnie nienawidzą i się boją, stwierdziłem, że dobrym pomysłem będzie żebyś to ty się tam wybrał. - tutaj spojrzał na Darumę, który siedział obok mnie. - Możesz go zabrać ze sobą, ale wiesz, że tego nie polecam.

Skinąłem głową. No tak, pomimo, że miałem tu przyjechać by spędzić z nimi trochę czasu, czekała mnie robota, której wolałbym nie wykonywać.

- Czy zechcesz z nim ruszyć? - książę spojrzał na Darumę, który przełknął to co miał w buzi.

- Oczywiście - centaur się delikatnie uśmiechnął. Oj, nawet nie wiesz na co się teraz skazałeś.

- W takim razie po śniadaniu idźcie się przygotować.


<Darumo?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
Pandzika
Kernow